Kik: rozpoczęła się walka o PiS i o prawicę
Kazimierz Marcinkiewicz wyrósł ponad przeciętność, jako premier pokazał, że jest lepszy od Jarosława Kaczyńskiego, a teraz jest dla niego największym zagrożeniem - uważa politolog prof. Kazimierz Kik. Jego zdaniem, rozpoczęła się walka między politykami o PiS i o polską prawicę.
Premier Jarosław Kaczyński powiedział we wtorek w radiowych "Sygnałach Dnia", że Kazimierz Marcinkiewicz nie będzie członkiem jego rządu. "To była całkowicie jego decyzja" - dodał.
Zdaniem prof. Kika, propozycja premiera wobec Marcinkiewicza, aby wszedł do rządu była nieszczera i upokarzająca, chciał on podporządkować sobie b. premiera. Obaj politycy prowadzili grę pod hasłem "miejsce dla Marcinkiewicza w rządzie" - ocenił profesor.
Kik powiedział, że egoistyczne tendencje Kaczyńskiego do podporządkowanie sobie ludzi wyrzuciły Marcinkiewicza na obrzeża PiS. Jego zdaniem, b. premier dostrzegł szansę na samodzielność, na razie w ramach PiS, ale na obrzeżach tej partii. Marcinkiewicz, który z polityka prowincjonalnego stał się politykiem skali ogólnopolskiej, jest przykładem rozsadzania PiS przez wybitne osobowości - uważa politolog.
Według profesora, Marcinkiewicz mówiąc otwarcie, że między PiS a PO nie ma różnic programowych, lecz różnice tkwią w przywództwie, wskazał, że J. Kaczyński jest przyczyną rozłamu na prawicy i tym samym wypowiedział mu wojnę.
Kik podkreślił, że Marcinkiewicz mówiąc o sobie, że jest człowiekiem dialogu, chce się jaskrawo odróżnić od Kaczyńskiego, który jest człowiekiem walki i nie potrafi zawierać kompromisów. Jego zdaniem Marcinkiewicz ma otwartą drogę do tworzenia własnej siły politycznej łączącej PO i PiS.
Politolog uważa, że w tej chwili istnieją dwa PiS-y: stary PiS opiera się na wiernych druhach Kaczyńskiego gotowych na jego skinienie, a drugi to nowi politycy wyższego rządu: Kazimierz Marcinkiewicz, Kazimierz Ujazdowski, Radosław Sikorski i inni, którzy nie akceptują mechanizmów kierowania tą partią. Ci politycy, którzy wyrastają ponad przeciętność, są spychani na obrzeża, ale jest ich coraz więcej - zaznaczył.
Kik spodziewa się, że do otwartej batalii między politykami może dojść już w przyszłym roku, kiedy rząd będzie ponosił pierwsze niepowodzenia związane ze wzrostem cen, brakiem reform gospodarczych, niewykorzystaniem środków unijnych i niepowodzeniami w polityce zagranicznej.
Według niego, Kaczyński przegrał tę rozgrywkę, a czy wygrał ją Marcinkiewicz - pokaże czas.