Koalicja PiS‑PSL? Polityczna gra w kuluarach i dyskusje o przesunięciach w obozie władzy
Jeszcze niedawno politycy PiS mówili o konieczności wyeliminowania PSL z życia publicznego. Dziś nie wykluczają stworzenia koalicji z partią Władysława Kosiniaka-Kamysza. Władze formacji Jarosława Kaczyńskiego dyskutują o powyborczych scenariuszach i szykują się do rekonstrukcji rządu. A także do przejęcia większości w Senacie.
Styczeń 2019 r. Polska jest ogarnięta traumą po śmierci Pawła Adamowicza. Spory polityczne na moment schodzą na dalszy plan. Zabójstwo prezydenta Gdańska było ich najbardziej okrutną konsekwencją.
W Sejmie - z inicjatywy premiera Mateusza Morawieckiego - organizowane jest spotkanie liderów ugrupowań parlamentarnych. Po długiej dyskusji na indywidualną rozmowę zaprasza szefa rządu lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Polityk zamieszcza wspólne zdjęcie: "Po kampanii samorządowej wydawało mi się to niemożliwe. Od czegoś trzeba zacząć, a zaczyna się od siebie, od prostych gestów. #ZnakPokoju z premierem Mateuszem Morawieckim. Panie premierze, teraz kolej na pana" - pisze szef ludowców na Twitterze.
Morawiecki odpowiada: "Wierzę, że to od nas, od liderów wszystkich formacji, wyjdzie ta realna zmiana na lepsze jutro w przestrzeni i debacie publicznej. Dlatego z nadzieją patrzę w przyszłość. A prezesowi Kosiniakowi-Kamyszowi dziękuję za wspólne spotkanie. Razem myślmy o przyszłości".
Dwugłos w PiS
Ostatnie zdanie z wpisu premiera wzbudza zainteresowanie. Niektórzy doszukują się w nim drugiego dna: czy to zawoalowana propozycja budowy koalicji po jesiennych wyborach parlamentarnych (2019 r.), tak kluczowych zarówno dla PiS, jak i PSL?
Sam premier pytany w jednym z wywiadów o ewentualny sojusz z ludowcami, mówi wtedy: "Ja myślę, że dla dobra Polski trzeba rozmawiać ze wszystkimi i starać się ze wszystkimi porozumieć. Jesteśmy gotowi do rozmowy".
A jeszcze wcześniej, w grudniu 2018 r., Morawiecki nieoczekiwanie przyznał w rozmowie z "DGP": "Skłamałbym, że nie widziałem siebie w przyszłym rządzie PiS. Sądziłem jednak, że to prędzej będzie koalicja z PSL, ba, może nawet z SLD. Byłem gotów także w takim przypadku pracować. Kłóciłem się o to z kolegami z dawnego podziemia".
Jak podkreślał Morawiecki: "PiS ma szerokie możliwości koalicyjne" - również względem PSL.
Ostatecznie nic z sojuszu z ludowcami nie wyszło, a politykom formacji Władysława Kosiniaka-Kamysza wciąż dudniały w uszach słowa byłej rzecznik PiS Beaty Mazurek: "PSL trzeba wyeliminować z życia publicznego".
Polityczna śmierć
Dziś sytuacja polityczna jest jednak inna, a przedstawiciele obozu władzy - na potrzeby sytuacji - skrywają wyrażaną jeszcze do niedawna niechęć do ludowców.
Tuż przed wyborami prezydenckimi Andrzej Duda zaproponował formacji Władysława Kosiniaka-Kamysza współtworzenie "Koalicji Polskich Spraw". - Apeluję do wszystkich polityków, którzy podzielają takie wartości, jak dobro rodziny i wspólnota kulturowa, do PSL, Koalicji Polskiej - spotkajmy się po wyborach 12 lipca i porozmawiajmy o najistotniejszych sprawach - powiedział prezydent.
Duda wysłał do PSL i wyborców tej partii sygnał: "możecie mieć wpływ na bieg wydarzeń w Polsce po wyborach. Tylko przyłączcie się do nas i poprzyjcie mnie".
Propozycja głowy państwa - i jednocześnie kandydata PiS - nie spotkała się z aprobatą. "Nie dam wciągnąć PSL w kampanię Dudy. Zamiast strzelać politycznymi ślepakami, radzę zająć się na serio polskimi sprawami: upadającą służbą zdrowia, rosnącym bezrobociem, bankrutującymi firmami" - napisał na Twitterze Władysław Kosiniak-Kamysz.
Mimo tej odmowy podjęcia rozmów, jednym z najczęściej pojawiających się tematów w politycznych kuluarach są dziś próby pozyskania przynajmniej części PSL przez obóz rządzący. Cel: przejęcie Senatu i odwrócenie koalicji w sejmikach wojewódzkich.
Po Sejmie krąży plotka, że jeden z parlamentarzystów partii Władysława Kosiniaka-Kamysza dostał propozycję wejścia do rządu PiS w zamian za przejście do partii Jarosława Kaczyńskiego. Oficjalnie nikt tego potwierdzić nie chce, ale informacje te są powielane od kilku dni.
Rzecznik PSL: nie dla koalicji
Jak słychać nieoficjalnie, przedstawiciele partii rządzącej "pracują" także nad innymi ludowcami, a rozmowy mają toczyć się na każdym szczeblu - od kierownictwa partii, po partyjne "doły".
Nasi rozmówcy z PSL jednak zaprzeczają.
- To "spin" PiS i celowe wrzutki, nie ma tematu żadnej koalicji - twierdzą współpracownicy Kosiniaka-Kamysza. - PiS takimi wrzutkami próbuje wywrzeć presję na Jarosławie Gowinie, którego Kaczyński i Ziobro chcą się pozbyć - przekonują rozmówcy Wirtualnej Polski.
- Jakakolwiek koalicja z PiS jest wykluczona - zapewnia nas rzecznik PSL Miłosz Motyka. Polityk zaprzecza informacjom, jakoby członkowie kierownictwa PSL prowadzili z PiS-em jakieś "kuluarowe" rozmowy. - Nie damy się w to wciągnąć - mówi rzecznik ludowców.
Polityk PSL: - Koalicja z PiS to dla nas polityczna śmierć.
Według naszych informacji, jeszcze w tym tygodniu w siedzibie partii przy Nowogrodzkiej zbierze się Komitet Polityczny Prawa i Sprawiedliwości. Władze partii Kaczyńskiego - ścisłe prezydium ugrupowania - będą analizować wszystkie powyborcze scenariusze. Również koalicyjne. Na Nowogrodzkiej mają pojawić się m.in. ministrowie.
- Na agendzie ma się znaleźć także temat PSL - twierdzą nasi rozmówcy z PiS.
Gowin zerkał w stronę Kosiniaka
Jak słychać nieoficjalnie, niezłe relacje z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem miał do niedawna lider Porozumienia Jarosław Gowin. Były wicepremier - jak mówi się w kuluarach - wiązał z liderem PSL polityczne plany na przyszłość.
- Fatalny wynik Kosiniaka w wyborach prezydenckich wszystko utrudnił - słyszymy w Porozumieniu.
Sytuacja polityczna prezesa ludowców - delikatnie mówiąc - najlepsza nie jest. Kosiniak-Kamysz zdobył jedynie nieco ponad 2 proc. w wyborach prezydenckich. Potem udał się na "wewnętrzną emigrację", skorzystał z urlopu. Do pełnej politycznej aktywności ma wrócić niebawem.
Jak słyszymy z PSL, pod koniec lipca zbierze się Rada Naczelna tej partii, która podsumuje wybory prezydenckie i ustali scenariusze na przyszłość. Jesienią zaś odbędą się wybory nowych władz ugrupowania. Nasi rozmówcy przekonują, że sytuacja Kosiniaka-Kamysza - mimo kiepskiego wyniku w wyborach - nie jest zagrożona.