107 milionów w błoto. Raport NIK miażdży projekt posterunków
107 milionów złotych z kieszeni podatników wydanych zostało w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości na próżno. Program reaktywacji lokalnych posterunków policji, nagłośniony projekt poprzedniego rządu w dziedzinie bezpieczeństwa, okazał się porażką. Najnowszy raport NIK poddaje surowej krytyce plan reaktywacji policyjnych placówek.
Najwyższa Izba Kontroli wzięła pod lupę program realizowany na początku rządów PiS. Ugrupowanie od 2016 roku zabrało się za naprawianie kraju, między innymi za poprawę bezpieczeństwa. W ramach tego projektu reaktywowane były najmniejsze jednostki policji - najczęściej 5- lub 7-osobowe posterunki.
Chodziło o odwrócenie reformy rządu PO-PSL. Rządzący politycy zlikwidowali wówczas 477 spośród ponad 800 posterunków na terenie całego kraju.
W ramach "sprzątania" po Platformie, PiS postanowił w świetle reflektorów przeprowadzać propagandowe działania i uroczyście otwierać pozamykane wcześniej posterunki. Projekt firmował ówczesny wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński, podlaski poseł PiS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje tvn24.pl, opublikowane właśnie wyniki raportu NIK świadczą o tym, że odtwarzanie tej podstawowej, lokalnej struktury służb porządkowych nie zostało poprzedzone żadną rzeczową analizą zagrożenia przestępczością. Nie sprawdzano też, czy przywrócenie posterunków w jakikolwiek sposób wpłynęło na bezpieczeństwo.
Nie było żadnego klucza, który przesądzał o konkretnych lokalizacjach. 107 milionów złotych, które sfinansowały program, nie przyniosły żadnych widocznych, łatwych do udowodnienia zmian, nie przełożyły się na poprawę bezpieczeństwa i wpłynęły na lepsze samopoczucie mieszkańców małych miejscowości.
Posterunki otwierano z pompą i orkiestrą. To tylko propaganda
Kontrolerzy NIK prześwietlili proces kompleksowo, poddając analizie dokumenty w centrali policji oraz w resorcie spraw wewnętrznych. Skontrolowano też 31 ze 160 nowych placówek.
Raport podkreśla, że proces reaktywacji posterunków "nie wynikał z obiektywnych kryteriów odwołujących się do skuteczności działania policji". Na dodatek rządzący nie zadali sobie trudu, by sprawdzić, jakie efekty przyniosło wydanie ponad stu milionów na nowe posterunki.
Kontrolerzy ustalili, że otwarcie posterunków nie zostało poprzedzone analizą zapotrzebowania. Nie zbadano stanu bezpieczeństwa w danej miejscowości ani przed otwarciem placówki, ani po pewnym czasie jej pracy.
Na dodatek okazało się, że przywracane posterunki najczęściej i tak pozostawały nieczynne. Wakaty w policji nie pozwalały na delegowanie funkcjonariuszy na wysunięte placówki.
W wielu przypadkach kończyło się na przecięciu wstęgi. Według NIK za tę niegospodarność odpowiada kierownictwo MSWiA oraz komendant główny policji. Kolejni ministrowie spraw wewnętrznych - Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński, Elżbieta Witek i Mariusz Kamiński - nie sprawdzili, w porozumieniu z policją, czy działania były sensowne.