Komisja ds. nacisków przesłucha dziennikarzy
Komisja ds. nacisków zdecydowała, że zajmie się sprawą kontroli operacyjnej dziennikarzy, którą służby miały prowadzić w latach 2005-2007. Posłowie przesłuchali też byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, który powiedział, że są dowody, iż w czasie rządów PiS dochodziło do "niszczenia materiału dowodowego" w sprawie nacisków.
21.10.2010 | aktual.: 21.10.2010 16:04
Komisja przyjęła wniosek Roberta Węgrzyna (PO), aby przesłuchać kilku dziennikarzy, którzy mogli być inwigilowani. Węgrzyn zapowiedział też, że na kolejnym posiedzeniu zwróci się o przesłuchanie funkcjonariuszy, którzy mieli decydować o kontroli operacyjnej.
O sprawie inwigilacji dziennikarzy w latach 2005-2007 niedawno napisała "Gazeta Wyborcza". "GW" dotarła do materiałów ze śledztwa, które prowadziła i w maju tego roku umorzyła, nie stwierdzając przestępstwa, zielonogórska prokuratura. Według informacji gazety, służby sięgały do historii połączeń telefonicznych nawet sprzed dwóch lat, a jednym z celów było ujawnienie źródeł informacji dziennikarzy, krytykujących poczynania ówczesnych władz państwowych.
PAP dotarła do opinii prawnej w tej sprawie, którą zlecił klub parlamentarny PO. Posłowie Platformy zapytali ekspertów czy prokuratorzy i służby specjalne mają prawo żądać billingów rozmów telefonicznych przeprowadzanych przez dziennikarzy.
"Prokuratorzy (i służby specjalne) samodzielnie w żadnym razie nie mają prawa żądać billingów rozmów dziennikarzy (ani od dziennikarzy bezpośrednio, ani od operatora), gdyż byłby to zamach na chronioną ustawowo tajemnicę w zakresie osobowych źródeł informacji dziennikarskich i w grę wchodziłoby przestępstwo nadużycia władzy prokuratorskiej" - czytamy w opinii sporządzonej przez prof. Piotra Kruszyńskiego i dr. Waldemara Gontarskiego, który jest doradcą komisji ds. nacisków.
Ich zdaniem o ujawnieniu tajemnicy dziennikarskiej w wyjątkowych przypadkach może zdecydować sąd, a nie prokurator. Eksperci zaznaczają też, że dziennikarz zawsze powinien wiedzieć, że korzysta się z jego billingów.
Komisja przesłuchiwała w czwartek b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. O jego przesłuchanie wnioskował w kwietniu b. wicepremier Roman Giertych, ponieważ - jak uzasadniał - może on mieć wiedzę w sprawie ingerencji b. prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry w śledztwa dotyczące polityków, w tym polityków LPR.
Janusz Kaczmarek, powiedział, że są dowody, iż w czasie rządów PiS dochodziło do "niszczenia materiału dowodowego" w sprawie nacisków. Przekonywał, że świadczy o tym brak stenogramów w prokuraturze z rozmów między b. ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobrą a b. szefem PZU Jaromirem Netzlem z 2007 roku. Były szef MSWiA, mówił także, że Netzel z Ziobrą rozmawiali o tym, co służby zrobiły na temat przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa ws. tzw. afery gruntowej. - Nie ma ani stenogramów, ani dyskietek z tych rozmów - powiedział Kaczmarek. Jego zdaniem są to rozmowy "świadczące o niewinności i wersji zdarzeń" według Netzla. - Była gra w celu zmuszenia go do złożenia fałszywych zeznań - ocenił.
Według Kaczmarka b.szef ABW Bogdan Święczkowski zapewnił go kilka dni temu, że Agencja przekazała wszystkie materiały do prokuratury, także te dotyczące rozmów Ziobro-Netzel.
Kaczmarek powiedział, że były przygotowane dwie wersje konferencji multimedialnej z sierpnia 2007 roku. Jedna - jak mówił - zawierała materiały dotyczące b. szefa PZU Jaromira Netzla, druga - nie.
Podczas posiedzenie komisji w lipcu Netzel pytany, czy kiedykolwiek usłyszał zdanie, że jeśli złoży określone zeznania, to będzie niezagrożony na fotelu szefa PZU, odpowiedział twierdząco. Dopytywany, od kogo usłyszał taką propozycję, uniknął odpowiedzi. Zaznaczył, że padła ona od kilku osób. Zaprzeczył, żeby złożył mu ją b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. - Proszę dotrzeć do tych rozmów i niech pan Święczkowski (szef ABW w latach 2006-2007) wyjaśni, dlaczego te rozmowy zginęły - powiedział Netzel.
Latem 2007 r. ABW, na wniosek warszawskiej prokuratury, zatrzymała Kaczmarka, b. komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego i b. szefa PZU Jaromira Netzla. Postawiono im zarzuty dotyczące m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauze 5 lipca tamtego roku w hotelu Marriott oraz wzajemnego nakłaniania do fałszywych zeznań. Prokuratura badała m.in. czy Krauze po spotkaniu z Kaczmarkiem przekazał informacje na temat akcji CBA dotyczącej afery gruntowej posłowi Samoobrony Lechowi Woszczerowiczowi, a ten ówczesnemu ministrowi rolnictwa Andrzejowi Lepperowi.
Kaczmarek powiedział, że ma wiedzę, iż w sprawie przecieku z afery gruntowej zastosowano podsłuch wobec ks. prałata Henryka Jankowskiego. - W ten sposób naruszano tajemnicę rozmów - ocenił. - Ksiądz prałat Jankowski był inwigilowany i stosowano wobec niego techniki operacyjne - podkreślił. Kaczmarek dodał, że ma też wiedzę na temat podsłuchów zakładanych adwokatom.