Komentarz Internauty: Kupowanie pokoju

Jest oczywiste, że większość atutów w tej grze ma - walcząca "krwią i pieniędzmi" - zwycięska koalicja. Na razie Bush stoi na stanowisku (trudno powiedzieć jak twardym), aby odsunąć od "podziału łupów" pańtwa nie popierające akcji militarnej. Wydaje się, że Francja otrzymała sygnał podobny do tego, który niedawno wysłał pod adresem Polski J. Chirac. Teraz okazuje się, że to Francja zmarnowała szansę , aby nie siedzieć cicho.

Dokładnie odwrotnie postępuje T.Blair, który wbrew przyjętej od wieków zasadzie, że słaba Francja to silna Anglia, "agituje" Busha w sprawie dopuszczenia "starej Europy" do odbudowy Iraku. O ile udział Wielkiej Brytanii- mającej do spłacenia Stanom Zjednoczonym dług (i to nie tylko moralny) po II wojnie światowej- jest rodzajem działań wymuszonych, o tyle lojalność Blaira wobec "starego kontynentu", stawia to państwo w roli budowniczego Nowej Europy.

Budowa demokratycznego państwa na terenach dawnej Mezopotamii, będzie zadaniem trudnym i rozłożonym na wiele lat. Z pewnością jednak, nie wystarczy- tak jak w Polsce- wprowadzenie wolnego rynku, telewizji satelitarnej i Mc Donaldów.

Ponadto sądzę, iż wojowniczo - policyjne poczucie misji, nie opuści Busha i możemy się spodziewać, jeszcze w tej dekadzie, kolejnych rozwiązań "prewencyjnych"(czytaj- siłowych) -np. wobec Iranu.

Stany Zjednoczone, zapewne dla wprowadzenia równowagi w rejonie, przyśpieszą również proces pokojowy na Bliskim Wschodzie. Być może nie tylko Palestyńczycy, ale i Kurdowie, którzy czynnie wspierali sojuszników, mogą liczyć na bardziej przychylne stanowisko wobec ich dążeń niepodległościowych. Nieuniknione wydaje się też, przejście USA do takiego etapu globalnej polityki, w którym pokój i stabilność się po prostu kupuje, czego przykładem jest ostatnia, miliardowa "łapówka" dla Turcji. --Piotr Skuter Skotnicki