Komisja śledcza o krok od kompromitacji - uważa Miller
To, co ostatnio dzieje się wokół sejmowej
komisji śledczej, jest bliskie kompromitacji tej komisji - ocenił
w czwartek premier Leszek Miller.
04.03.2004 | aktual.: 04.03.2004 13:32
"Przed oficjalnym raportem powstają różne konkurencyjne raporty. Co najmniej dwóch członków komisji spragnionych jest dalszego występowania w telewizji i innych mediach i robią wszystko, by to się stało" - powiedział premier dziennikarzom.
Jego zdaniem, z tych powodów prace sejmowej komisji śledczej wyglądają nie najlepiej. "Szkoda, bo komisja powołana przez parlament powinna spełnić wszystkie oczekiwania dotyczące obiektywności, porządku wewnętrznego i nietraktowania jej jako dobrej sposobności do rozmaitych popisów medialnych" - powiedział premier.
Miller nie chciał komentować opublikowanych ostatnio w mediach sprawozdań niektórych członków komisji śledczej. "Sejm upoważnił komisję do przedstawienia raportu, a nie kilku raportów" - podkreślił i dodał, że spokojnie czeka na ostateczne sprawozdanie.
Pytany o doniesienia na temat odczytania twardego dysku komputera Aleksandry Jakubowskiej, Miller podkreślił, że nikt nie podał żadnej informacji, iż nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji powstała poza Ministerstwem Kultury.
Szef komisji zajmującej się sprawą Rywina Tomasz Nałęcz otrzymał w środę od prokuratury materiały dotyczące zapisów z twardych dysków komputerów w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji oraz Ministerstwie Kultury. Powiedział, że są to materiały bardzo ważne dla prac komisji i wpłyną na zmianę i zaostrzenie niektórych tez jej sprawozdania.
"Ci wszyscy, którzy komentowali dotychczasowe wersje sprawozdania jako political fiction, będą mieli do czynienia z realnością" - powiedział Nałęcz dziennikarzom. Jego zdaniem, otrzymane materiały wzmacniają także tezę, że "tak naprawdę nad projektem ustawy pracowano w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, na konkretnym komputerze, a nie w Ministerstwie Kultury".