Komisja bankowa: brak podstaw, by wezwać prezydenta
Członkowie bankowej komisji śledczej nie widzą podstaw do wzywania na świadka prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Taki wniosek zapowiedział poseł Artur Zawisza z Prawicy Rzeczpospolitej.
Były przewodniczący komisji tłumaczy, że prezydent powinien się stawić przed komisją, bo był szefem Najwyższej Izby Kontroli, która badała prywatyzację Banku Śląskiego, a tym wątkiem zajmuje się obecnie komisja. Wyjaśnił, że na pomysł przesłuchania prezydenta wpadł, studiując dokumenty i analizując wystąpienia publiczne osób zaangażowanych w prywatyzację Banku Śląskiego. Jego zdaniem strony sporu różnie interpretują ten raport.
Artur Zawisza jest przekonany, że prezydent stawi się przed komisją, jeżeli ta zdecyduje się go wezwać. Jego zdaniem wniosek jest głęboko uzasadniony.
Z wypowiedzi komisyjnych kolegów posła Zawiszy wynika jednak, że nie ma szans na wezwanie Lecha Kaczyńskiego. Przewodniczący komisji Adam Hofman z PiS ocenił, że nie ma potrzeby przesłuchiwania głowy państwa. Podkreślił, że nie ma zasady wzywania szefów wszystkich instytucji, których dokumenty analizuje komisja, a uzasadnienie, że Lech Kaczyński był szefem NIK nie jest wystarczające do jego przesłuchania.
Inny PiS-owski członek komisji Andrzej Dera ocenił, że Artur Zawisza kieruje się motywami politycznymi. Nie wiem, dlaczego aż tak mocno poseł Zawisza chce się odróżniać i pokazywać , że jest oryginalny - powiedział poseł Dera. Dodał, że jest to oryginalność w złym stylu.
Marek Sawicki z PSL ocenił natomiast, że pomysł Artura Zawiszy jest tyle ciekawy co śmieszny. Jedyny opozycyjny członek komisji ocenił, że może chodzi o promocję prezydenta, który pozostaje w cieniu swego brata premiera.
Komisja śledcza zajmie się wnioskiem o przesłuchanie Lecha Kaczyńskiego po południu, po przesłuchaniu Waldemara Pawlaka.