Kolejne wątpliwości wokół komisji smoleńskiej. MON nabiera wody w usta
Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało, że do podkomisji smoleńskiej wprowadzi zagranicznych ekspertów, którzy pomogą odkryć przyczyny katastrofy prezydenckiego Tu-154. Partia twierdzi, że specjaliści od dawna współpracują z komisją, jednak posłowie opozycji nie dają wiary w zapewnienia rządzących.
21.01.2020 | aktual.: 21.01.2020 12:52
W czerwcu ubiegłego roku senator PO Krzysztof Brejza wystąpił z wnioskiem do MON, w którym prosił o ujawnienie, z jakimi zagranicznymi ekspertami bądź rządami współpracuje podkomisja smoleńska. W odpowiedzi otrzymał zdawkowe pismo od Mariusza Błaszczaka, w którym minister nie odniósł się do pytania. Odpisał tylko, że "komisja przedstawi raport ze swoich prac".
Wyjaśnienia resortu nie wystarczyły posłowi Brejzie, dlatego skierował sprawę do sądu. 19 grudnia 2019 Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie zobowiązał MON do udzielenia informacji publicznej. Ministerstwo rozważa odwołanie od wyroku i podkreśla, że nie ukrywa żadnych faktów ws. działań komisji.
W rozmowie z "Rzeczpospolitą" resort zaznacza, że podkomisja nawiązała "stałą współpracę z ekspertami Wichita University, ze Skandynawii i Wielkiej Brytanii oraz z Detroit w Stanach Zjednoczonych". Podkreśla również, że podobne informacje uzyskał od niego senator Brejza w sierpniu ubiegłego roku.
Senator PO twierdzi, że te informacje nie dotyczą powołania międzynarodowej komisji, o które pytał resort. - Unikanie odpowiedzi świadczy o tym, że rząd PiS gra tematem Smoleńska, perfidnie oszukując własny elektorat - ocenia Brejza. - Boją się wystąpić do innych państw, bo dobrze wiedzą, że w Smoleńsku nie było żadnego zamachu - dodaje.
Źródło: "Rzeczpospolita"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl