Kolejny funkcjonariusz SB współpracował z "S"
Wincenty Dembicki, w latach 80. major wywiadu gdańskiej SB, był drugim - obok Adama Hodysza - współpracownikiem
podziemnej "Solidarności", opisuje "Gazeta Wyborcza".
08.09.2005 | aktual.: 08.09.2005 06:20
- Już w latach 90. spotkałem go na oficjalnej imprezie. Właśnie odbierał nominację na pułkownika. Wtedy nie mogłem do niego podejść. Nie mogłem wyściskać, choć bardzo chciałem. Wciąż był w czynnej służbie, opowiadał w środę Bogdan Borusewicz, legenda "S". - Dziś mogę już powiedzieć. Pułkownik Wincenty Dembicki jest tutaj razem z nami. Panie pułkowniku, dziękujemy! W tamtym aparacie ucisku zdecydował się pan być jednym ze sprawiedliwych. To była heroiczna decyzja, najwyższy czas uznać pana rolę, prosimy!
Burza oklasków - ta scena rozegrała się w środę w gdańskim Nowym Ratuszu podczas promocji książki - wywiadu rzeki z Borusewiczem, który spisał Edmund Szczesiak. Bogdan Borusewicz podszedł do pierwszego rzędu krzeseł, długo namawiał mężczyznę w szarym garniturze do powiedzenia kilku słów.
- Potwierdzam. W tamtym czasie współpracowałem z kapitanem Adamem Hodyszem, przekazywałem mu informacje, które trafiały do podziemia, stwierdził wyraźnie stremowany Dembicki. - Jeśli w czymś dobrym mogłem wówczas pomóc, to bardzo jestem z tego rad.
- Dembicki nie sypał informacjami z rękawa, ale te, które mi przekazywał, zawsze były bardzo cenne, powiedział Adam Hodysz, który za współpracę z Borusewiczem dostał w latach 80. sześcioletni wyrok. Odsiedział cztery lata, wyszedł na wolność jako ostatni więzień polityczny PRL.
- Dwie z nich miały szczególną wagę, dodaje Borusewicz. - To Wincenty Dembicki ostrzegł nas, że mój dawny nauczyciel chemii S. jest agentem. Dzięki temu uniknąłem aresztowania w stanie wojennym, gdy ukrywałem się u mojej dawnej nauczycielki polskiego, a S. dowiedział się o tym. W ostatniej chwili uciekłem z kotła. To również Dembicki przekazał Adamowi Hodyszowi informację, że jego siatka w SB wpadła.
Kto jeszcze z SB współpracował z "S"? - zapytała "Wyborcza" Bogdana Borusewicza. - Był jeszcze jeden człowiek. Nie wiem, czy życzyłby sobie ujawnienia nazwiska, więc powiem tylko, że działał niezależnie, nic nie wiedząc o Adamie i majorze Dembickim - odpowiada Borusewicz. - Współpracował z Mirką Zgirską, działaczką "S" z gdańskiego Transbudu.(PAP)