PolskaKomisja "orlenowska" znów idzie do sądu

Komisja "orlenowska" znów idzie do sądu

W sobotę sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen przesłucha ponownie lobbystę i biznesmena Marka D. oraz po raz pierwszy jego asystenta Krzysztofa P., byłego posła Konfederacji Polski Niepodległej. Komisja będzie obradować w sądzie przy al. Solidarności w Warszawie.

22.04.2005 | aktual.: 22.04.2005 18:30

D. zeznawał już przed komisją na początku marca br., także w sądzie. To, że zdecydował się mówić, było efektem propozycji, jaką złożyła mu komisja: wzamian za zeznania, posłowie mieli zaapelować do prokuratury o złagodzenie sankcji. Od września ubiegłego roku D. przebywa w areszcie, jego asystent także. Już po przesłuchaniu przed komisją, prokuratura jednak wystąpiła z wnioskiem o przedłużenie aresztu D. na kolejne trzy miesiące, a sąd przychylił się do wniosku. Lobbyście postawiono także kolejne zarzuty.

Jak podkreślił wiceszef komisji Zbigniew Wassermann (PiS), komisja nie może doprowadzić do zwolnienia D. z aresztu, może tylko wysłać opinię do prokuratury, a ta może docenić lub nie pozytywną postawę ułatwiającą prowadzenie śledztwa. Jeśli będzie tak, że D. spełni standardy tego przepisu, to komisja, tak jak obiecała, wystąpi z opinią do prokuratury, żeby zechciała to wziąć pod uwagę - dodał. Powiedział też, że prokuratura może nie uwzględnić propozycji komisji.

Zdaniem Wassermanna fakt, że Markowi D. po przesłuchaniu w komisji postawiono kolejne zarzuty niekoniecznie może oznaczać, że świadek nie będzie chciał mówić. Jeśli on rzeczywiście ma szerokie spektrum informacji i chce mówić prokuraturze, a tam nie chcą go słuchać, to może szukać forum, żeby powiedzieć wszystko, co w sprawie wie i taką płaszczyznę znajduje w komisji śledczej - uważa.

Rzeczniczka Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi Małgorzata Glapska-Dudkiewicz przypomniała, że komisja nie może żądać od prokuratury, by ta uchyliła areszt Markowi D. Złożenie wniosku o uchyleniu aresztu, zgodnie z obowiązującą procedurą, przysługuje wyłącznie podejrzanemu i jego obrońcy bądź obrońcom - powiedziała.

Marek D. oraz jego asystent Krzysztof P. od września ub. roku przebywają w areszcie. Prokuratura zarzuca im wręczenie korzyści majątkowej i osobistej w kwocie co najmniej 295 tys. posłowi Andrzejowi Pęczakowi. Łapówką miało być - według prokuratury - prawo użytkowania przez posła samochodu marki Mercedes oraz telefonu komórkowego. Lobbyście zarzuca się także pranie brudnych pieniędzy.

Według prokuratury, w zamian za łapówki poseł miał przekazywać D. i P. informacje o szczegółach prywatyzacji w branży energetycznej, tzw. Grupy G-8, deklarować im przeprowadzenie kontroli przebiegu prywatyzacji Huty Częstochowa SA i organizować na rzecz D. i P. oraz podmiotów z nimi powiązanych nieformalne kontakty z przedstawicielami resortu skarbu.

Marek D. zeznając w marcu przed komisją powiedział, że Jan Kulczyk, negocjując z Rosjanami sprzedaż Rafinerii Gdańskiej i PKN Orlen, miał upoważnienie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Przesłuchanie było zamknięte dla dziennikarzy, a o tym co powiedział świadek, dziennikarze dowiadywali się od posłów. Według posłów D. stwierdził, że ma dowody i świadectwa na to, że "Kulczyk ma umocowanie w Pałacu Prezydenckim i wprost u pana prezydenta".

Jak relacjonowali, z zeznań D. wynika, że sprawa sprzedaży sektora naftowego w Polsce była z góry zdecydowana na rzecz Rosji.

Kilka dni po przesłuchaniu D. dziennikarze dotarli do stenogramów z przesłuchania. D. mówił m.in. o kontrakcie na dostawy kazachskiej ropy do Polski. Taki projekt, który chciałem zrealizować, zmieniał w Polsce wszystko, nie tylko w zakresie dostaw ropy - zeznał przed komisją. Według niego, to Kancelaria Prezydenta "nie życzyła sobie, aby ten projekt był realizowany". Według Macierewicza, sam D. zeznał, że powodem jego aresztowania było uniemożliwienie dywersyfikacji dostaw ropy do Polski.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)