Kleszcze i borelioza. Od początku roku odnotowano już ponad 3800 zachorowań
Sanepid alarmuje o niepokojąco wysokiej liczbie zachorowań na boreliozę. W całym ubiegłym roku takich przypadków było ok. 20 tys. Mimo że sezon 2019 na dobre się jeszcze nie zaczął, kleszcze groźnie zaatakowały już ponad 3800 osób.
Dane są niepokojące. Pracownicy radomskiego sanepidu informują np., że w ich regionie od początku roku do połowy kwietnia odnotowano tylko 12 przypadków boreliozy.
- Ale w rzeczywistości jest ich na pewno dużo, dużo więcej - podkreśla rzeczniczka stacji sanitarno-epidemiologicznej Małgorzata Gregorczyk. - Borelioza to niebezpieczna choroba. Może doprowadzić do paraliżu mięśni. Charakterystycznym objawem ukąszenia przez kleszcza jest czerwony rumień - dodaje w rozmowie z portalem rdc.pl.
Dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Olsztynie poinformował z kolei, że w jego regionie odnotowano już 326 przypadków zachorowań na boreliozę.
- To dużo, ponieważ w województwie warmińsko-mazurskim w całym 2018 roku było w sumie 1,3 tysiąca zachorowań - cytuje dyrektora Janusza Dzisko portal TVN Meteo. Ekspert przyznał, że niestety zdecydowana większość kleszczy na obszarze, który bada jest zakażona krętkami wywołującymi boreliozę.
Kleszcze i borelioza. Ważne, jak długo pajęczak miał kontakt ze skórą
Przypomnijmy, że nie każde ugryzienie przez kleszcza wywoła boreliozę, ale zawsze lepiej jest zrobić profilaktyczne badania. Jeśli pojawi się rumień na skórze po ugryzieniu kleszcza – należy jak najszybciej rozpocząć antybiotykoterapię. Im później się ją rozpocznie, tym większe ryzyko, że leczenie będzie nieskuteczne.
Pamiętaj, że jeśli kleszcz ma styczność z organizmem człowieka 24–48 godzin, ryzyko wystąpienia choroby jest większe. Ponadto trzeba pamiętać, że nie wszystkie kleszcze noszą w sobie chorobę. W ocenie tego, czy zostaliśmy zakażeni, ma też znaczenie miejsce, w które ugryzł nas kleszcz. Ryzyko zakażenia zwiększa się przy ugryzieniu delikatnej skóry, np. w zgięciach kolan albo łokci.
Także drażnienie kleszcza poprzez przypalanie, smarowanie tłuszczem lub alkoholem potęguje ryzyko choroby, gdyż w ten sposób zwiększamy ilość śliny i wymiocin kleszcza, który chcąc nie chcąc, wpuszcza je do naszej krwi, razem z chorobotwórczymi krętkami w zwiększonej ilości.
Źródło: rdc.pl, TVN Meteo