ŚwiatKliczko: nowe władze Kijowa nie będą ingerowały w życie Majdanu

Kliczko: nowe władze Kijowa nie będą ingerowały w życie Majdanu

Witalij Kliczko, zwycięzca wyborów mera Kijowa, oświadczył, że nowe władze stolicy Ukrainy nie będą ingerowały w życie Majdanu, a mieszkający na tym placu ludzie sami zdecydują, czy pozostawią, czy też rozbiorą znajdujące się tam miasteczko namiotowe.

Kliczko: nowe władze Kijowa nie będą ingerowały w życie Majdanu
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Sergey Dolzhenko

31.05.2014 | aktual.: 31.05.2014 20:59

Wcześniej tego dnia aktywiści Majdanu rozpalili na prowadzącej do niego ulicy Chreszczatyk ogniska z opon samochodowych. Protestowali tak przeciwko apelom kijowskiego ratusza o usunięcie namiotów z głównego placu miasta.

- Stoimy tu, by mieć wpływ na władze. Kliczko nie sprywatyzował jeszcze Ukrainy i nie może nam ot tak powiedzieć: zabierajcie się stąd. Jesteśmy tutaj, bo dzięki nam oni są u władzy - mówił jeden z mieszkających na Majdanie mężczyzn.

W wydanym później komunikacie Kliczko zgodził się, że ratusz nie będzie wtrącał się w życie miasteczka namiotowego.

- Majdan przywrócił na Ukrainie demokrację. Miliony obywateli, wśród których były setki tysięcy kijowian, przyszli tu, by bronić przyszłości swojej i swojego państwa. Walczyłem na Majdanie od pierwszego dnia. Nie pozwoliliśmy rozpędzić Majdanu wtedy i nie dopuścimy do tego dziś bez względu na to, jakie prowokacje nie byłyby urządzane - oświadczył.

- Rozumiemy, że kraj i stolica powinny wrócić do życia w pokoju i rozpocząć reformy, których domagają się ludzie. Dziś sam Majdan powinien dokonać wyboru co do swojej przyszłości - podkreślił Kliczko.

Protesty na znanym z czasów pomarańczowej rewolucji 2004 roku Majdanie Niepodległości rozpoczęły się w listopadzie ubiegłego roku, gdy ekipa ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza odmówiła podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.

Po brutalnych próbach rozpędzenia uczestników tych proeuropejskich akcji przez milicję, protesty skierowały się przeciwko władzom na czele z Janukowyczem. Zaczęto domagać się jego dymisji. W wyniku masowych wystąpień, w których zginęło ponad 100 osób, Janukowycz pod koniec lutego uciekł z Kijowa, po czym schronił się w Rosji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)