Kolejne kontrowersje wokół tajemniczej, katolickiej organizacji. Próbuje wpływać na polski rząd?
Wraca temat organizacji katolickiej Opus Dei, która prowadzi kilka uczelni wyższych, m.in. IESE Business School w Madrycie i Barcelonie. Studiuje na niej 60 kluczowych polskich urzędników, w tym dziesięciu wiceministrów, m.in. wiceszef resortu sprawiedliwości Patryk Jaki. W ocenie SLD, organizacja może "próbować wpływać na polski rząd". Dlaczego? "Działa na niejasnych zasadach, a jego członkowie nieformalnie się wspierają. Może rząd spłaca jakieś długi wobec tej organizacji?" - sugeruje Sojusz.
Oprócz Jakiego, na uczelni studiują m.in.: wiceszef resortu sprawiedliwości Łukasz Piebiak, Jadwiga Emilewicz i Paweł Chorąży z Ministerstwa Rozwoju, wiceszef resortu środowiska Sławomir Mazurek oraz minister w KPRM Mikołaj Wild.
Kurs nazywa się ARGO Top Public Executive i jest realizowany wraz z Krajową Szkołą Administracji Publicznej (KSAP). Trwa 18 dni, podczas których uczestnicy przede wszystkim rozwiązują tzw. studia przypadku dotyczące problemów w administracji. Zajęcia odbywają się w Barcelonie i w Warszawie. Do zaliczenia wystarczy aktywna obecność, egzaminów nie ma.
Do rekrutacji wystarczyło wypełnić formularz i udowodnić znajomość angielskiego. Kursanci za udział w programie nie zapłacili ani złotówki. Wykorzystano w nim 4 mln zł ze środków unijnych - opisuje "Rzeczpospolita".
IESE to jedna z najlepszych uczelni menedżerskich świata. Od kilku lat zajmuje pierwsze miejsce w rankingu podyplomowych programów dla kadry zarządzającej "Financial Times". Dlaczego KSAP uruchomiła program właśnie z tą uczelnią?
"W celu uzyskania najlepszych efektów szkolenia dokonano porównania wiodących ośrodków kształcenia (IESE Business School, Stanford oraz Harvard Business School). W wyniku przeprowadzonej analizy ustalono, że IESE Business School ma największe doświadczenie w realizacji tego rodzaju projektów" - informuje KSAP.
"Opus Dei ma trzech agentów w rządzie"
Rzeczniczka SLD Anna Maria Żukowska przypomina kontrowersje wokół Opus Dei jeszcze za pierwszych rządów PiS. Media informowały wówczas, że członkami lub sympatykami tej organizacji nasycony był gabinet Kazimierza Marcinkiewicza. Wymieniano m.in. ówczesnych: ministra infrastruktury Jerzego Polaczka, wiceministra finansów Mariana Moszorę, szefa resortu kultury Kazimierza Michała Ujazdowskiego i jego dwóch zastępców Jarosława Sellina oraz Tomasza Mertę.
Temat wrócił w 2011 roku po powstaniu drugiego rządu Donalda Tuska. Janusz Palikot mówił, że "Opus Dei ma trzech agentów w rządzie". Chodziło szefa dyplomacji Radosława Sikorskiego, ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina oraz szefa KPRM Tomasza Arabskiego.