Komisja negatywnie zaopiniowała wniosek o wotum nieufności wobec szefa MSWiA
• Sejmowa komisja negatywnie zaopiniowała wniosek o wotum nieufności wobec szefa MSWiA
• PO: Mariusz Błaszczak sobie nie radzi
• Posłowie PiS nazwali wniosek "absurdalnym"
Sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych wyraziła negatywną opinię dla wniosku o wotum nieufności wobec szefa resortu spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Błaszczaka.Podczas dyskusji w komisji posłowie PO mówili, że minister nie radzi sobie z nadzorem nad policją, co grozi obniżeniem bezpieczeństwa. Policja funkcjonuje normalnie i odnosi sukcesy - odpowiadali posłowie PiS.
Platforma złożyła w Sejmie wniosek o wotum nieufności wobec szefa MSWiA pod koniec lutego. Zdaniem PO sprawa odwołania szefa KGP insp. Zbigniewa Maja pokazuje, że minister nie radzi sobie z nadzorem nad policją, co grozi obniżeniem bezpieczeństwa. Marek Wójcik z PO, uzasadniając wniosek o wotum nieufności, mówił, że szef MSWiA nie sprawuje właściwego nadzoru nad policją. Jak wskazywał poseł, wysokie stanowiska stracili wieloletni funkcjonariusze.
- Przy odwoływaniu funkcjonariuszy z zajmowanych stanowisk nie kierowano się kryteriami kompetencji i oceny dotychczasowego przebiegu służby. Skala i tempo przeprowadzonych zmian naraziły policję na obniżenie zdolności do prawidłowego wykonywania zadań i zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom - podkreślono w uzasadnieniu wniosku PO.
Posłowie PiS, komentując wniosek PO o odwołanie Błaszczaka przekonywali, że policja funkcjonuje normalnie i odnosi sukcesy. Ich zdaniem wniosek Platformy jest "absurdalny". - Mamy całą serię spektakularnych wyników policji. Policja pracuje prawidłowo - powiedział przewodniczący sejmowej komisji Arkadiusz Czartoryski z PiS i złożył wniosek przeciwny do wniosku PO.
Pod koniec 2015 r. b. szef KGP insp. Zbigniew Maj powołał grupę, która miała sprawdzić, czy funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych podsłuchiwali dziennikarzy w związku z tzw. aferą podsłuchową. Z audytu wynika m.in., że w KGP działały dwie grupy, które zajmowały się sprawą afery. Informowano ponadto, że kontrolerzy natrafili na materiały, które świadczą, że w zainteresowaniu śledczych pojawiali się dziennikarze i ich rodziny. Sam Maj mówił, że wobec dziennikarzy i ich rodzin "były stosowane formy pracy policji".
Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w związku z audytem KGP. Rzecznik prokuratury Przemysław Nowak mówił, że raport KGP z audytu ws. działań funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych w związku z "aferą podsłuchową" nie wskazuje na podejrzenie popełnienia przestępstwa, w tym na przekroczenie uprawnień.
Insp. Maj podając się do dymisji mówił, że zrezygnował ze stanowiska m.in. dlatego, że przygotowywano wobec niego prowokację przez b. funkcjonariuszy BSW KGP (tzw. policja w policji) i wykorzystano materiały sprzed kilkunastu lat, kiedy prowadził pracę operacyjną. Jak mówił, złożył rezygnację, "żeby nie obciążać całej formacji".
Według medialnych doniesień chodzi o wydarzenia sprzed kilkunastu lat, kiedy Maj pracował w Kaliszu. Były informator policji miał go szantażować; sugerował, że Maj przyjął od niego pięć butelek alkoholu, a także pożyczył 10 tys. zł, których nie oddał. Insp. Maj oświadczył, że badane są "okoliczności i donosy, które nie mają żadnego pokrycia w faktach".
Teraz wnioskiem PO o wotum nieufności wobec szefa MSWiA zajmie się Sejm.