Klub naciąga klientów - tysiąc złotych za kilka drinków
Luksusowy nocny klub, najlepsze dziewczyny, VIP-room, niezapomniana zabawa - to slogany, które mają zachęcić do odwiedzenia nocnego klubu przy ul. Sławkowskiej 4 w Krakowie.
22.12.2009 | aktual.: 23.12.2009 08:50
Lokal działa dopiero od października tego roku, ale jest już znany policji, bo skarżyli się na niego goście, którzy zapłacili ponad tysiąc zł za wypicie kilku drinków. Rozrywkowego klubu chcą się także pozbyć właściciele kamienicy.
O podobnym lokalu - klubie Saxon przy ul. św. Tomasza naciągających klientów na drogie trunki "Gazeta Krakowska" pisała już 19 listopada br. Zdaniem policji takie przybytki to olbrzymi problem i zła wizytówka Krakowa.
Do niedawna przy Sławkowskiej 4 istniał pub Moana. Gdy zakończył działalność, właściciele wynajęli pomieszczenia łotewskiej spółce. - Miał tu powstać normalny pub, a jest nocny klub, na który skarżą się ludzie. Nie chcemy się zgodzić na taki lokal i mamy zamiar rozwiązać umowę wynajmu - mówi Dariusz B., współwłaściciel budynku.
Właściciele nieruchomości mają jednak problem, bo podpisali umowę na kilka lat i nie wiedzą, jak ją rozwiązać. Liczą na pomoc policji. Klub działa tylko w soboty wieczorem. Przejął nazwę poprzedniego lokalu, ale zmienił profil działalności.
Nie ma, jak w dawnej Moanie, klimatu podwodnego świata i taniego piwa. O tym, że jest to klub go-go nie informują reklamowe ulotki ani neon przy wejściu. Ochroniarze twierdzą tajemniczo, że to luksusowy nocny klub.
Polskim turystom tłumaczą, że na najtańsze piwo wydadzą 15 zł. Jednak zagraniczni turyści od dziewczyny zapraszającej na niebywałe atrakcje dowiadują się, że za piwo zapłacą już ponad 20 zł. O cenach za inne drinki dowiemy się, gdy wejdziemy do środka. - Jak usiądziecie przy stoliku, podejdzie kelnerka ze szczegółową ofertą - twierdzi ochroniarz.
To samo mówi dziewczyna zapraszająca gości. Policja jest lepiej zorientowana w cenach napojów. - Mieliśmy sygnały, że za jeden drink w tym lokalu goście płacą nawet kilkaset zł - mówi Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.
Próbowaliśmy skontaktować się z właścicielem klubu i zapytać o ekskluzywne drinki. Obsługa twierdziła jednak, że szef jest zajęty i nie bywa w lokalu. Telefon co prawda odebrał, ale rozłączył się natychmiast, gdy usłyszał pytanie o ceny drinków.
Klienci, którzy kupili drogie drinki, mogą złożyć skargę na policji. - Sprawa jest jednak delikatna - tłumaczy Katarzyna Padło z biura prasowego policji. - Jeżeli lokal udostępnia klientom cennik, a tak jest w tym przypadku, trudno zarzucić oszustwo. Klienci wiedzą, co kupują i za ile.
Padło dodaje jednak, że policja skrupulatnie przyjrzy się działalności klubu. - Klientom doradzamy przede wszystkim rozwagę. Trzeba uważnie sprawdzać, ile kosztują drinki. Jeżeli lokal pobiera opłatę za wejście, to także wysokość tej opłaty powinna być dla nas sygnałem, że i napitki mogą w tym lokalu być bardzo drogie - dodaje rzeczniczka policji.
Polecamy w wydaniu internetowym www.polskatimes.pl/GazetaKrakowska: Scanmed nie zapłacił lekarzom za zabiegi