PolskaKobiety Lewicy za liberalizacją ustawy aborcyjnej

Kobiety Lewicy za liberalizacją ustawy aborcyjnej

Za liberalizacją ustawy o warunkach dopuszczalności przerywania ciąży opowiedziały się w sobotę uczestniczki II Kongresu Kobiet Lewicy. Projekt złagodzenia ustawy aborcyjnej przygotowała posłanka SLD Joanna Sosnowska. Prace nad drugim projektem być może już wkrótce rozpocznie Senat.

Kobiety Lewicy za liberalizacją ustawy aborcyjnej
Źródło zdjęć: © PAP | Przemek Wierzchowski

14.06.2003 | aktual.: 14.06.2003 19:51

W kongresie, który odbywał się w warszawskiej siedzibie SLD, wzięły udział kobiety z całej Polski, parlamentarzystki SLD, marszałkowie Sejmu i Senatu, pełnomocnik ds. równego statusu kobiet i mężczyzn Izabela Jaruga-Nowacka i Jolanta Banach - założycielka Forum Równych Szans i Praw Kobiet, a obecnie wiceminister pracy.

"Problem statusu kobiet to problem polityczny i problem ludzki - bo kobieta to człowiek" - powiedział marszałek Senatu Longin Pastusiak. Z kolei marszałek Sejmu Marek Borowski oświadczył, że "nie został przez kierownictwo wyrzucony na front kobiecy", ale sam się zgłosił, by reprezentować władze partii na kobiecym kongresie.

Według Sosnowskiej, opracowanym przez nią projektem wkrótce zajmie się zespół na rzecz wolności obywatelskich klubów SLD i UP. Projekt Sosnowskiej dopuszcza przerywanie ciąży ze względów społecznych, jednak o tym, czy takie względy zachodzą, miałyby decydować sądy rodzinne - miałyby na to trzy dni. W projekcie znajduje się także propozycja refundacji antykoncepcji i "farmakologicznego wspomagania rozrodu" - zapłodnień in vitro.

Senator SLD-UP Zdzisława Janowska poinformowała, że uzyskała zgodę marszałka Senatu, by przygotować senacki projekt nowelizacji ustawy. Janowska opowiada się za tym, by projekt był węższy i zawierał dokładnie takie rozwiązania, jak te uchwalone w 1996 r., a później zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny. Dopuszczały one aborcję ze względu na trudną sytuację kobiety.

Janowska nie ukrywała w rozmowie z dziennikarzami, że prace nad projektem pójdą szybciej w Senacie niż w Sejmie, w którym jest znacznie więcej opozycji.

"Skończmy z tą pruderią i obłudą, to naprawdę nie ma żadnego sensu" - powiedziała senator. "Oficjalnie mówi się tylko, że w ubiegłym roku były 192 aborcje. Przecież to nieprawda" - dodała. "Z przykrością wczoraj usłyszałam, że rząd nie ma zamiaru zająć się tą ustawą (nowelizacją ustawy aborcyjnej)" - powiedziała w swym wystąpieniu.

Borowski przekonywał kobiety, że obecnie nie jest najlepszy moment na składanie projektu liberalizacji ustawy aborcyjnej. Podkreślił, że bardzo wątpi, by w Sejmie ustawę poparli - oprócz SLD i UP oraz byłych posłów SLD, a obecnie niezrzeszonych - pozostali, którzy zagłosowali za wotum zaufania dla rządu. Podkreślił, że "trzeba się dowiedzieć, jak do tego podchodzi grupa Jagielińskiego i Mojzesowicza".

Zaznaczył, że głosowanie nad nowelizacją ustawy aborcyjnej to będzie "wielka konfrontacja", w której zmobilizuje się opozycja. Zaznaczył, że istnieje groźba zarzutu, iż propozycja nowelizacji ustawy to odwrócenie uwagi od ważniejszych problemów.

"Gdyby z tym ruszyć w tej chwili, to nie byłoby to korzystne, powiem wam szczerze" - powiedział marszałek do kobiet. Dziennikarzom powiedział natomiast, że "w tej sprawie trzeba postępować spokojnie i rozważnie", przede wszystkim trzeba zająć się wykonywaniem tej ustawy, która jest obecnie, upowszechnieniem środków antykoncepcyjnych i dostępu do nich oraz edukacją seksualną.

"Powinna się odbywać dyskusja publiczna na temat funkcjonowania tej ustawy i tego, co o tym sądzą mężczyźni i kobiety. Trzeba przejść do filozofii przekonywania, a uwieńczeniem tego może być projekt ustawy" - dodał. Zdecydowanie natomiast opowiedział się za wprowadzeniem parytetu płci.

Sosnowska przekonywała, że temat aborcji nie jest tematem zastępczym ani wywoływanym przy spadku notowań, ale politycznym i "używa się go po to, aby pokazać, kto w Polsce rządzi". "W Polsce niestety, jeżeli patrzeć w tym kontekście, nie rządzi SLD, jeżeli nie mamy dość siły, dość determinacji do tego, żeby wnieść projekt pod obrady - ja nie mówię o jego przyjęciu, bo to rzeczywiście jest inna sprawa" - powiedziała. "My musimy to zrobić, bo jesteśmy lewicą. Robimy tylko to, co robią wszystkie lewice świata" - podkreśliła.

W przyjętej na zakończenie kongresu deklaracji ideowej napisano m.in.: "Podstawą funkcjonowania partii w życiu politycznym powinno być wykluczenie z jej szeregów ludzi nieuczciwych i interesownych. Partia nie może być miejscem rozdzielania intratnych stanowisk".

Kobiety Sojuszu zaapelowały także o wprowadzenie do statutu SLD parytetów płci wśród kandydatów do organów władzy publicznej i na listach wyborczych na wzór rozwiązań proponowanych w projekcie ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn.

Wiele słów uznania usłyszała przewodnicząca Forum Równych Szans i Praw Kobiet Izabella Sierakowska za to, że jako jedyna "odważyła się" nie poprzeć wotum zaufania dla rządu. Jedna z uczestniczek kongresu Elżbieta Michałek namawiała Sierakowską, by wystartowała w wyborach na szefa Sojuszu. "Niech ta baba startuje na szefa partii, ona zlikwiduje afery, ona zlikwiduje kolesiostwo" - cytowała słowa działaczy i działaczek ze swojego regionu.

Sierakowska powiedziała jednak, że nie zamierza ubiegać się o fotel szefa SLD.(iza)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)