Kłamstwa Katarzyny W. kosztowały podatników fortunę
Setki policjantów, strażacy, wolontariusze, psy, rozwieszanie plakatów - przez tydzień trwały poszukiwania rzekomo porwanej Madzi z Sosnowca. Choć policja nie podaje kosztów całej operacji, to specjaliści oceniają, że pochłonęła ona nawet 400 tysięcy złotych.
Ta ogromna kwota została roztrwoniona, choć Katarzyna Waśniewska (22 l.) doskonale wiedziała, że wprowadza śledczych w błąd. I, że nikt nie porwał jej córeczki, tylko ona sama ukryła jej ciało.
Niemal 20 tysięcy złotych pochłonęła praca strażaków. W ciągu tylko jednego dnia na miejscu było ich 22, wysłano też 10 wozów bojowych i łódź. Policja dokładnych kosztów nie chce zdradzać, ale z naszych informacji wynika, że za paliwo, pracę specjalistów, specjalistyczny sprzęt trzeba było zapłacić grubo ponad 300 tysięcy złotych. Trzeba w to wliczyć też opłaty za utrzymanie mieszkania operacyjnego, gdzie przez całą dobę chroniono Waśniewskich.
Czy rodzice Madzi poniosą koszty tej akcji? – To zależy od prokuratury. Może ona skierować do sądu cywilnego wniosek o takie roszczenia. Instytucje poszkodowane w tej sprawie musiałaby przedstawić kosztorys i zażądać zwrotu kosztów – tłumaczą nam śledczy.
Katarzynie nie grożą zaś konsekwencje karne za wprowadzenie w błąd organów ścigania, bo nie była świadkiem w sprawie. Gdyby tak było, wówczas mogłaby spędzić za kratami 5 lat... - Według moich szacunków koszt akcji poszukiwawczej Madzi z Sosnowca to nawet 400 tys. zł. To m.in.koszt paliwa, wypożyczenia georadaru, wysłania policjantów i strażaków na akcję. Dodatkowo trzeba doliczyć utrzymanie mieszkania i ochrony policyjnej - mówi Arkadiusz Andała (41 l.) szef biura detektywistycznego w Chorzowie.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Rodzice Madzi teraz będą żyć w luksusie!