Kobieta miała popełnić samobójstwo. Śledczy nie dali wiary zeznaniom męża, zbrodnia wyszła na jaw

W maju 2014 roku w jednym z mieszkań w Starachowicach znaleziono martwą kobietę. Śledztwo dotyczące śmierci 30-latki początkowo umorzono, bo sprawa wyglądała na samobójstwo. Brakowało dowodów wskazujących na to, iż do śmierci kobiety przez powieszenie ktoś się przyczynił. Śledczy jednak nie odpuścili i to był strzał w dziesiątkę - Kamil T. przyznał się do winy.

Kobieta miała popełnić samobójstwo. Śledczy nie dali wiary zeznaniom męża, zbrodnia wyszła na jaw
Źródło zdjęć: © PAP | Piotr Polak

17.07.2017 | aktual.: 17.07.2017 17:51

Teraz 37-latek stanął przed Sądem Okręgowym w Kielcach. Jest oskarżony o zabójstwo i znęcanie się nad żoną. Według śledczych, miał upozorować samobójstwo kobiety. Kamilowi T. grozi dożywocie.

Mąż kobiety mówił policjantom zaraz po jej śmierci, że nie mieszkał z żoną i nie widział się z nią w dniu, w którym zmarła. Tłumaczył, że od jakiegoś czasu nie dogadywali się, a powodem decyzji o samobójstwie mogła być zazdrość.

Śledczy jednak nadal interesowali się sprawą. Pojawiły się nowe ustalenia. Zatrzymano go w grudniu 2016 roku i postawiono zarzut zabójstwa. Miał udusić kobietę. Mężczyzna przyznał się i złożył wyjaśnienia.

Kamil T. był już wcześniej karany za znęcanie się nad żoną, a rodzina miała założoną niebieską kartę.

Według ustaleń, po dokonaniu zabójstwa, upozorował samobójstwo żony. W toku śledztwa podejrzanemu przedstawiono jeszcze dwa zarzuty: znęcania się nad żoną oraz kierowania gróźb karalnych do jej przyjaciółki. Mężczyzna nie przyznał się do tych zarzutów.

Kamil T. przyznał się do zabójstwa żony. "Nie mogę cofnąć czasu. Bardzo żałuję"

Podczas pierwszej rozprawy procesu Kamil T. przyznał się do zabójstwa, ale nie z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia kobiety. Nie przyznał się do dwóch pozostałych zarzutów.

Przeprosił rodziców żony, swojego syna oraz własnych rodziców. - Zmarnowałem sobie życie i swojemu dziecku. Nie mogę cofnąć czasu. Bardzo żałuję tego, co zrobiłem - mówił przed sądem T.

Jak wyjaśniał, w jego małżeństwie często dochodziło do kłótni. Przyznał, że nadużywał alkoholu. Tydzień przed śmiercią żony wyprowadził się z ich wspólnego mieszkania. Podejrzewał, że kobieta go zdradza.

Kiedy przyszedł do ich wspólnego mieszkania, kobieta miała mu powiedzieć, że już go nie kocha i będzie sobie układała życie z innym mężczyzną. - Nie panowałem nad sobą po tym, jak mi to wszystko powiedziała. Działałem nieświadomie, nie wiedziałem, co się ze mną dzieje – opowiadał przed sądem Kamil T.

"Dusił on kobietę sznurkiem od ubrania, kiedy ta stała w kuchni"

W odczytanych w sądzie wcześniejszych zeznań oskarżonego wynika, że dusił on kobietę sznurkiem od ubrania, kiedy ta stała w kuchni. Gdy się przewróciła, ponownie zacisnął pętlę na jej szyi. - Prawdopodobnie jeszcze żyła - mówił T.

Potem przeciągnął ciało kobiety do łazienki, a sznurek zaciśnięty na jej szyi przymocował do kaloryfera. Po całym zdarzeniu pił alkohol. Następnego dnia próbował popełnić samobójstwo.

Mężczyzna zaprzeczył, że celowo upozorował samobójstwo kobiety. T. podkreślił, że o tym, iż zabił żonę opowiedział dopiero policjantom, kiedy zatrzymano go w grudniu ub.r. Twierdził, że nigdy wcześniej nie mówił o tym swojemu ojcu – emerytowanemu policjantowi.

Podczas rozprawy jako świadek zeznawała przyjaciółka zmarłej. Jak mówiła, widziała, jak T. bił żonę czy wyzywał podczas kłótni. Słyszała też awantury przez telefon – żona T. dzwoniła do przyjaciółki w sytuacjach, w których obawiała się przemocy ze strony męża. Przyjaciółka interweniowała wówczas na policji. Zdaniem kobiety, małżonka T. nie zdradzała mężczyzny.

Źródło artykułu:PAP
policjazabójstwokielce
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (116)