Komisja rekomenduje Sejmowi oświadczenie ws. Wołynia
Przyjęcie "Oświadczenia w związku z 60. rocznicą tragedii wołyńskiej" rekomenduje Sejmowi komisja spraw zagranicznych. Projekt, który złożyło Prezydium Sejmu, powstał po negocjacjach polskich i ukraińskich parlamentarzystów. Równolegle oświadczenie to ma przyjąć parlament Ukrainy.
07.07.2003 | aktual.: 11.07.2003 14:09
W oświadczeniu wyrażono szacunek i hołd pomordowanym na Wołyniu i w Galicji. Podkreślono, że prawda o tamtych dramatycznych latach jest bolesna dla wszystkich, ale Polacy i Ukraińcy powinni ją poznawać, bo "prawda, choćby najbardziej bolesna, jest niezbędna do budowy trwałego porozumienia".
Projekt PiS bez poparcia
Komisja nie poparła przygotowanego przez PiS projektu uchwały Sejmu "w sprawie uczczenia ofiar mordów ludności polskiej na Wołyniu i Kresach Południowo-Wschodnich Rzeczpospolitej w latach 1943-44". PiS zgłosi go jako jeden z wniosków mniejszości.
W projekcie oświadczenia przyjętego przez komisję czytamy: "Sześćdziesiąta rocznica tragedii ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji w czasie niemieckiej okupacji skłania do myślenia o przeszłości i przyszłości polsko-ukraińskiego sąsiedztwa. Tragedii Polaków mordowanych i wypędzanych z ich miejsc zamieszkania przez zbrojne formacje Ukraińców towarzyszyły również cierpienia ludności ukraińskiej - ofiar polskich akcji zbrojnych. Była to tragedia obu naszych narodów".
Bronisław Komorowski (PO), uczestnik uzgodnień ze stroną ukraińską, powiedział, że długie i trudne negocjacje zaowocowały dwoma równoległymi oświadczeniami parlamentów polskiego i ukraińskiego, które jednak - jak podkreślił - nie są symetryczne, czego chcieli Ukraińcy. Tzn. nie ma w nim sformułowań, które na równi traktowałyby działania strony polskiej i ukraińskiej na Wołyniu - wyjaśnił.
Mierzyć po aptekarsku nie chcieli
Komorowski dodał, że przygotowujący tekst oświadczenia nie zamierzali "po aptekarsku mierzyć liczbą trupów, nieszczęść i dramatów stanu rzeczy sprzed 60 lat". Nie ma więc w nim wskazanych konkretnych formacji wojskowych ukraińskich, które przeprowadzały akcje wobec Polaków, ani formacji polskich, które uczestniczyły w akcjach odwetowych kierowanych wobec ukraińskich oddziałów zbrojnych, jak i ukraińskiej ludności cywilnej.
Według Komorowskiego tekst oświadczenia może być sygnałem na zewnątrz, że Polacy i Ukraińcy nawet w tak trudnych sprawach mogą wspólnie mówić. Podkreślił, że tekst jest wynikiem porozumienia i każda ewentualna zmiana wprowadzona do niego oznacza, że nie będzie wspólnej inicjatywy parlamentów Polski i Ukrainy.
Tekst oświadczenia wynegocjowany ze stroną ukraińską wywołał żywy spór na posiedzeniu komisji, choć wszyscy podkreślali konieczność pojednania polsko-ukraińskiego.
Dlaczego nie ludobójstwo?
Marek Jurek (PiS) pytał m.in. dlaczego w tekście nie określa się wydarzeń wołyńskich jako ludobójstwa, czy zbrodni przeciw ludzkości jak kwalifikują ją prawnicy i historycy z IPN.
Komorowski powiedział, że w pierwotnym projekcie autorstwa PO, który stał się podstawą do wynegocjowanego tekstu, było określenie akcji ukraińskiej jako działania w ramach czystek etnicznych. Dodał, że niewątpliwie odzwierciedlało to prawdę historyczną. Jego zdaniem, nie udałoby się jednak uzgodnić tekstu zawierającego tak ostre określenie.
W ocenie posła PO stronie polskiej udała się rzecz bardzo trudna - nakłonienie Ukraińców do zgody na postawienie w centrum wydarzeń z lipca 1943, czyli ukraińskiej ofensywy przeciwko ludności polskiej.
Giertych i list biskupów
Roman Giertych (LPR) pytał, jak Komorowski zareagowałby na zdanie, że tragedii Polaków mordowanych przez SS czy Gestapo, towarzyszyły cierpienia Niemców - ofiar polskich akcji zbrojnych. Poseł PO przywołał list biskupów polskich z 1965 r.: "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie". Według niego "formuła przebaczenia bez liczenia po aptekarsku trupów i przewinień" ma głęboki sens.
Jurek ocenił, że projekt oświadczenia jest pisany z błędnej perspektywy. Według niego Polacy i polski parlament mają obowiązek żałoby - oddania czci tym, którzy zginęli dlatego, że byli Polakami. Zdaniem Jurka jest też obowiązek sprawiedliwości. "Jedno nie podlega kwestii, że żyjący na Wołyniu Polacy mieli zostać wymordowani za to, że byli Polakami" - podkreślił.
Komorowski powiedział, że nie ma żadnych przeszkód w upamiętnianiu polskich ofiar, jest natomiast pytanie, czy polski parlament chce czy nie chce powiedzieć coś wspólnie z ukraińskim. Jak dodał, polskim celem politycznym jest zbliżenie z Ukrainą, ale i doprowadzenie do tego, by na Ukrainie uruchomione zostały procesy rozliczenia antypolskich fragmentów historii tego państwa.
Komorowski podkreślił, że to się właśnie zaczęło - przy okazji dyskusji o wypadkach wołyńskich. Po raz pierwszy - mówił - pojawiły się w mediach setki materiałów, które "do świadomości ukraińskiej doprowadzają to, że w ogóle jakiekolwiek mordy na Polakach ze strony Ukraińców miały miejsce".
Prawda i potrzeba pojednania
Zdaniem Giertycha posłowie stoją przed koniecznością pogodzenia dwóch rzeczy, które pogodzić jest trudno: obowiązku wobec prawdy oraz potrzeby pojednania. Według niego Polska nie może zrezygnować z mówienia prawdy o tym, co się wydarzyło 60 lat temu. A - jak podkreślił - prawda jest taka, że wtedy dokonano ludobójstwa na ludności polskiej.
"Każdą współpracę buduje się na fundamencie prawdy. Nie można od tej prawdy odchodzić dla bieżącej korzyści politycznej" - uważa poseł LPR. Według niego jeśli nie ma możliwości wydania wspólnego oświadczenie, które by odnosiło się do prawdy to trzeba z takiej wspólnej inicjatywy zrezygnować.
"Jeżeli w negocjacjach okazało się, że strona ukraińska nie jest gotowa do przyjęcia prawdy historycznej, to trzeba było z tych negocjacji zrezygnować uznając, że nie ma możliwości porozumienia w tej sprawie. Próba na siłę doprowadzenia do kompromisu kończy się właśnie takim tekstem" - ocenił Giertych.
Małachowski widział
Nie zapominając o tym, co robiła UPA, trzeba pamiętać też np. o dyskryminacji ludności ukraińskiej przez władze polskie na tamtych terenach w latach 20. - ocenił z kolei Aleksander Małachowski (UP), zaznaczając, że jego rodzina mieszkała tam od stuleci, a on, jako dziecko, był świadkiem tragicznych wydarzeń.
Według Małachowskiego szukając porozumienia i pojednania, musimy się pogodzić się z tym, że "idealnej sprawiedliwości nie wyważymy". W jego ocenie tekst oświadczenia szuka pojednania. "Jeśli zaczniemy rozliczać pojedyncze wydarzenia, nigdy nie dojdziemy do porozumienia" - powiedział Małachowski.