Kliczko: Po Ukrainie przyjdzie czas na kraje bałtyckie
W przeddzień wizyty kanclerza Olafa Scholza w Kijowie głos w sprawie kryzysu zabrał mer ukraińskiej stolicy Witalij Kliczko. "Na Ukrainie jesteśmy przygotowani na najgorsze, świat musi nas teraz wesprzeć!" - powiedział w rozmowie z "Bild am Sonntag".
Były bokser wagi ciężkiej wypowiedział się dla niemieckiej gazety, przestrzegając jednocześnie przed rosyjskim prezydentem i jego zamiarami. "Putin aspiruje do roli światowej potęgi, a Zachód powinien wiedzieć, że po Ukrainie nadejdzie czas na kraje bałtyckie. Jesteśmy tylko początkiem!"- stwierdził Kliczko.
"Kiedy Olaf Scholz i inni przywódcy rozmawiają teraz z Władimirem Putinem, powinni mu powiedzieć jasno, że cały nasz kraj będzie bronił się przed atakiem i będą tego poważne konsekwencje"- dodał.
Andrzej Dera: Jesteśmy gotowi na najgorsze
Głos w sprawie kryzysu na granicy ukraińsko-rosyjskiej zabrał także Andrzej Dera z kancelarii prezydenta RP. - Data inwazji Rosji jest datą niepewną, ale możliwą. Trzeba się przygotować na najgorszy scenariusz - powiedział w programie "Śniadanie Rymanowskiego" Dera.
Sekretarz stanu stwierdził także, że w razie wybuchu konfliktu zbrojnego na wschodzie państwo polskie musi przygotować się na przyjęcie uchodźców. - Nikt nie wie dokładnie, ile może być uchodźców, ale jeżeli będzie wojna i ludzie będą uciekać przed wojną, to trzeba będzie tych ludzi przyjąć - dodał.
Zobacz też: Wojna wisi na włosku. "Putin musi coś wygrać"
- Przyjmiemy tyle osób, ile będziemy potrafili. Sytuacja jest trudna, ale jeszcze nie beznadziejna - stwierdził Dera.
Sytuacja na wschodzie pozostaje napięta. Rosja zgromadziła ponad 100 tysięcy żołnierzy przy ukraińskiej granicy. Trwają manewry na Morzu Czarnym i na lądzie. Amerykanie i kilka europejskich krajów wezwało swoich obywateli do natychmiastowego opuszczenia Ukrainy. Polski MSZ odradza podróże na Ukrainę