Kolejny dramat Polki w Egipcie? "Nie mam pojęcia, co zrobił z moimi dziećmi"
- Kubuś i Marysia zostali porwani przez mojego męża cztery miesiące temu. Ayman (znany Polakom z występów w programie "Mam Talent" - red.) ukrył dzieci najprawdopodobniej gdzieś na terenie Egiptu, a sam wyjechał na Malediwy - mówi WP Agnieszka Pyszczorska. W pomoc zrozpaczonej kobiecie angażują się m.in. internauci próbujący wyjaśnić zagadkę śmierci Magdaleny Żuk. Jaką wersję wydarzeń przedstawia nam ojciec dzieci, do którego jako pierwsza dotarła Wirtualna Polska i przed czym ostrzega Polaków?
- Przez kilka lat pracowałam w Hurghadzie jako animator dzieci. Tam poznałam mojego męża, bardzo się kochaliśmy i szanowaliśmy, nigdy nie podniósł na mnie ręki. W styczniu 2011 roku wzięliśmy w Egipcie ślub - mówi pani Agnieszka. Polsko-egipskiemu małżeństwu urodziła się dwójka dzieci. Z czasem pojawiły się pierwsze problemy i kobieta namówiła męża na przeprowadzkę do Polski.
- Jakiś czas mieszkaliśmy z moimi rodzicami, potem wynajęliśmy mieszkanie. Gdy skończyły się pieniądze, znów poszliśmy mieszkać do moich rodziców. Mąż dostał pozwolenie na pobyt w Polsce na trzy lata i tego dnia wszystko się zaczęło. Ni stąd, ni zowąd, bez powodu uderzył mnie. Ubzdurał sobie, że zdradziłam go z moim ojcem. Wtedy rodzice wezwali policję i mąż został wyrzucony z domu – tłumaczy kobieta.
Podstępem wywiózł do Egiptu i torturował?
W październiku 2016 roku Ayman Shmshown poinformował żonę, że jego matka doznała w Egipcie wypadku i muszą pojechać jej pomóc. – Zgodziłam się na wyjazd z dziećmi na jeden miesiąc. Mąż brał udział w polskim "Mam Talent" i w listopadzie mieliśmy wrócić razem do kraju – mówi Polka.
Jak deklaruje, "okazało się, że choroba teściowej była kłamstwem". Podobno chodziło tylko o to, aby wywieźć panią Agnieszkę do Egiptu i odebrać jej dzieci. – Ayman torturował mnie zazwyczaj przy moim 2-letnim synku. Byłam bita i nie raz wbił mi nóż w rękę. Do dzisiaj mam ślady - opowiada.
Zaznacza, że po kilku miesiącach dramatu spotkała ją największa tragedia. Pani Agnieszka twierdzi, że mąż zmusił ją do powiedzenia przed kamerą, że wielokrotnie go zdradzała, podpisać dokument, że pożyczyła od jego siostry dużą sumę pieniędzy, a na koniec kupił bilet do Niemiec. - Zmusił mnie do wyjazdu i zostawienia dzieci. Wtedy je porwał - mówi.
Czytaj także: Koleżanka Magdaleny Żuk: wszystko pokazała na filmie
"Faceci tutaj muszą mieć władzę nad kobietą"
- Mój prawnik Shady Abdellatif jest najlepszym prawnikiem w Egipcie. Pracuje w parlamencie i jest bardzo ceniony - mówi Wirtualnej Polsce Agnieszka Pyszczorska. Kobieta podkreśla jednak, że współpraca z nim to ogromny wydatek i właśnie dlatego rozpoczęła zbiórkę pieniędzy na jednej z platform crowdfundingowych. Czy zgłaszała się do ambasady lub konsulatu? - Pisałam wszędzie, ale nie dostałam żadnej pomocy. Odpychano mnie twierdząc, że nie odzyskam dzieci - dodaje.
Dzieci próbowała też oczywiście szukać na własną rękę, ale nic z tego nie wyszło. – Nie mam pojęcia, gdzie są, ale mogę przypuszczać, że Ayman schował je gdzieś na wsi. Próbowałem też kontaktować się z jego rodziną, ale na Facebooku wszyscy mnie poblokowali – informuje.
Jak dodaje, "widzi, że jej problem udało się nagłośnić m.in. dzięki medialnej sprawie Magdaleny Żuk". - Z drugiej strony uważam jednak, że w Egipcie jest raczej bezpiecznie. Faceci tutaj są po prostu nauczeni, że muszą mieć władzę nad kobietą. Ale zależy na jakiego Egipcjanina się trafi. Nie każdy Arab jest taki sam - podsumowuje.
W sprawę zaangażowali się internauci
Pani Agnieszka zaznacza, że chociaż niemal każdego dnia walczy o odzyskanie Kubusia i Marysi, jej starania nie przyniosły jak dotąd żadnego efektu. Twierdzi, że w egipskim sądzie wygrała już nawet jedną sprawę, ale kontaktu z dziećmi jak nie miała, tak nie ma.
W ostatnich tygodniach sprawa nabrała jednak rozgłosu dzięki internautom, którzy przekazują sobie informacje o historii pani Agnieszki i zdjęcia jej dzieci. Większość z nich to ci sami użytkownicy sieci, którzy już od prawie miesiąca bacznie śledzą wyjaśnianie sprawy polskiej turystki Magdaleny Żuk, która zmarła w Egipcie 30 kwietnia.
"Jako adminka jednej z grup dotyczącej Magdaleny Ż. zostałam poproszona o nagłośnienie Pani sprawy. Oczywiście chętnie służę pomocą w każdej chwili. Zaraz udostępnię Pani grupę u siebie" - pisze w facebookowej grupie "Poszukujemy Marysi i Kubusia" pani Sandra.
Inni internauci przekazują matce wyrazy wsparcia i chętnie udostępniają jej posty. Z dnia na dzień przelewają również coraz większe sumy pieniędzy, które poprzez zbiórkę na jednej z platform crowdfundingowych, mają pomóc matce w opłaceniu najlepszych adwokatów. Na jednej ze stron pani Agnieszka uzbierała już niemal 4 tys. złotych.
Czy jej wersja wydarzeń jest jednak prawdziwa i polscy internauci słusznie jej zaufali? Aby odpowiedzieć na te pytania Wirtualna Polska dotarła także do ojca 2-letniego Kubusia i 4-letniej Marysi.
Kim jest Ayman Shmshown?
Na jesieni 2016 roku Egipcjanina Aymana Shmshowna Polacy mogli oglądać dzięki telewizyjnemu programowi "Mam Talent". Cyrkowiec zrobił ogromne wrażenie zarówno na publiczności, jak i na jurorach, a jego występy mroziły krew w żyłach. Wielu komentatorów oceniało je nawet jako "najbardziej przerażające w historii programu".
"Pochodzący z Egiptu Ayman do perfekcji opanował m.in. połykanie mieczy. Swojego pokazu nie ograniczył jednak wyłącznie do tego jednego elementu. W jednym z trików wzięli udział sami sędziowie" - opisywano jego spektakularne występy.
"To wszystko nieprawda. Nie byłbym zdolny do takich zachowań"
Gdy udało nam się z nim skontaktować wydawał się spokojny i opanowany. Z ogromną pewnością siebie podkreślił, że "nigdy nie skrzywdziłby ani żony, ani swoich dzieci, a całe zamieszanie jest wynikiem choroby psychicznej jego byłej partnerki".
- Przecież historie, które przedstawia Agnieszka, są niewiarygodne. Pisze w internecie, że ją torturowałem, wywoziłem na pustynię i zakopywałem, czy wreszcie zmusiłem, by sama wyjechała do Polski. To wszystko nieprawda. Jak można siłą wepchnąć kogoś do samolotu? Ona jest chora i wiele razy chciałem jej pomóc, ale nie pozwalała zaprowadzić się do lekarza - twierdzi Ayman.
Mężczyzna deklaruje, że nie ma pełnego zaufania do wymiaru sprawiedliwości w swoim kraju, ale Polska jest krajem europejskim, więc chciałby, aby razem z Agnieszką stanęli przed polskimi lekarzami i sądem. - Wtedy wszystko byłoby jasne. Nie jestem złym człowiekiem. Także w Polsce mam setki znajomych i wszyscy mogą potwierdzić, że nie byłbym zdolny do takich zachowań - mówi.
Ostrzega Polaków przez przelewaniem pieniędzy
- Agnieszka sama zdecydowała, że wyjedzie do Polski. Dzieci potrzebują matki i chciałbym, aby miały z nią kontakt. Zawsze mówię o niej dobrze przy Kubusiu i Marysi i powtarzam im też, że są nie tylko Egipcjanami, ale również Polakami. Ciężko pracuję i jedyne o czym marzę to to, aby zapewnić im godną przyszłość - zapewnia.
Egipcjanin uważa także, że jego była żona prowadzi zbiórki w internecie, bo chce zarobić. Jego zdaniem rodzina pani Agnieszki jest dość biedna. - Całą tą awanturę rozkręciła po to, żeby wyciągnąć pieniądze od ludzi - podsumowuje.