Kolejne kuriozum w białoruskiej telewizji
Pierwszy program białoruskiej telewizji w
czwartek po głównym dzienniku nadał ośmiominutowy film poświęcony
nie wpuszczeniu we wtorek do Polski Tadeusza Kruczkowskiego,
byłego prezesa Związku Polaków na Białorusi.
07.10.2005 | aktual.: 07.10.2005 06:29
Autor programu powiedział, że Polska niejednokrotnie deklarowała, że będzie bronić praw polskiej mniejszości. Gdzie zostały naruszone ich prawa i od kogo ich bronić? Na te pytania sąsiedzi nigdy nie dali odpowiedzi - stwierdził znany państwowy dziennikarz Jury Prakopau. Dodał, że bardzo szybko stało się jasne, że Polaków na Białorusi trzeba bronić przed samą Polską za to, że białoruscy Polacy nie pozwolili być pionkiem w cudzej grze.
To drobna złośliwość pękniętej bańki mydlanej z ambicjami czwartej Rzeczypospolitej - konstatował dziennikarz.
Tadeusz Kruczkowski powiedział w telewizji, że nie wpuszczenie go do Polski było akcją polityczną związaną z tym, że w swoim czasie nie dał wciągnąć Związku Polaków do gry politycznej.
Stwierdził, że już kilkadziesiąt, a według jego informacji być może nawet 200 osób nie ma prawa wjazdu do Polski. Jawnie obce siły chcą nas Polaków wykorzystać do cudzej gry w walce politycznej na Białorusi - mówił były prezes Związku Polaków.
Białoruski dziennikarz dodał, że z każdą kolejną osobą mającą zakaz wjazdu do Polski, kraj ten wystawia się na pośmiewisko w NATO i UE. W sojuszu państw, gdzie wartości demokratyczne są niezwykle ważne, pojawił się kraj, który rozprawia się z ludźmi ze względów politycznych.
Autor reportażu powiedział, że wobec polskiej mniejszości na Białorusi widać "barbarzyństwo Warszawy". Ale w Europie, a nawet w Polsce, rozumieją to, i krzyki Warszawy o świętej walce w obronie mniejszości narodowej są traktowane w najlepszym wypadku jako polityczne oszukaństwo.
W filmie zamieszczono również wcześniejszą wypowiedź dla dziennikarzy rzecznika białoruskiego MSZ Rusłana Jesina, który mówił, że Polska swoimi działaniami chce zastraszyć Polaków z Białorusi i tym samym strona polska jawnie dzieli białoruskich Polaków na wygodnych i niewygodnych dla Warszawy.
Dziennikarz państwowej telewizji zakończył reportaż konkluzją, że miłość Polski do demokracji jest jedynie wymówką. Podkreślił, że rusofobia poszczególnych liderów Rzeczypospolitej osiągnęła stadium, które graniczy ze schizofrenią, a gorące głowy w Warszawie są gotowe uznać za wrogów wszystkich na wschód od Bugu - w tym mieszkających tam etnicznych Polaków.
Kruczkowski był poprzednim prezesem Związku Polaków na Białorusi. Został usunięty ze stanowiska na walnym zgromadzeniu Związku, które na prezesa wybrało Andżelikę Borys. Władze białoruskie, nie uznały wyników, które pozbawiały stanowiska współpracującego z nimi Kruczkowskiego na rzecz niewygodnej Borys. Podczas powtórzonego zjazdu, władze związku zostały wybrane z naruszeniem procedur, ale tak, aby były lojalne wobec reżimu Łukaszenki. Jednocześnie rozpoczęto szykany wobec legalnych władz Związku z Borys na czele. Polska wielokrotnie protestowała przeciw postępowaniu białoruskich władz wobec Związku. W tych protestach jest wspierana przez Unię Europejską.