Kolejna fala prób kradzieży "na wnuczka" w Trójmieście
Dwa dni, cztery próby i kilka tysięcy złotych straty. Tak przedstawia się bilans działalności trójmiejskich oszustów okradających osoby starsze. Złodzieje podszywają się, aby wzbudzić zaufanie u ofiar.
18.11.2014 | aktual.: 18.11.2014 12:23
W poniedziałek 85-letnia mieszkanka Gdańska wpuściła do mieszkania dwie młode kobiety podające się za pracowników przedsiębiorstwa kanalizacyjnego. Po opuszczeniu przez nie mieszkania okazało się, że zniknęła kasetka ze złotą biżuterią. Popołudniem gdańscy policjanci otrzymali kolejne zgłoszenie. 75-letni mężczyzna twierdził, że po wizycie „pracowników spółdzielni” część jego oszczędności zginęła. Policja szacuje straty na kilka tysięcy złotych.
Kilka dni temu do podobnych zajść doszło w Sopocie. Oszuści obrali za cel parę starszych osób w wieku 85 i 75 lat. Złodzieje zatelefonowali do emerytów i przedstawili się jako rodzina, która wpadła w tarapaty finansowe. W dramatycznych słowach poinformowali, że potrzebują natychmiast znacznej ilości pieniędzy na spłatę długu.
- Szczęśliwie starsi ludzie wykazali się czujnością i sprawdzili wiadomości u innych członków rodziny. Nad sprawą pracuje już sopocka policja – powiedziała Karina Kamińska z sopockiej policji.
Nie daj się nabrać. Tak działają oszuści:
Trójmiejscy złodzieje stają coraz bardziej zuchwali. Stosowane są coraz wymyślniejsze sposoby kradzieży. Amatorzy cudzej własności, poza podawaniem się za członków rodziny, udają pracowników administracji osiedla, sprzedawców i konserwatorów. Ostatni przedstawiają się również jako policjanci. Aby zwiększyć swoją wiarygodność w „akcji” coraz częściej angażują także dzieci.
Złodzieje udający sprzedawców zazwyczaj chodzą parami lub w trójkę. Oferują kupno lub sprzedaż np. antyków, noży w atrakcyjnych cenach. Jedyne czego potrzebują, to osobiście dokonać oględzin przedmiotu. Zazwyczaj w mieszkaniu. Wówczas dochodzi do kradzieży.
Oszuści podający się za konserwatorów wmawiają swoim ofiarom, że przychodzą ze spółdzielni w związku z awarią. Wówczas następuje rozpoznanie mieszkania. Typowane są ewentualne skrytki, które są następnie opróżniane.
Ostatnio pojawiła się kolejna odmiana przestępstwa. Naciągacze przedstawiają się jako policjanci, którzy potrzebują gotówki. Pieniądze są niezbędne, aby zatrzymać złodziei na gorącym uczynku. Zazwyczaj pracują w grupach trzyosobowych. Jedna z takich osób dzwoni podając się za wnuczka, druga telefonuje podając się za policjanta. Trzecia zaś przychodzi odebrać pieniądze.