Kolejnych 15 tys. żołnierzy do Iraku
Sojusznicy Stanów
Zjednoczonych, tacy jak Turcja, Pakistan czy Japonia ociągają się
z wysłaniem do Iraku swoich żołnierzy. Tymczasem w piątek Pentagon
zapowiedział na październik powołanie pod broń 10 tysięcy
żołnierzy z jednostek Gwardii Narodowej podległych siłom lądowym i
postawił w stan pogotowia 5 tysięcy innych.
27.09.2003 | aktual.: 27.09.2003 12:25
Żołnierze dwóch brygad Gwardii Narodowej, z Północnej Karoliny i Arkansas, zostaną zmobilizowani na okres do 18 miesięcy i powinni liczyć się z rocznym pobytem w Iraku. Zanim tam pojadą, przejdą trzymiesięczne szkolenie. Brygadę gwardzistów ze stanu Waszyngton uprzedzono, że wkrótce też mogą dostać powołanie do służby czynnej. Każda brygada Gwardii Narodowej liczy około 5 tysięcy żołnierzy.
Pentagon nie powziął jeszcze decyzji o mobilizacji dalszych 10 tysięcy gwardzistów narodowych lub rezerwistów. Mogą oni być potrzebni, jeśli Waszyngton nie nakłoni szybko innych krajów, by wysłały do Iraku swoich żołnierzy.
Problemy z dywizją wielonarodową
Stany Zjednoczone zabiegają o utworzenie dla Iraku trzeciej dywizji wielonarodowej, w sile 10-15 tysięcy ludzi. Prezydent George W. Bush powiedział 7 września w przemówieniu telewizyjnym do narodu, że dowódcy amerykańscy proszą o taką dywizję, aby "bardziej równomiernie podzielić się zadaniami".
Na razie odzew jest słaby. Przywódcy Turcji i Pakistanu, a także Indii zasłaniają się trudnościami politycznymi i czekają na nową rezolucję Rady Bezpieczeństwa ONZ, która dałaby misji w Iraku wyraźny mandat międzynarodowy.
Anonimowy wysoki rangą urzędnik Pentagonu powiedział CNN, że wkrótce może uda się nakłonić Koreę Południową, by pokierowała nową dywizją wielonarodową. Na razie jednak nic więcej na ten temat nie wiadomo.
Generał Peter Pace, zastępca szefa sztabu sił zbrojnych USA, powiedział reporterom, że trwają rozmowy z "wieloma krajami" i Waszyngton ma nadzieję na uzyskanie pomocy od sojuszników i przyjaciół, "ale nadzieja to nie jest plan".
Z dwóch istniejących już dywizji wielonarodowych jedna, pod dowództwem brytyjskim, odpowiada za południową strefę Iraku, i ma w swym składzie oprócz Brytyjczyków 3000 żołnierzy włoskich, 1100 holenderskich i blisko 400 duńskich. Druga, pod dowództwem gen. Andrzeja Tyszkiewicza, odpowiada za strefę środkowo-południową i składa się z trzech brygad: polskiej, ukraińskiej i hiszpańskiej.
Program urlopowy jak w Wietnamie
Tymczasem do Stanów Zjednoczonych przybyła z Iraku na dwutygodniowy urlop pierwsza, blisko 200-osobowa grupa żołnierzy amerykańskich, a wkrótce mogą pojawić się następne.
Korespondent BBC przy Pentagonie Nick Childs podawał w sobotę, że uruchomienie programu urlopów wypoczynkowych w kraju dla wojska w Iraku pokazuje, jak bardzo dowódcy amerykańscy niepokoją się o morale swoich podkomendnych, którym wcześniej mówiono, że jadą na pół roku.
Associated Press pisze, że jest to największy od czasu wojny wietnamskiej program tego rodzaju urlopów dla żołnierzy USA służących za granicą. Prawo do dwutygodniowego urlopu w Stanach przysługuje tym, którzy mają spędzić w gorącym klimacie Iraku lub w krajach sąsiednich 12 miesięcy, czyli większości spośród przeszło 130 tysięcy stacjonujących tam żołnierzy amerykańskich.
Amerykańską Gwardię Narodową tworzą ochotnicze formacje sił lądowych i powietrznych. Łącznie liczą około pół miliona ludzi. Każdy stan i terytorium, a także stołeczny Dystrykt Kolumbii, ma swoje jednostki Gwardii Narodowej. Prezydent USA może powoływać je do służby czynnej w razie sytuacji kryzysowej zagrażającej państwu, a gubernatorzy stanów - w wypadku katastrof żywiołowych, strajków lub zamieszek.
W służbie czynnej, zarówno w samych Stanach, jak i za granicą, w tym w Iraku, jest obecnie przeszło 172 tysiące żołnierzy amerykańskiej rezerwy i Gwardii Narodowej. Wspierają oni regularne oddziały sił zbrojnych USA.