Kobieta, która zmieni Białoruś? Swietłana Cichanouska, czyli rywalka Aleksandara Łukaszenki
Na czele białoruskiej opozycji stoją dzisiaj trzy kobiety. Takich tłumów, jakie przychodzą na wiecie Swietłany Cichanouskiej, nie widziano w Mińsku nigdy. To ona jest dzisiaj głównym rywalem Aleksandara Łukaszenki, choć do polityki trafiła przez przypadek.
02.08.2020 18:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Swietłana Cichanouska, czyli żona opozycyjnego blogera Siarhieja Cichanouskiego, stała się główną rywalką Aleksandara Łukaszenki w wyborach prezydenckich. Na jej wiecach wyborczych gromadzą się tłumy Białorusinów. Ostatnio pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy ludzi, co w historii współczesnej Białorusi się nie zdarzało. Niezależni dziennikarze nie kryli emocji, pisali o "rekordowym tłumie".
Jednak sama Cichanouska jeszcze kilka miesięcy temu nie była kojarzona z polityką. Z wykształcenia jest językoznawcą i tłumaczką, choć w ostatnim czasie nie pracowała w zawodzie i zajmowała się domem. Wychowuje dwójkę dzieci, które dla bezpieczeństwa wysłała za granicę, odkąd kandyduje na urząd prezydenta.
- Jest osobą, która znalazła się w grze dość przypadkowo - mówił Wirtualnej Polsce Kamil Kłysiński z Ośrodka Studiów Wschodnich. - Na początku była bardzo zagubiona w tej sytuacji - oceniał ekspert.
Swietłana Cichanouska weszła do gry zastępując swojego męża Siarhieja, który został zatrzymany, a później odmówiono rejestracji jego komitetu. Poparli ją również inni kandydaci, którym odmówiono startu, czyli Wiktar Babaryka i Walery Cepkała. Cichanouską wspiera dziś Marija Kaliosnikowa, szefowa komitetu Babaryki, i Weronika Cepkała, żona Walerego. Tak trzy kobiety stanęły na czele białoruskiej opozycji.
Swietłana Cichanouska, czyli symbol protestów na Białorusi
Niewysoka brunetka ma 38 lat i dwójkę dzieci, pochodzi z niewielkiego miasta na południu Białorusi, ukończyła studia na Państwowym Uniwersytecie Pedagogicznym w Mozyrzu, niedaleko swojego rodzinnego miasta. Pracowała jako tłumaczka, między innymi dla zagranicznych organizacji charytatywnych. I gdy ogłosiła start w wyborach, porwała za sobą tłumy.
- Swietłana mówi o sobie, że nie jest politykiem, tylko symbolem tegorocznych protestów. Właśnie w taki sposób odbierałam jej postać od początku - opowiada nam Julia, zwolenniczka Cichanouskiej. - Jest niezwykłą kobietą, która od kilku miesięcy nie przestaje zaskakiwać. Można łatwo prześledzić, jak się rozwinęła podczas kampanii wyborczej. Jej przemówienia są teraz bardziej pewne i śmiałe - ocenia.
Cichanouska zapewnia podczas wieców, że chce wygrać te wybory, a zaraz po nich rozpisać kolejne. W pełni demokratyczne, z zachowaniem wszelkich standardów, do których zostaną dopuszczeni wszyscy kandydaci. Wzywa również prezydenta Aleksandra Łukaszenkę do udziału w przedwyborczej debacie. I zawsze pojawia się w towarzystwie Mariji Kaliosnikowej i Weroniki Cepkały.
- Udało im się zrobić coś, co nie zdarzyło się od już wielu lat. Zebrały wokół siebie wszystkich ludzi, z różnych warstw społecznych. To widać na wiecach - stwierdza Julia. - Widać też, że dużo i ciężko pracują, próbują przeprowadzić tę kampanię inaczej, niż to było w poprzednich latach - ocenia.
Łukaszenka może przegrać wybory? Eksperci mają wątpliwości
Czy Białoruś ma szansę na realną zmianę, a Łukaszenka może przegrać? Eksperci są co do tego sceptyczni, jednak zauważają, że Białorusini nigdy nie mówili tak głośno o swoim niezadowoleniu. Prognozują mimo wszystko zwycięstwo Łukaszenki, a po nim trudną kadencją, w której będzie zmagał się z rosnącym niezadowoleniem społeczeństwa.
Zwolennicy Cichanouskiej wierzą jednak, że na Białorusi przyjdzie zmiana. - Będę uważnie obserwować, jak zareaguje zjednoczony sztab na wyniki wyborów. Ale tak naprawdę wszystko będzie zależało od samych Białorusinów - podsumowuje Julia.
Wybory prezydenckie odbędą się na Białorusi w niedzielę 9 sierpnia. Trudno ocenić, jakie rzeczywiste poparcie mają kandydaci. Jedno z opozycyjnych haseł mówi 3 procentach poparcie, które ma mieć Aleksandar Łukaszenka. To jednak tylko hasło, bo bardziej prawdopodobne jest poparcie na poziomie 25 proc. w Mińsku i 30 proc. na prowincji.