Kłopotliwi sojusznicy Zachodu

Uważamy ich za przyjaciół, więc przymykamy oczy na łamanie praw człowieka

Obraz

/ 7Uważamy ich za przyjaciół i przymykamy oczy na łamanie praw człowieka

Obraz
© AFP

Dla Zachodu są ważnymi sojusznikami. Łączą nas wojskowe koalicje albo po prostu wspólne interesy, ale obecnie jesteśmy przede wszystkim aliantami w walce z dżihadystami na Bliskim Wschodzie. Korzystamy więc z baz wojskowych naszych partnerów i ich dyplomatycznego poparcia, a sami dostarczamy im broń wartą miliardy dolarów. Zresztą historia dozbrajania i militarnej współpracy USA i niektórych krajów UE z tymi bliskowschodnimi państwami jest dużo dłuższa. Problem w tym, że wcale nie łączy nas łatwa przyjaźń.

By bowiem zyskać poparcie regionalnych sił, USA i Europa nieraz przymykały oczy na łamanie przez nich praw człowieka, ograniczanie demokratycznych swobód czy wolności słowa. A to nie wszystko - każdy z tych "sojuszniczych" rządów ma na sumieniu krwawe rozprawy z opozycją.

Choć więc bez tych przyjaźni Zachód mógłby mieć kłopoty, trzeba sobie zadać pytanie, czy nie ściągamy ich też na siebie, milcząc na temat przewinień naszych sojuszników?

Na zdjęciu: turecka policja rozpędza demonstrantów w Diyarbakir; styczeń 2016 r.

(WP / mp)

/ 7Egipt - koło historii

Obraz
© AFP

Egipt był drugim, po Tunezji, krajem, w którym protesty Arabskiej Wiosny w 2011 r. zmiotły ze stołka wieloletniego przywódcę tego kraju - Hosniego Mubaraka. Ten były wojskowy, choć miał bardzo dobre kontakty z Zachodem, rządził rodakami twardą ręką. Kilka lat później historia Egiptu zatoczyła koło.

Także dzisiaj Egiptem rządzi generał, który porzucił mundur na rzecz polityki. Abd el-Fatah es-Sisi (na zdjęciu) był przywódcą wojskowych, którzy obalili następcę Mubaraka, demokratycznie wybranego prezydenta Mohammeda Mursiego - umiarkowanego islamistę wywodzącego się z Bractwa Muzułmańskiego. Po zamachu stanu z lipca 2013 r., a przede wszystkim po tym, jak siły bezpieczeństwa zaczęły się krwawo rozprawiać z opozycją Braci Muzułmańskich, Zachód wstrzymał obiecaną pomoc wojskową dla Egiptu. Ale nie na długo.

/ 7Egipt

Obraz
© AFP

Organizacje takie jak Human Rights Watch czy Amnesty International mają całą listę zarzutów o łamanie praw człowieka w Egipcie. Od masowych aresztowań opozycji politycznej i równie masowych wyroków śmierci, które potem zapadały podczas ich procesów (większość nie została wykonywana), przez brak rozliczenia winnych za masakry z lipca i sierpnia 2013 r. na zwolennikach Braci (zginęło wówczas ponad tysiąc ludzi), po brutalność policji i sił bezpieczeństwa oskarżanych o tortury jak za czasów Mubaraka.

A jednak Zachód w końcu wyciągnął rękę do Egiptu. Kair bowiem walczy z islamską rebelią na Synaju, swój przyczółek ma tam także odłam Państwa Islamskiego. Dodatkowo egipskie lotnictwo włączyło się w akcje powietrzne nad Libią po tym, jak IS zamordowało w ubiegłym roku 21 Koptów. Egipt to po prostu sojusznik Zachodu w walce z islamistami i sprawy wewnętrzne tego kraju zeszły w opinii przywódców europejskich i USA na dalszy plan.

Wiosną zeszłego roku USA wznowiły pomoc wojskową dla Egiptu o wartości 1,3 mld dol. Egipska flota szybko wzbogaciła się też o kolejne okręty rakietowe "made in USA". Także Wielka Brytania, jak pisał "Newsweek", "cicho powróciła do wartych miliardy funtów umów zbrojeniowych z Egiptem".

Na zdjęciu: protest po śmierci Szaimy al-Sabbagh - egipskiej pokojowej demonstrantki, która zginęła podczas policyjnej pacyfikacji; styczeń 2015 r.

/ 7Turcja - członek NATO z własnymi interesami

Obraz
© AFP

Członkowie koalicji walczącej z Państwem Islamskim, której dowodzi USA, długo prosili Ankarę, by się do nich przyłączyła. Turcja to jedyny kraj NATO, który bezpośrednio graniczy z Syrią i Irakiem, gdzie dżihadyści ogłosili swój samozwańczy kalifat. Ale ta długo odmawiała, obawiając się odwetu - choć kraj ten przyjął w ciągu czterech lat wojny w Syrii niemal 2 mln uchodźców. Tureckie władze zmieniły zdanie pod koniec lipca ubiegłego roku. Po krwawym zamachu w Suruc, o który oskarżone zostało IS, tureckie lotnictwo przyłączyło się do nalotów na dżihadystów. A wcześniej udostępniło swoje bazy lotnicze koalicjantom.

Jednak wielu ekspertów zawraca uwagę na jeszcze jeden fakt: Turcy wzmocnili swoją współpracę z zachodnio-arabską koalicją zaledwie kilka tygodni po tym, jak rządząca Partia Sprawiedliwości i Rozwoju straciła w wyborach sporo miejsc w parlamencie na rzecz prokurdyjskiego ugrupowania.

Na zdjęciu: prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan.

/ 7Turcja

Obraz
© AFP

Tymczasem Turcy zaczęli atakować w ub. roku nie tylko cele IS, ale także Partii Pracujących Kurdystanu w Iraku. Również syryjscy Kurdowie oskarżali turecką armię o ostrzał, choć ta zaprzeczała. Wojsko rozpoczęło też ostrą kampanię antyterrorystyczną na kurdyjskim południu Turcji. Ale i strona kurdyjska nie pozostawała dłużna, atakując policjantów i żołnierzy. I tak pokojowe rozmowy turecko-kurdyjskie przeszły do historii.

Jeszcze przed tymi wydarzeniami obrońcy praw człowieka oskarżali Turcję pod rządami Recepa Tayyipa Erdogana o coraz silniejsze kontrolowanie mediów i represjonowanie opozycji. Wystarczy przypomnieć o antyrządowych protestach z 2013 r., spacyfikowanych przez policję. Także teraz tureckie władze nie patyczkują się ze swoimi krytykami. W połowie stycznia zatrzymano kilkunastu wykładowców, którzy podpisali petycję krytykującą operację militarną na południu kraju.

Turcja pozostaje jednak silnym sojusznikiem UE, która liczy na jej pomoc w zatrzymaniu fali uchodźców napływającej do Europy. Z kolei Barack Obama zapewniał niedawno, że Waszyngton i Ankara będą kontynuować wspólną walkę z terroryzmem. I to mimo że niektórzy komentatorzy uważają, że Turcja wspiera radykalnych sunnickich rebeliantów, co najmniej przez pozwalanie im na przekraczanie swoich granic.

Na zdjęciu: zniszczenia po walkach między tureckimi żołnierzami i PKK; Silopi, styczeń 2016 r.

/ 7Arabia Saudyjska - kat-sojusznik

Obraz
© AFP

Arabia Saudyjska to największy na świecie eksporter ropy naftowej. Już choćby dlatego z krajem tym trzeba się liczyć i Rijad dobrze o tym wie. Przez lata Saudyjczycy byli też idealnymi klientami dla zbrojeniówek z Zachodu. Dlatego też mają dzisiaj najlepiej wyposażoną armię w regionie Zatoki Perskiej. Ale królestwo Saudów to także główny arabski członek koalicji anty-IS pod wodzą USA. W grudniu Saudyjczycy ogłosili nawet powstanie muzułmańskiego sojuszu przeciw kalifatowi.

Problem w tym, że udział saudyjskiego lotnictwa w nalotach na cele ISIS pozostaje znikomy w porównaniu z atakami w Jemenie, gdzie również zaangażowany jest Rijad. Ale to nie wszystko - królestwo jest oskarżane również o to, że jest co najmniej mało skuteczne w zatrzymywaniu przepływów pieniężnych dla radykalnych islamistów, którzy mają swoich "fanów" wśród Saudyjczyków.

Dodatkowo, zderzenie ambicji sunnickiej Arabii Saudyjskiej i szyickiego Iranu powoduje poważne wstrząsy w całym regionie. Kraje te prowadzą już ze sobą zastępcze wojny w Syrii i Jemenie.

Na zdjęciu: król Salman bin Abdulaziz; styczeń 2016 r.

/ 7Arabia Saudyjska

Obraz
© AFP

Obrońców praw człowieka martwi m.in. to, że irańsko-saudyjska walka o hegemonię doprowadziła do śmierci tysięcy cywilów. HRW oskarżyło na początku miesiąca koalicję, której dowodzi Rijad, o zrzucenie bomb kasetowych w okolicach jemeńskiej stolicy. I nie były to pierwsze takie niepokojące doniesienia.

Także we własnych granicach Saudowie mają nieszczególnie przejmować się prawami człowieka. Kraj ten jest od lat na szczytach list państw, w których wykonuje się najwięcej wyroków śmierci. Jedna z ostatnich takich masowych egzekucji, gdy stracono szyickiego duchownego, sprawiła, że i tak już napięte relacje między Rijadem i Teheranem stanęły na ostrzu noża.

Do tego aktywiści dodają jeszcze całą masę innych nadużyć: dyskryminacja kobiet i mniejszości religijnych, ograniczanie wolności słowa, brak ochrony dla wykorzystywanych w kraju pracowników-imigrantów.

Problem w tym, że kiedy Zachód zadaje sobie pytanie: jeśli nie Arabia Saudyjska, to kto może być naszym sojusznikiem w regionie, nie ma odpowiedzi. Choć więc Rijad jest zdecydowanie kłopotliwym sojusznikiem, wszystko wydaje się pozostawać "po staremu". A Amerykanie właśnie dopinają z Arabią Saudyjską kolejny lukratywny kontakt zbrojeniowy.

Na zdjęciu: Jemeńczycy pomagają ofiarom nalotu koalicji pod wodzą Arabii Saudyjskiej na siedzibę policji w Sanie; styczeń 2016 r.

(WP / mp)

Wybrane dla Ciebie

Kierowca i pasażer wypadli z auta. Poważny wypadek na Podkarpaciu
Kierowca i pasażer wypadli z auta. Poważny wypadek na Podkarpaciu
Strategiczna brama Rosji do Europy. Ten region to enklawa służb
Strategiczna brama Rosji do Europy. Ten region to enklawa służb
Dramatyczne obrazki z Kuby. Kilka tysięcy ludzi odciętych od świata
Dramatyczne obrazki z Kuby. Kilka tysięcy ludzi odciętych od świata
Do Polski wkracza załamanie pogody. W górach śnieg
Do Polski wkracza załamanie pogody. W górach śnieg
Co się dzieje w Mołdawii? "To ostatnia szansa dla Rosji"
Co się dzieje w Mołdawii? "To ostatnia szansa dla Rosji"
Zmasowany nocny atak. Straty w Kijowie i innych miastach
Zmasowany nocny atak. Straty w Kijowie i innych miastach
Polska poderwała myśliwce. Zamknięto dwa lotniska
Polska poderwała myśliwce. Zamknięto dwa lotniska
Orban do Zełenskiego: przestańcie nas nękać
Orban do Zełenskiego: przestańcie nas nękać
Myśliwce poderwane. Jest komunikat Dowództwa Operacyjnego RSZ
Myśliwce poderwane. Jest komunikat Dowództwa Operacyjnego RSZ
Węgierski dron miał wlecieć do Ukrainy. Budapeszt ostro odpowiada
Węgierski dron miał wlecieć do Ukrainy. Budapeszt ostro odpowiada
ONZ zdecydowało. Powrót embarga i sankcji na Iran
ONZ zdecydowało. Powrót embarga i sankcji na Iran
Bodnar krytykuje Hołownię. "Pobudka, były szefie!"
Bodnar krytykuje Hołownię. "Pobudka, były szefie!"