PolskaKomisja Historyczna bada akta IPN, na razie nie abp. Wielgusa

Komisja Historyczna bada akta IPN, na razie nie abp. Wielgusa

Z aktami służb specjalnych PRL nt. Kościoła
zapoznaje się we wtorek w Instytucie Pamięci Narodowej Kościelna
Komisja Historyczna. Nie zajmie się ona, na razie, teczką nowego
metropolity warszawskiego abpa Stanisława Wielgusa, bo nie ma
jeszcze na to jego oficjalnej zgody. Teczka abpa pochodzi z
archiwum wywiadu PRL.

Komisja Historyczna bada akta IPN, na razie nie abp. Wielgusa

Media spekulowały, że komisja ma przeglądać akta oskarżanego przez "Gazetę Polską" o współpracę z SB abpa Wielgusa, którego ingres nastąpi 7 stycznia 2007 r. Sam abp Wielgus zapowiedział, że po ingresie zwróci się do komisji z prośbą o zbadanie dokumentów IPN na jego temat. _ Kościelna Komisja Historyczna powołana przez Konferencję Episkopatu nie zajmie się we wtorek teczką abpa Wielgusa_ - powiedział rzecznik Episkopatu ks. Józef Kloch. Wyjaśnił, że członkowie komisji, chcąc badać indywidualne przypadki podejrzeń o współpracę z organami bezpieczeństwa PRL, mogą to uczynić na wniosek zainteresowanych osób lub na prośbę Konferencji Episkopatu Polski, z zachowaniem wymogów prawa kanonicznego. Dodał, że komisja w swych badaniach będzie koncentrować się głównie na latach 80.

Przewodniczący komisji, prof. Wojciech Łączkowski nie chciał we wtorek odpowiadać na żadne pytania dziennikarzy. Inny członek komisji ks. Bogdan Stanaszek powiedział tylko, że "praca komisji musi potrwać; nie ma ram czasowych, bo nie da się szybko udzielić odpowiedzialnych odpowiedzi".

IPN nie ujawnia zakresu prac komisji. Według rzecznika prasowego IPN Andrzeja Arseniuka, "z tego, co mówią członkowie komisji, praca zajmie im pewnie kilka dni".

Komisja ma dostęp do inwentarzy archiwalnych IPN i sama zamawia, co ją interesuje - poinformował doradca prezesa IPN dr Antoni Dudek. Dodał, że członkowie komisji są traktowani tak, jak każdy badacz, który dostał zgodę na dostęp do archiwów IPN. Osoba taka ma dostęp do pomocy archiwalnych IPN i przeglądając tytuły poszczególnych teczek i ich sygnatury sama decyduje, co wybrać do czytania.

Według Dudka, komisja może sięgnąć zarówno po akta opisowe zwalczającego Kościół IV departamentu peerelowskiego MSW, jak i po teczki konkretnych osób - zarówno duchownych inwigilowanych, jak i tych, którzy byli "osobowymi źródłami informacji". Dudek nie wie, jak obszerne mogą być materiały, o które może wystąpić komisja. Zwrócił uwagę, że komisja zajmuje się inwigilacją Kościoła w całym okresie władzy komunistów w Polsce.

Sam abp Wielgus powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", że w latach 70. musiał spotkać się z bezpieką, gdy - najpierw jako student, potem jako pracownik naukowy - wyjeżdżał do Niemiec. Kto nie żył w tamtych czasach, ten nie jest w stanie pojąć tych wszystkich uwarunkowań, tego ciągłego śledzenia, inwigilowania, nachodzenia- mówił. Zapewniał, że rozmowy dotyczyły ogólnej sytuacji w kraju, politycznej, gospodarczej i "nie padały wówczas żadne nazwiska".

Abp Wielgus ujawnił, że przed jednym z zagranicznych wyjazdów "dręczył go mocno wywiad". Wówczas to własnoręcznie napisał, co dokładnie będzie robił za granicą, dołączając deklarację, że nie będzie podejmował żadnych wrogich działań przeciwko Polsce Ludowej. Napisałem to wszystko i własnoręcznie podpisałem. I to pewnie w tych papierach tam jest. Ale żadnych raportów na nikogo nie pisałem - podkreślił.

Dwa tygodnie temu "Gazeta Polska" napisała, że abp Wielgus współpracował ze służbami specjalnymi PRL przez ponad 20 lat: od końca lat 60. do stycznia 1990 r. Publikacji nie towarzyszyły żadne dokumenty.

W najbliższych dniach zamierzamy opublikować na naszej stronie internetowej akta dotyczące abpa Wielgusa; prawdopodobnie będzie to jeszcze w tym tygodniu - powiedział redaktor naczelny "GP" Tomasz Sakiewicz. Dodał, że skoro dziennikarze nie mają dostępu do akt IPN, zatem wniosek o udostępnienie akt złożyła w IPN grupa naukowców związana z "GP", która po ich otrzymaniu przekaże dokumenty redakcji.

W środowym wydaniu "GP" opublikuje zaś - by dowieść, że nie była gołosłowna - numer akt abpa Wielgusa - J7207 - z IPN. Jak dowiedziała się w IPN, to sygnatura nadana przez wywiad PRL; litera "J" oznacza tzw. "kartę kieszeniową 'Jacket'". Gdy w 2005 r. media uzyskały w IPN dostęp do akt wywiadu PRL nt. ówczesnego premiera Marka Belki, jego teczka nosiła tytuł "Karta kieszeniowa 'Jacket' nr 10144".

Według informatora PAP, akta abpa nie znajdują się w zbiorze zastrzeżonym IPN (tajnym zbiorze, do którego dostęp mają tylko obecne służby specjalne).

Abp Wielgus stanowczo zaprzeczył publikacjom "Gazety Polskiej". Stolica Apostolska poparła abp. Wielgusa. On sam zapowiedział, że po objęciu funkcji metropolity warszawskiego zwróci się do komisji historycznej o zbadanie dokumentów na jego temat. Jeśli to możliwe, sam również chciałbym się z nimi zapoznać - dodał.

Rzecznik Praw Obywatelskich Janusz Kochanowski powołał swoją grupę, która ma zapoznać się z aktami abpa Wielgusa z IPN. Jest w niej redaktor naczelny "Więzi" Zbigniew Nosowski, historyk PRL prof. Andrzej Paczkowski oraz teolog ks. prof. Tomasz Węcławski.

Autorytetowi Kościoła, zaufaniu społecznemu i samemu abp. Wielgusowi służyć będzie jak najlepsze wyjaśnienie sprawy podejrzeń, jakoby współpracował z tajnymi służbami PRL - ocenił marszałek Sejmu Marek Jurek. Dobrze, że tą sprawą zajmuje się kościelna komisja, która dzisiaj zaczyna badać akta IPN - powiedział marszałek w Radiu Zet.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)