PolitykaKomisja Europejska powraca do automatycznego "rozdzielnika" uchodźców. Cel: "uratować Schengen"

Komisja Europejska powraca do automatycznego "rozdzielnika" uchodźców. Cel: "uratować Schengen"

• Komisja Europejska chce na stałe wprowadzić zasadę rozdziału uchodźców między państwa UE
• Stawką ma być przetrwanie układu z Schengen
• Pomysł spotka się z dużym oporem ze strony państw członkowskich
• Eksperci są sceptyczni co do możliwości wdrożenia takiego systemu

Komisja Europejska powraca do automatycznego "rozdzielnika" uchodźców. Cel: "uratować Schengen"
Źródło zdjęć: © PAP/DPA
Oskar Górzyński

21.01.2016 | aktual.: 21.01.2016 19:48

Mimo zimna i śniegu, mimo płotów i umowy z Turcją, ludzki strumień płynący z Bliskiego Wschodu do granic Europy nie ustaje. Codziennie do greckich wysp dociera nawet 2 tysiące osób. A to i tak dopiero przedsmak tego, co według przewidywań ekspertów i służb czeka nas na wiosnę. Nie dziwi więc, że z Brukseli i od europejskich przywódców płyną desperackie sygnały.

Rząd Austrii planuje wprowadzić prawne ograniczenie liczby uchodźców do 1,5 procenta ludności kraju. Podobny pomysł zaproponował prezydent Niemiec Johannes Gauck, który powiedział podczas forum w Davos, że wprowadzenie takich limitów "nie byłoby nieetyczne". Niecierpliwią się też przywódcy UE, z przewodniczącym Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem na czele.

- Marcowy szczyt Rady Europejskiej będzie ostatnim momentem, by sprawdzić, czy nasza strategia działa. Jeśli nie działa, będziemy postawieni przed poważnymi konsekwencjami, takimi jak upadek Schengen - alarmował były polski premier.

Aby stwierdzić, czy strategia przyjęta przez UE działa, nie trzeba jednak czekać do marca. Porozumienie z Turcją, wbrew oczekiwaniom przywódców, nie wstrzymało znacznie napływu uchodźców. Zaś symbolem nieskuteczności dotychczasowego podejścia jest uchwalony we wrześniu tego roku program jednorazowej relokacji uchodźców będących w Grecji i we Włoszech pomiędzy państwa członkowskie: dotychczas rozlokowano jedynie niewiele ponad 200 z planowanych 160 tysięcy osób. Jeśli takie tempo zostanie utrzymane, dokończenie procesu może zająć nawet ponad dziesięć lat. A to jedynie ułamek całkowitej liczby uchodźców, którzy dotarli do Europy: tylko do Niemiec przybyło w 2015 roku prawie milion migrantów.

Komisja Europejska jest w pełni świadoma porażki obecnego podejścia. Dlatego już teraz przygotowuje nowy projekt zmian. Chodzi o zastąpienie obecnej polityki azylowej, opartej na rozporządzeniu "Dublin III" nowym dokumentem. Przepisy regulacji - opartych na zasadzie, że odpowiedzialność za rozpatrzenie wniosków o azyl spada na pierwszy kraj UE na drodze migranta - są de facto martwe, bo Grecja i Włochy od dawna nie są w stanie poradzić sobie z liczbą napływających uchodźców.

- System dubliński jest obecnie niesprawiedliwy i niemożliwy do wyegzekwowania. To pokazuje, że jego autorzy nie przewidzieli sytuacji takich, jakie mamy dzisiaj - mówi WP Andreia Ghimis, analityk European Policy Centre, brukselskiego think-tanku.

Co zamierza zatem zaproponować Komisja? Paradoksalnie, odpowiedź brzmi: nic nowego. Miejsce obecnych zasad ma zająć bowiem mechanizm "dystrybucji" uchodźców między państwa członkowskie według ustalonego klucza - czyli w praktyce to samo, co od dawna starają się przeforsować szef Komisji Jean-Claude Juncker oraz kanclerz Niemiec Angela Merkel. Wówczas jednak spotykali się ze sztywnym sprzeciwem wielu państw. Nie inaczej będzie zapewne i tym razem.

- Biorąc pod uwagę fiasko dotychczasowego programu relokacji, ciężko jest sobie wyobrazić, jak taki stały mechanizm mógłby funkcjonować. - zauważa w rozmowie z WP Paweł Świdlicki, ekspert instytutu Open Europe w Londynie. - Tym bardziej, że UE miała wielki problem, by uchwalić tę jednorazową relokację - dodaje.

- To, czy znajdzie się odpowiednia większość państw członkowskich, by wprowadzić ten pomysł, nie jest przesądzone - uważa Ghimis. - Podczas głosowania we wrześniu nie było mniejszości blokującej, ale od tego czasu krajobraz się zmienił, m.in. za sprawą wyborów w Polsce, która ma znaczącą wagę w Radzie UE - dodaje.

Zdaniem ekspertki, wdrożenie zmian proponowanych przez Komisję mogłoby potencjalnie polepszyć sytuację i oddalić widmo zapowiadanego przez Donalda Tuska "końca Schengen". Problem w tym, że będzie to niezwykle trudne.

- Ciężko wyobrazić sobie, jak taki mechanizm zapewniłby, że uchodźcy zaakceptują transfer do państwa, w którym nie chcą zostać. Widać, że Komisja czyni nerwowe ruchy, aby uratować strefę Schengen - mówi analityk EPC. - W tej sytuacji najlepszą nadzieją dla UE może być dalsze rozwijanie współpracy z Turcją. Unia musi dać Ankarze wystarczającą zachętę, by zapewniła godne warunki dla jak największej liczby uchodźców będących na jej terytorium - podsumowuje.

Zobacz również: Tusk: Schengen może być realnie zagrożone
Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (526)