Komisja śledcza: co do faktów zgodna, co do wniosków - pewnie nie
Szef komisji śledczej badającej aferę
Rywina Tomasz Nałęcz (UP) zdaje sobie sprawę, że w sprawozdaniu
komisji mogą się pojawić rozbieżne zapisy dotyczące oceny faktów.
Nałęcz pracuje obecnie nad fragmentem sprawozdania dotyczącym prac rządowych nad nowelizacją ustawy o rtv od stycznia do marca 2002 r. Po zakończeniu tego etapu zbierze się zespół redakcyjny. W poniedziałek szef komisji zadeklarował, że sprawozdanie będzie gotowe do końca lutego.
Nałęcz pytany czy będzie tylko jeden raport, odpowiedział: "jestem przekonany, że przy odrobinie dobrej woli wszystkich członków komisji może nie być rozbieżności, jeśli chodzi o ustalenia faktograficzne". "Natomiast jeśli chodzi o wyciągane wnioski, to na pewno będą zapisy alternatywne, bo to jest parlament" - dodał. Podkreślił jednocześnie, że za porażkę uznałby skonstruowanie "alternatywnego opisu faktów".
Szef komisji nie wyklucza, że pojawią się także jakieś wnioski o pociągnięcie kogoś do odpowiedzialności karnej. Sam jednak nie chciał powiedzieć, czy widzi potrzebę sformułowania takich wniosków.
Do napisania całości raportu członkowie komisji najpewniej nie spotkają się na oficjalnym posiedzeniu. "Pracujemy nad roboczą wersją raportu, więc nie ma sensu zwoływać posiedzeń, zwłaszcza że rozpalają emocje" - powiedział Nałęcz. W poniedziałek Nałęcz wyraził nadzieję, że jawne posiedzenia komisji rozpoczną się już w drugiej połowie lutego.
Dotychczas tylko Bogdan Lewandowski (SLD) przesłał propozycje do pierwszej części sprawozdania. Zwrócił w nich uwagę na kwestie wzmocnienia strony dowodowej. "Nie wystarczą już strzeliste oświadczenia, a hipotezy nawet najbardziej porywające, potrzebują szarej, żmudnej pracy tzn. przedstawienia tezy i dowodu" - dodał.
Pytany w odniesieniu do jakich hipotez potrzeba wzmocnienia strony dowodowej, odparł, że we wszystkich, które zawiera pierwsza część raportu.
Opieszałość pozostałych członków komisji nie martwi jednak jej szefa. "Nie widzę w tym specjalnego nieszczęścia; w miarę postępu prac wracamy do pewnych wątków, więc nie naciskam" - dodał Nałęcz.
Przyznał też, że komisja będzie musiała zdecydować, czy czekać na komplet materiałów czy oddać sprawozdanie w oparciu o materiał dowodowy, który uda się do lutego zgromadzić. Komisja - jak powiedział jej szef - prawdopodobnie nie otrzyma do końca lutego wyników analizy twardych dysków m.in. z komputera b. wiceminister kultury Aleksandry Jakubowskiej.
"Także śledztwo w sprawie przepływów finansowych między telewizją a firmami Rywina, które toczy się w prokuraturze potrwa jeszcze kilka miesięcy" - zaznaczył Nałęcz. W sprawie kolejnych materiałów dowodowych tzn. kompleksowej analizy rządowego etapu prac nad projektem nowelizacji ustawy o rtv, w środę do Nałęcza zwrócił się Zbigniew Ziobro (PiS).
Chodzi o dokument, o którym szef Kancelarii Premiera Marek Wagner informował przed komisją, że ma być gotowy na 30 listopada zeszłego roku. Nałęcz powiedział, że kilkakrotnie upominał się o ten dokument, a tym razem przesłał pismo Ziobro do Wagnera.
"Ja też jestem ciekaw tego raportu, ale nie sądzę, żeby to miało kluczowe znaczenie dla komisji. W skrajnej sytuacji mogę sobie wyobrazić zakończenie jej prac bez tego materiału" - podkreślił.
Nałęcz przyznał, że jeśli komisja czekałaby na zrealizowanie ostatniego wniosku dowodowego, to kto wie - żartował - może szybciej odbyłyby się wybory parlamentarne niż komisja zakończyła prace. "Boję się, że jeśli będziemy cyzelować każdy najdrobniejszy szczegół, to sprawozdanie mogłoby powstać 29 lutego, ale 2008 roku" - dodał.
O swojej karierze politycznej po zakończeniu prac w komisji Nałęcz powiedział, że jeśli sprawozdanie powstałoby w kształcie, którego nie mógłby zaakceptować, to "wymierzyłby sobie sprawiedliwość". "Nie myślę o jakimś konkretnym niebezpieczeństwie, które grozi sprawozdaniu czy mojej aktywności, a przyszłości po sporządzeniu raportu w ogóle nie planuję, ponieważ najpierw chcę się dobrze wywiązać z tego zadania" - zaznaczył.