PolskaKobiety z kopalni przyjechały do Warszawy: jesteśmy ludźmi 3 kategorii!

Kobiety z kopalni przyjechały do Warszawy: jesteśmy ludźmi 3 kategorii!

Kilkadziesiąt kobiet - pracownice kopalni i żony górników - chce spotkać się z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Liczą na jego pomoc. - Chcemy powiedzieć prezydentowi, że sprawa kopalni, to również nasza sprawa - tłumaczą decyzję o wyjeździe do Warszawy. Udało im się spotkać z Pierwszą Damą i przekazać jej petycję skierowaną do prezydenta.

Kobiety z kopalni przyjechały do Warszawy: jesteśmy ludźmi 3 kategorii!
Źródło zdjęć: © TVN24

12.01.2015 | aktual.: 13.01.2015 11:21

Pracownice kopalni Brzeszcze i żony pracujących tam górników wyjechały autokarem około godziny 6.00 rano. Chcą, razem ze swoimi koleżankami z trzech pozostałych przeznaczonych do likwidacji kopalni zwrócić uwagę w Warszawie, że w programie rządu zupełnie o nich zapomniano.

- Jesteśmy rozżalone tym, że wszędzie mówi się o górnikach. A przecież kopalnia to nie tylko pracownicy dołowi, to również ludzie pracujący na powierzchni - w administracji i w przeróbce. O nas w ogóle się nie mówi - tłumaczy Wirtualnej Polsce Alicja Naglik, członkini zarządu Związku Zawodowego "Kadra" w kopalni Brzeszcze.

Co to znaczy? Jadąca autokarem razem ze swoimi koleżankami Alicja Naglik tłumaczy WP, że dla pracowników dołowych przygotowano wiele propozycji. Ci, którym do emerytury brakuje czterech lat, mogą przejść na urlopy górnicze, młodszym obiecuje się pracę w innych kopalniach lub odprawę w wymiarze 24 pensji. Osoby pracujące na powierzchni potraktowano "po macoszemu".

- Ci, którzy pracują przy przeróbce mają otrzymać 10-krotność wynagrodzenia, reszta - 3,6-krotność. I już, to wszystko. Nikt nam nie gwarantuje pracy, mówi się jedynie, że urzędy pracy mają mieć nas "w szczególnej pieczy". Ale to słowa bez pokrycia, nikt na nas nie czeka, pracy nie ma. Nagle, z dnia na dzień, kilkaset osób nie dostanie wynagrodzenia. Z czego utrzymamy rodziny? - pyta.

Alicja Naglik tłumaczy, że Brzeszcze to mała miejscowość. Świat kręci się tam wokół kopalni. Jeśli kopalnia zostanie zamknięta, może to oznaczać utratę pracy nie tylko dla górników i pracowników na powierzchni, ale także drobnych przedsiębiorców i sklepikarzy.

- Mamy supermarkety, ale jeśli ludzie nie będą pracować, to nie będą mieć pieniędzy, by w nich kupować. Co wtedy? - pyta się jadąca do Warszawy pracownica kopalni Brzeszcze. - Co stanie się z naszym miastem? Młodzi wyjadą, będą szukać pracy za granicą. Tu zostaną tylko starzy ludzie. To miasto umrze.

Kobiety, które wybrały się do Warszawy, nie ukrywają, że liczą na pomoc prezydenta. Mają nadzieję, że je wysłucha i im pomoże. Włączy się do negocjacji w sprawie likwidowanych kopalń. Chcą także wręczyć mu petycję.

- Liczymy, że prezydent nas przyjmie. A jeśli tak się nie stanie? No, cóż. Nadal będziemy głośno krzyczeć, żeby nas usłyszeli - mówi WP Alicja Naglik

Kobiety nie planują jednak budowania namiotowego miasteczka przed Kancelarią Premiera. Zapowiadają, że dzisiaj wracają do domu. We wtorek rano idą do pracy.

- My protestujemy, ale nie strajkujemy. Chcemy pracować i chcemy, by nam dano taką szansę - mówią kobiety.

W przyjętym w środę przez rząd planie dla Kompanii Węglowej stwierdzono, że możliwości dofinansowania tej spółki wyczerpały się i bez restrukturyzacji grozi jej upadek. Dlatego w planach jest m.in. likwidacja czterech zakładów, przeniesienie 6 tys. osób do innych kopalni i osłony dla zwalnianych - kosztem ok. 2,3 mld zł. Według zarządu KW, dalsze wydobycie w czterech kopalniach, które mają być przeniesione do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, jest ekonomicznie nieuzasadnione.

Źródło: WP.PL

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1124)