A to wszystko pod nosem prokuratorów w Pszczynie w woj. Śląskim. Na cały proceder do redakcji gazety trafiła skarga obywatelska.
To niemożliwe. Pomieszczenie było dobrze zabezpieczone - zaprotestował prokurator Joanna Wójcik-Doroszko, szefowa prokuratury w Pszczynie. Jednak kontrolerzy z prokuratury w Katowicach sprawdzają, czy doszło do nadużyć.
Akta przez dwa lata leżały na strychu, który nie był własnością prokuratury ani nawet nie był przez nią dzierżawiony, mimo że był to strych w tym samym budynku.