Kleczew. Wysłał pogróżki do burmistrza. Zapomniał o jednej rzeczy

Kleczew. Burmistrz Mariusz Musiałowski dostał pogróżki, jednak nie chce zgłaszać sprawy policji. List był anonimowy, ale i tak nie byłoby problemu z ustaleniem jego autora. Samorządowiec twierdzi, że to przez jego "roztargnienie".

Kleczew. Roztargniony autor pogróżek. Burmistrz pokazał pismo
Kleczew. Roztargniony autor pogróżek. Burmistrz pokazał pismo
Źródło zdjęć: © Facebook
Karolina Kołodziejczyk

13.03.2021 16:43

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

O sprawie poinformował burmistrz Kleczewa na Facebooku. "Osoba, która napisała pogróżki, była do tego stopnia roztargniona (albo oszczędna), że napisała je na odwrocie ostatniej strony faktury za energię elektryczną... Dzięki temu widać doskonale, chociażby numer faktury" – napisał samorządowiec, dołączając list.

Musiałowski zaznaczył, że docenia gospodarność autora anonimu. "Ale pisząc do mnie, pogróżki następnym razem poświęć, proszę jedną, czystą kartkę A4" – dodał.

"Nie chce nikomu narobić kłopotów, dlatego tym razem przyjmijmy, że się jednak nie wystraszyłem i nie boję" – napisał burmistrz wielkopolskiego miasta, podając, że nie zgłosi sprawy policji.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kleczewpolicjafaktura
Komentarze (73)