"Kocham Polskę". Wideo niemieckiej dziennikarki o Polsce zobaczyło już 80 tys. osób
Po pierwszej wizycie w naszym kraju zakochała się w Polsce i Polakach. Przydarzyły jej się tu niezwykłe przygody, ale na pytanie o dzisiejsze relacje polsko-niemieckie szybko zmienia ton. Co dziennikarka niemieckiego "Markische Allgemeine Zeitung" mówi o uchodźcach w Berlinie, reparacjach i "odradzającym się faszyzmie"?
08.01.2018 15:59
Andrea Muller przyjechała z rodziną do Polski po raz pierwszy w 2000 roku. Od pierwszych dni mieli potężnego pecha. Najpierw zachorował syn, potem zepsuł się samochód, a na koniec nie mieli gdzie spać, bo większość hoteli i pensjonatów była już zajęta. Dziennikarka przyznaje, że gdyby nie otwartość i życzliwość Polaków, ten wyjazd mógłby okazać się koszmarem. Do Niemiec wrócili jednak zachwyceni, a Andrea natychmiast zaczęła uczyć się naszego języka.
Patryk Osowski (WP): A jakie dziś są relacje polsko-niemieckie?
Andrea Muller: Jest mi bardzo smutno bo wydaje mi się, że są coraz gorsze. Jest to chyba rezultat tego, co dzieje się w całej Europie. Skrajna prawica jest coraz mocniejsza i odradza się faszyzm. Boję się tego.
Gdzie konkretnie pani zdaniem odradza się faszyzm?
U nas jest partia AfD. Słyszałam, jak jeden z jej liderów Alexander Gauland powiedział, że Niemcy powinni być dumni z osiągnięć żołnierzy Wermachtu. Dla mnie to coś strasznego. Ale muszę dodać, że byłam w Polsce 11 listopada ubiegłego roku i również byłam bardzo zaskoczona. Cały dzień była fajna rodzinna atmosfera. Dopiero na Marszu Niepodległości widziałam hasła, których nie mogę tolerować.
To wideo obejrzało już ponad 80 tys. osób: "Jestem Niemką, kocham Polskę."
Co psuje polsko-niemieckie relacje? Spór wokół uchodźców, czy coś innego?
Wróciłam ze Szczecina. Rozmawiałam tam z Polakami, którzy boją się np. tego, że w Berlinie jest wielu uchodźców. Jest dużo uchodźców i to się zgadza, ale Berlin zawsze był multikulti i nie jest tak, że my cały czas boimy się zamachu. Ja tam mieszkam, pracuję i czuję się bezpiecznie. Polacy boją się uchodźców, ale trzeba rozróżniać terrorystów od zwykłych wyznawców islamu.
W Polsce sylwester przebiegł spokojnie. Niemieckie media informują z kolei, że w Berlinie znów doszło do licznych ataków na kobiety. Dlaczego tak się dzieje?
Nie można utożsamiać ostatnich ataków z obecnością uchodźców. Nie wiemy dokładnie kto to zrobił. Media też tego nie podały. Jest też taka możliwość, że pewni ludzie wykorzystują po prostu to, co stało się dwa lata temu w Kolonii.
To znaczy? Czemu niemieckie media przez długi czas ukrywały informacje o tym, co faktycznie wydarzyło się na placu w Kolonii? Skala była przecież ogromna, a zawiadomienia o napaści złożyło niemal 600 kobiet. Próba przemilczenia tematu to była decyzja władz?
Wątpię. Myślę, że była to raczej decyzja policji, bo może wstydzili się, że nie zapanowali nad tym wszystkim.
Jest szansa, że relacje polsko-niemieckie się poprawią?
Mam nadzieję, a nadzieja umiera ostatnia. Jest to dla mnie realne. Nasze relacje po wojnie były coraz lepsze. Pogorszyły się dopiero przez ostatnie 2 lata. Wróciło też pytanie o reparacje. Ja to rozumiem, bo żadnymi pieniędzmi nie można zapłacić za to, co zrobili Niemcy. Z drugiej strony sprawdziłam te informacje i NRD zapłaciła 81 mln dol. reparacji. Wiem, że pieniądze trafiły do ZSRR i Polska raczej niewiele dostała, ale to już niestety nie jest sprawa Niemiec, a Rosji.
Polscy eksperci policzyli, że po II wojnie światowej na odszkodowania dla obywateli RP wypłacono około 600 mln marek. Teoretycznie to dużo, ale kwota nie stanowi nawet 1 proc. tego, co Niemcy przekazały dla obywateli państw Europy zachodniej, Stanów Zjednoczonych oraz Izraela. Temat reparacji mocno więc dzieli nasze narody. A jest jeszcze coś, co Polskę i Niemcy łączy i na czym warto budować?
Jasne, na Europie. Mamy tak długo pokój, jak jeszcze nigdy w historii, więc teraźniejszy model Europy jest bardzo udany. Mam nadzieję, że nowoczesna Europa gwarantuje nam wszystkim pokój, bo jest to coś najważniejszego na świecie.