Kinga Rusin krytykuje ostro ministra środowiska. Apeluje do Marty Kaczyńskiej o wywiązanie się z publicznych deklaracji

Telewizyjna gwiazda nie odpuszcza Ministerstwu Środowiska. Punktuje ostatnie działania i obnaża dwulicowość nowego ministra, który nie wywiązuje się ze swoich obietnic i jest jedynie "marionetką" Szyszki. Rusin apeluje też do Marty Kaczyńskiej, która deklarowała, że jest przeciwniczką polowań.

Kinga Rusin krytykuje ostro ministra środowiska. Apeluje do Marty Kaczyńskiej o wywiązanie się z publicznych deklaracji
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Magdalena Sawicka

25.01.2018 | aktual.: 18.03.2019 12:17

Dziennikarka nie od dziś angażuje się w akcje społeczne, mające na celu chronić środowisko i zwierzęta. Sprzeciwiała się samowoli myśliwych i polowaniom, masowej wycince drzew w Puszczy Białowieskiej oraz wielokrotnie krytykowała byłego ministra Środowiska, Jana Szyszkę.

Po rekonstrukcji rządu Kinga Rusin najwyraźniej wiązała duże nadzieje z następcą Szyszki, Henrykiem Kowalczykiem. Niestety, nowy minister środowiska mocno rozczarował dziennikarkę, o czym postanowiła napisać na swoim profilu na Instaramie.

Robiąc zakupy dla swojego zwierzaka, sprawdzaj dostępne rabaty na ZOOplus promocje

Następca Szyszki obiecywał, że przyjrzy się propozycjom ekologów. Zapewniał też, że opóźni głosowanie w podkomisji, by lepiej przygotować nowelizację. Tak się jednak nie stało.

- Obiecał, że przedstawi poprawki do minionego wtorku, a jeśli nie uda się nowelizacji poprawić, odłoży głosowania w podkomisji, by móc pracować spokojnie nad tymi bardzo ważnymi przepisami. Obie obietnice złamał - napisała dziennikarka. - Czuję się osobiście oszukana przez Henryka Kowalczyka. Łudziłam się, że zmiana ministra środowiska daje nadzieję na wzięcie pod uwagę opinii przytłaczającej większości Polaków, którzy nie chcą Rzeczypospolitej myśliwych. Przyjęłam jego zaproszenie na konsultacje społeczne do Ministerstwa, które okazały się li tylko medialnym cyrkiem. Padły konkretne obietnice, ale okazały się deklaracjami "pod publiczkę" - dodała zawiedziona prezenterka.

Obraz
© East News | Maciej Łuczniewski/REPORTER

Kinga Rusin stwierdziła też, że Ministerstwem Środowiska nadal "z tylnego siedzenia" kieruje Jan Szyszko, a wszelkie próby nawiązania porozumienia to farsa.

- Wczoraj zakończyła prace podkomisja, której przewodnicząca i przyjaciółka Szyszki, Anna Paluch przepchnęła wszystkie poprawki pisane pod dyktando myśliwych. Ministerstwo Środowiska karnie milczało, a jego przedstawiciele, wedle świadków, śmiali się podczas głosowania - relacjonuje telewizyjna gwiazda.

W zaistniałej sytuacji Rusin zauważyła, że pomóc może tylko Marta Kaczyńska, która deklarowała sprzeciw wobec łowiectwa. Dziennikarka uważa, że z jej nazwiskiem sprawa miałaby większą szansę na powodzenie.

Emocjonujacemu wpisowi dziennikarki towarzyszyło zdjęcie myśliwych pozujacych z kilkudziesięcioma martwymi lisami. W rozmowie z Wirtualną Polską rzeczniczka Polskiego Związku Łowieckiego Diana Piotrowska odniosła się do posta Kingii Rusin. Zauważyła, że fotografia ta krąży w sieci już od dłuższego czasu. Kobieta broniła też masowego odstrzału lisów, twierdząc, że są one szkodnikami.

- Zdjęcie było faktycznie wcześniej publikowane i nie jest zrobione przy okazji "nowego" zdarzenia. Jeżeli chodzi o intensywny odstrzał lisów, to nie maja one naturalnego wroga, który mógłby skutecznie ograniczać jego populację. Natomiast duże populacje lisów uniemożliwiają skuteczną pomoc w odbudowie rzadkich ptaków tj. głuszec i cietrzew - powiedziała nam Piotrowska.

Przemawia do was takie wyjaśnienie?

Obraz
© Facebook.com
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (16)