"Kommiersant": Białoruś popadła w całkowitą izolację
Sobotnia inauguracja Aleksandra Łukaszenki pokazała, że Białoruś popadła w całkowitą izolację - zauważa "Kommiersant". Rosyjski dziennik podkreśla, że "święto Łukaszence popsuły dwa wydarzenia: Unia Europejska, stara przeciwniczka, zapowiedziała nowe sankcje, a Rosja, główny sojusznik - podwyżkę cen gazu".
10.04.2006 | aktual.: 10.04.2006 10:49
Zdaniem "Kommiersanta", informując o planowanej podwyżce cen błękitnego paliwa dla Mińska, "Moskwa postawiła reżim Łukaszenki wobec wyboru: gospodarcze i społeczne wstrząsy, a w konsekwencji - utrata władzy albo stopniowa rezygnacja z suwerenności i - w efekcie - wejście Białorusi w skład Federacji Rosyjskiej".
Gazeta wyraża pogląd, że "za sprawą wyborów białoruski prezydent - nie bez pomocy Moskwy - znalazł się w potrzasku". "Na przestrzeni całej kampanii wyborczej Rosja stała murem za swoim sojusznikiem, broniąc go przed krytyką ze strony Zachodu. Mając takie poparcie, białoruskie władze poczuły się bezpieczne: nawet nie próbowały stworzyć pozorów demokratycznych wyborów i nie patyczkowały się z opozycją" - ocenia "Kommiersant".
"Jednakże pacyfikując miasteczko namiotowe opozycji, a później rozpędzając jej pokojowy pochód, reżim Łukaszenki wmanewrował się w sytuację, w której nie tylko porozumienie, ale nawet dialog z Unią Europejską stał się niemożliwy" - konstatuje dziennik i dodaje: "Moskwa postanowiła wykorzystać w swoich interesach fakt, iż Mińsk znalazł się w położeniu bez wyjścia".
Według "Kommiersanta", "ogłoszony przez Gazprom wzrost cen gazu może mieć daleko idące konsekwencje polityczne". "Dla białoruskiej gospodarki taka podwyżka może okazać się zgubna - +cud ekonomiczny+, opierający się na rosyjskim gazie, natychmiast dobiegnie końca. Bez wątpienia wykorzysta to opozycja, szczodrze wspierana przez Zachód" - pisze gazeta.
Wszelako w jej opinii, "sytuacja Alaksandra Łukaszenki nie jest całkowicie beznadziejna". "Zostając po raz trzeci prezydentem z pomocą Kremla, może on pomóc Moskwie w rozwiązaniu problemu 2008 roku (przedłużenia rządów Władimira Putina po zakończeniu drugiej kadencji prezydenckiej lub przekazania władzy wytypowanemu przez niego następcy - przyp. PAP). Alternatywą wobec odsunięcia od władzy (dla Łukaszenki) może się stać przyspieszona integracja i budowa państwa związkowego z Rosją" - wyjaśnia "Kommiersant".
Gazeta zwraca uwagę, że "Łukaszence udawało się dotąd sabotować deklarowane zjednoczenie ze wschodnim sąsiadem, jednak teraz - jak na to wygląda - nie będzie miał innego wyjścia". "Będzie musiał zgodzić się na budowę związku według scenariusza rosyjskiego. Rezygnując z prezydenckich uprawnień, może zachować część dawnej władzy, a Białoruś - uniknąć podwyżki cen gazu" - wskazuje "Kommiersant".
"Białoruś ma dzisiaj tylko jeden sposób na zapewnienie sobie dostaw gazu po cenach obowiązujących w Rosji - stać się częścią Federacji Rosyjskiej" - podkreśla "Kommiersant", powołując się na źródło zbliżone do Kremla. Zdaniem dziennika, "do namysłu Łukaszenka ma około dwóch lat".
Jerzy Malczyk