PolskaKolejny raz przedłużono śledztwo ws. wanny Wassermanna

Kolejny raz przedłużono śledztwo ws. wanny Wassermanna

Do 30 listopada - po raz kolejny - przedłużono śledztwo w sprawie wadliwie podłączonej do prądu wanny w domu Zbigniewa Wassermanna, obecnego koordynatora ds. służb specjalnych. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur powiedziała, że wynika to jedynie z konieczności dokonania kolejnych "czynności procesowych".

Sprawa dotyczy głośnego sporu między Wassermannem a fachowcami, którzy w 2003 r. wykańczali mu dom w Krakowie. Ówczesny poseł PiS nie chciał zapłacić wykonawcom, argumentując, że wadliwe podłączenie wanny z hydromasażem stanowiło zagrożenie dla życia jego rodziny i jego samego. Ekspertyzy wykazały wadliwość instalacji, co mogło grozić porażeniem prądem.

Śledztwo przez trzy lat prowadziła prokuratura w Nowej Hucie, która sześciu pracownikom budowlanym, elektrykom i hydraulikom, postawiła zarzuty narażenia rodziny Wassermannów na groźbę utraty życia lub zdrowia oraz oszustwa. "Gazeta Wyborcza" pisała w 2005 r., że Wassermann krytykował działania prokuratora, chcącego początkowo sprawę umorzyć. Nie zgadzał się też z pierwszymi opiniami eksperta, który nie widział aż tak poważnych zagrożeń w domu posła PiS.

W grudniu 2005 r. ówczesny prokurator krajowy Janusz Kaczmarek podjął decyzję, by śledztwo przekazać z Krakowa do innej prokuratury. Mówił, że choć Prokuratura Krajowa nie znalazła żadnych nieprawidłowości w postępowaniu krakowskiej prokuratury, to sprawa trafi do innej jednostki, by "uniknąć zarzutu stronniczości" (Wassermann jest prokuratorem z Krakowa). Od tego czasu śledztwo było już kilka razy przedłużane.

Niedawno krakowski sąd warunkowo umorzył na dwa lata postępowanie karne wobec Wandy Gąsior, teściowej przedsiębiorcy budowlanego, oskarżonej przez Wassermanna o pomówienie. W listach do mediów pisała ona o gnębieniu prywatnych przedsiębiorców przez nieuczciwych zleceniodawców i jako przykład podawała budowę domu Wassermanna. Zarazem sąd uznał, że Gąsior pomówiła ministra i nakazał przeproszenie go i zapłacenie mu tysiąca zł. Gąsior odwołała się od wyroku - Sąd Apelacyjny uznał, że powinna przeprosić ministra, ale uchylił obowiązek zapłacenia ministrowi tysiąca zł. Gąsior przeprosiła ministra.

W sierpniu 2007 r. Gąsior złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka przeciw Polsce za to, że polskie sądy nakazały jej przeproszenie ministra. Domaga się 10 tys. euro.

Przed krakowskim sądem toczy się także proces cywilny, w którym przedsiębiorca budowlany Janusz D. domaga się od ministra zapłaty ok. 40 tys. zł jako reszty należności za budowę. Tymczasem w sporządzonej na potrzeby tego procesu opinii biegły wyliczył, iż straty spowodowane usterkami w budowie sięgają ponad 120 tys. zł.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)