Kolarstwo: Lekarstwa zamiast dopingu
Lekarz ekipy Lance'a Armstronga, Garcia Luis del Moral, oświadczył, że obecność środków dopingujących w 45 proc. pobranych próbek moczu na tegorocznym Tour de France, to skutek używanych przez kolarzy lekarstw.
_ - Nie było żadnego przypadku dopingu w peletonie. Kolarze przedstawili wszelkie niezbędne dokumenty, które uzasadniały pobieranie leków, w których zawarte były substancje, uznawane za niedozwolone -_ oświadczył lekarz zwycięzcy ostatniego Tour de France na łamach dziennika hiszpańskiego "El Mundo.
Francuska Rada ds. Przeciwdziałania i Walki z Dopingiem ujawniła we wtorek, że w 45 proc. próbek moczu, pobranych od 96 uczestników tegorocznego wyścigu, znaleziono niedozwolone środki wspomagające. W czasie każdych zawodów kolarskich Międzynarodowa Unia Kolarstwa (UCI) ogłasza listę dozwolonych dla kolarzy leków, zawierających środki dopingujące. Wszelkie przypadki wykrycia takich substancji traktuje się wtedy jako nieważne.
- Alergie, wrzody, czy ukąszenia owadów wymagają leczenia tego typu lekami. Ale lekarze każdej ze startujących ekip usprawiedliwili używanie tych leków przed odpowiednimi członkami władz Touru, przedstawiając odpowiednie dokumenty - wyjaśnił Garcia del Moral.
Lekarz ekipy Armstronga nie był zdziwiony oświadczeniem francuskiej rady o uzyskaniu pozytywnych wyników testów antydopingowych na Tour de France. - Obecnie między organizatorami Touru i władzami francuskimi istnieje otwarty konflikt. Możliwe, że ktoś jest bardzo zainteresowany tym, by bić na alarm, nawet w takim nieuzasadnionym przypadku - stwierdził Moral.