Kim jest Emmanuel Macron?
Był pisarzem, filozofem, bankierem i ministrem, a jeśli potwierdzą się przewidywania ekspertów - teraz będzie prezydentem. 39-letni Emmanuel Macron zrobił błyskawiczną karierę polityczną, w ciągu roku przechodząc drogę od nikomu nieznanego nowicjusza do faworyta do zostania najpotężniejszym człowiekiem we Francji - i najmłodszym przywódcą kraju od czasu Napoleona.
Kiedy w kwietniu ubiegłego roku Emmanuel Macron - wówczas minister gospodarki i protegowany socjalistycznego prezydenta Francois Hollande'a - powoływał do życia swój ruch polityczny "En Marche!", niewielu wierzyło w jego sukces. Kiedy niedługo później zgłaszał swoją kandydaturę na prezydenta, większość komentatorów zbyło go jako element kampanijnego folkloru, zaś jego związani z Socjalistami sojusznicy postrzegali ten ruch jako zdradę uderzającą w szansę ich kandydata. A jednak w ciągu kilku miesięcy Macron zdołał zjednać sobie opinię Francuzów i stać się niemal murowanym faworytem do prezydentury.
Mainstreamowy rewolucjonista
Jego kampania była oparta na paradoksach. Mimo konwencjonalnych poglądów, jeszcze bardziej konwencjonalnego hasła ("En Marche!" znaczy mniej więcej tyle, co "Naprzód!") i związków ze światem finansów i Socjalistami, potrafił zbudować sobie wizerunek kogoś spoza systemu, będącego "ani prawicą, ani lewicą". Przeszkodą nie był też jasno zdefiniowany program - do sukcesu wystarczyła jego młodość, entuzjazm i energia godna gwiazdy, którą wyróżniał się na tle zgranych, skompromitowanych nazwisk i średnich osobowości. Nawet mimo oskarżeń - niepotwierdzonych - o używanie pieniędzy ministerstwa gospodarki do sfinansowania swojego ruchu politycznego, na tle rywali mających na koncie niejedną poważną aferę, a nawet zarzuty prokuratorskie - przedstawiał się jako czysty i nieskażony korupcją polityk. Wyróżniała go także odwaga, bo w czasach rosnącego populizmu, wszechobecnej krytyki Unii Europejskiej i krytyce globalizacji, Macron jasno opowiedział się po stronie integracji europejskiej i globalizmowi. W słynącej z przywiązania do socjalu Francji postawił też na liberalne reformy.
- Partie establishmentu odchodzą, ale Macron pokazał, jak można pokonać populistów, nawet reprezentując główny nurt polityki - mówi WP dr Marcin Zaborowski, politolog i były szef Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
- Macie prawo kochać wasz kraj, macie prawo to okazywać, nadszedł czas, by ożywić nastroje narodowe – wzywała na wiecach Marine Le Pen, której hasło wyborcze brzmi "W imieniu ludzi". Największe brawa zbierała, gdy nawoływała do przywrócenia kontroli granic, wydalania imigrantów skazanych za przestępstwa i walki z islamskim terroryzmem. Według wyników sondażowych skrajnie prawicowa 48-letnia Le Pen zmierzy się w drugiej turze wyborów prezydenckich z kandydatem centrum, Emmanuelem Macronem.
Ambicje i kontrowersje
Jak mówią jego współpracownicy i mentorzy, Macron prezydentem Francji chciał być już 15 lat temu, choć w polityce jest dość krótko. Wcześniej miał kilka innych, równie błyskotliwych karier. W liceum pisał wiersze i powieści, po studiach został filozofem i współpracownikiem jednego z najsłynniejszych francuskich myślicieli, Paula Ricoeura. Z filozofii przeszedł do świata finansów, gdzie stał się bankierem w Banku Rotszyldów w Paryżu. Będąc absolwentem najbardziej prestiżowej kuźni kadr we Francji, École Nationale d’Administration, cały czas miał styczność z przedstawicielami elit. Dlatego jego przejście z finansów do polityki wydawało się naturalne.
Niemałe zainteresowanie wzbudza jego życie prywatne. Jak wspomina w swojej biografii, już mając 16 lat i odchodząc z liceum w rodzinnym Amiens, postanowił, że poślubi swoją nauczycielkę, 24 lata starszą Brigitte Trogneux. Postanowienia dotrzymał, mimo że związek nie przestaje budzić kontrowersji i wątpliwości. Kontrowersje te wykorzystywały rosyjskie media, które - słowami polityka Republikanów Nicolasa Dhuicqa - sugerowały, że Macron jest ukrytym homoseksualistą, za którym stoi gejowskie i finansowe lobby. Według plotek jego partnerem miał być szef francuskiego radia publicznego, Mathieu Gallet. Macron wyśmiał te oskarżenia i nie stroni od publicznych wystąpień ze swoją żoną.
- On chce pokazać, że jeśli zdołał uwieść starszą o 24 lata kobietę i matkę trojga dzieci, w dodatku w małym prowincjonalnym mieście, wbrew szyderstwom i plotkom, to może podbić Francję w ten sam sposób - powiedziała cytowana przez BBC Anne Fulda, biograf polityka.
Jedyny wróg Putina
Fakt, że plotki o homoseksualizmie Macrona pojawiły się za pośrednictwem rosyjskich mediów nie jest przypadkiem. Jako jedyny z czwórki czołowych kandydatów były bankier nie prezentował otwarcie prorosyjskich poglądów. Owszem, na początku mówił o konieczności dialogu z Rosją, jednak nie bał się też skrytykować Kremla - za jego działania na Ukrainie i szczególnie w Syrii, a także ostatnio za masowe tortury homoseksualistów w Czeczenii pod rządami poplecznika Putina, Ramzana Kadyrowa. Dlatego to właśnie na nim skupiły się propagandowe działania Kremla. Sam kandydat oskarżył Rosję o wytoczoną przeciw niemu wojnę informacyjną oraz próbę wpłynięcia na wynik wyborów.
- Poglądy Macrona na sprawy europejskie i politykę zagraniczną to właściwie kontynuacja obecnego kursu. Nie będzie rewolucji ani w Unii, ani w NATO. Polacy nie mają się czego obawiać, szczególnie w porównaniu do konsekwencji wyboru Le Pen - mówi WP Martin Michelot, francuski politolog z instytutu Europeum w Pradze.
Kandydatkę skrajnej prawicy powinien pokonać bez trudu. Ostatnie sondaże dają mu szanse nawet na 65 proc. głosów. Najtrudniejsze już zrobił, dostając się do drugiej tury. Jeśli w ciągu dwóch tygodni nie dojdzie do żadnych dramatycznych zmian, 7 maja będzie zwieńczeniem jego zawrotnej politycznej kariery.