Kolejne starcie na granicy wenezuelskiej
Czterech żołnierzy wenezuelskiej
Gwardii Narodowej zginęło w sobotę w zasadzce przeprowadzonej
najprawdopodobniej przez grupę uzbrojonych napastników przybyłych
zza granicy kolumbijskiej.
Jest to już drugi śmiertelny atak na żołnierzy wenezuelskich w ostatnich 3 dniach. W poprzednim, dokonanym w środę, zginęło trzech wenezuelskich żołnierzy.
"Przypuszczamy, że atak przeprowadził nieregularny oddział zbrojny przybyły z Kolumbii" - powiedział generał Castor Perez w wywiadzie telewizyjnym przeprowadzonym w wenezuelskiej prowincji Zulia, w której doszło do zamachu. Jego ofiarami padli żołnierze patrolujący odległy region przygraniczny Tres Bocas.
Perez powiedział, że na razie nie wiadomo, czy sprawcami zamachu byli partyzanci z jednego z kolumbijskich ugrupowań marksistowskich, członkowie paramilitarnych ugrupowań prawicowych czy jakaś inna grupa kolumbijska. Wiadomo jedynie, iż był to silny, wieloosobowy oddział.
"Nasi żołnierze zostali trafieni co najmniej 50 pociskami" - powiedział wenezuelski generał.
Wenezuelskie siły zbrojne ścierają się co jakiś czas z kolumbijskimi lewicowymi partyzantami bądź prawicowymi oddziałami paramilitarnymi, a także z przemytnikami narkotyków i gangsterami przekraczającymi długą na 2200 km granicę między dwoma południowoamerykańskimi państwami.
Przez Wenezuelę prowadzą z Kolumbii szlaki przerzutowe przemytu narkotyków, które potem trafiają na wyspy karaibskie, a następnie do Europy i Ameryki Północnej.