Kilka dni jeździł autem i nie zauważył, że to nie jego
Policjanci z Bełchatowa wyjaśnili okoliczności "kradzieży" wartego 3,5 tys. złotych daewoo tico z parkingu przed bełchatowskim szpitalem. Okazało się, że należące do 25-letniej mieszkanki Drużbic auto, zabrał przez pomyłkę właściciel podobnego pojazdu, zaparkowanego obok.
60-letni mieszkaniec wsi w gminie Zelów otworzył drzwi i uruchomił silnik kluczykiem do własnego tico. Odjechał, pozostawiając swoje auto na placu. Przez kilka dni jeździł cudzym samochodem, nie dostrzegając iż nie należy on do niego. Jedynym problemem był opornie przekręcający się zamek stacyjki, z czym mężczyzna udał się do mechanika.
Policjanci zdążyli odebrać samochód tuż przed wymianą rzekomo uszkodzonej części. W tym czasie należący do mężczyzny samochód stał na placu.
Tajemnicę kradzieży rozwiązał policjant z sekcji kryminalnej, analizujący treść protokołu oględzin. Zaintrygował go wpis, że niedaleko miejsca parkingowego, gdzie stał skradziony tico, znajdował się taki sam pojazd. Policjant pojechał na parking, gdzie okazało się, że samochód stoi tam nadal.
Oba samochody powróciły do prawowitych właścicieli.