Kłamstwa Katarzyny W. kosztowały podatników fortunę
Setki policjantów, strażacy, wolontariusze, psy, rozwieszanie plakatów - przez tydzień trwały poszukiwania rzekomo porwanej Madzi z Sosnowca. Choć policja nie podaje kosztów całej operacji, to specjaliści oceniają, że pochłonęła ona nawet 400 tysięcy złotych.
28.02.2012 | aktual.: 28.02.2012 07:17
Ta ogromna kwota została roztrwoniona, choć Katarzyna Waśniewska (22 l.) doskonale wiedziała, że wprowadza śledczych w błąd. I, że nikt nie porwał jej córeczki, tylko ona sama ukryła jej ciało.
Niemal 20 tysięcy złotych pochłonęła praca strażaków. W ciągu tylko jednego dnia na miejscu było ich 22, wysłano też 10 wozów bojowych i łódź. Policja dokładnych kosztów nie chce zdradzać, ale z naszych informacji wynika, że za paliwo, pracę specjalistów, specjalistyczny sprzęt trzeba było zapłacić grubo ponad 300 tysięcy złotych. Trzeba w to wliczyć też opłaty za utrzymanie mieszkania operacyjnego, gdzie przez całą dobę chroniono Waśniewskich.
Czy rodzice Madzi poniosą koszty tej akcji? – To zależy od prokuratury. Może ona skierować do sądu cywilnego wniosek o takie roszczenia. Instytucje poszkodowane w tej sprawie musiałaby przedstawić kosztorys i zażądać zwrotu kosztów – tłumaczą nam śledczy.
Katarzynie nie grożą zaś konsekwencje karne za wprowadzenie w błąd organów ścigania, bo nie była świadkiem w sprawie. Gdyby tak było, wówczas mogłaby spędzić za kratami 5 lat... - Według moich szacunków koszt akcji poszukiwawczej Madzi z Sosnowca to nawet 400 tys. zł. To m.in.koszt paliwa, wypożyczenia georadaru, wysłania policjantów i strażaków na akcję. Dodatkowo trzeba doliczyć utrzymanie mieszkania i ochrony policyjnej - mówi Arkadiusz Andała (41 l.) szef biura detektywistycznego w Chorzowie.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Rodzice Madzi teraz będą żyć w luksusie!