Prawidłowo postawiony znak na karcie głosowania już nie tylko krzyżyk. Obecnie znak "X" bowiem to już nie dwie linie, ale "co najmniej dwie linie" przecinające się w obrębie kratki na karcie do głosowania - ustalono po burzliwych obradach sejmowej komisji ds. prawa wyborczego.
Taka definicja uwalnia potencjał kreatywności wyborców. Co spotkało się z ironicznymi komentarzami w mediach społecznościowych
Nowa definicja to wydawałoby się szczegół, ale jednak przynoszący poważne zmiany. Na posiedzeniu komisji komentowano, że w ten sposób PiS walczy o więcej ważnych głosów, które zaznaczone inaczej niż X zazwyczaj były uznawane za nieważne.
Pomysł skrytykowała między innymi szefowa Krajowego Biura Wyborczego, Beata Tokaj: - Znak "x" został po to zdefiniowany jako dwie linie wewnątrz kratki, żeby nie było wątpliwości. Od lat wyborcy są edukowani, że właśnie tak należy oddać ważny głos - powiedziała. Przedstawiciele Państwowej Komisji Wyborczej skomentowali, że przyjęcie proponowanej regulacji będzie przedmiotem wielu wątpliwości i rozbieżności podczas ustalania wyników głosowania.
Idą wybory samorządowe
Przypomnijmy, że w listopadzie 2018 odbędą się wybory samorządowe. Politycy Prawa i Sprawiedliwości chcą rewolucyjnych zmian w kodeksie wyborczym. Obejmują one między innymi wprowadzenie dwu-kadencyjności wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz likwidację jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad gmin, a także powołanie komisarzy wyborczych wojewódzkich i powiatowych.
Następnie komisarze wojewódzcy dokonać mają - w terminie trzech miesięcy od wejścia ustawy w życie - podziału gminy, powiatu, województwa na okręgi wyborcze w wyborach do rady gminy, rady powiatu, sejmiku województwa. Obecnie podziału takiego dokonują władze samorządowe. Projekt PiS zakłada również zmiany w sposobie ustalania składu Państwowej Komisji Wyborczej - siedmiu na dziewięciu sędziów ma być wybieranych przez Sejm.
Co ciekawe, nawet termin wyborów jest drobiazgowo ustalany z Jarosławem Kawczyńskim. Według aktualnego kalendarza wyborczego wypadałyby one 11 listopada. Według nieoficjalnych informacji dziennika "Rzeczpospolita" Kaczyński miał stwierdzić "100-lecie niepodległości nie może dzielić Polaków". Dlatego padła inna data - 4 listopada lub 18 listopada - wynika z ustaleń dziennika powołującego się na rozmowę z politykiem PiS.