Kierowca się obraził. "Cały autobus musi ponieść karę"
Omyłkowe naciśnięcie przycisku "stop" w jednym z wrocławskich autobusów doprowadziło do niespodziewanej sytuacji, w której kierowca postanowił "ukarać" wszystkich pasażerów. - Ponad 20 lat jeżdżę komunikacją miejską we Wrocławiu, ale z czymś takim się jeszcze nie spotkałem - mówi jeden ze świadków zdarzenia.
Jak opisuje sprawę "Gazeta Wyborcza", nietypowe zdarzenie dotyczyło przejazdu autobusem linii 114 we Wrocławiu w stronę centrum. Gdy przed przystankiem Armii Krajowej jeden z pasażerów wcisnął omyłkowo przycisk "na żądanie", kierowca zareagował, zatrzymując się.
Podróżny jednak nie zdecydował się wysiąść, bo - jak potem tłumaczył - pomylił przystanki i chciał jechać dalej. Kierowca, który wyszedł, wskazywał mu gestem, że ma opuścić pojazd, po czym miał stwierdzić: - Proszę podziękować temu pasażerowi i przesiąść się do następnego pojazdu, gdyż pojedzie szybciej - cytuje jego słowa jeden z rozmówców "GW", pan Tomasz, który był świadkiem całego zdarzenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Z czymś takim się jeszcze nie spotkałem"
Następnie kierowca miał z powrotem usiąść za kierownicą, nie wrócił jednak na trasę. Podróżni pytali go o powód zatrzymania, a on argumentował, że tego typu przypadki zdarzają mu się często i podróżni poniosą za to zbiorową karę.
- Staliśmy tak jeszcze dobre 10 minut, próbując go namówić, by jednak łaskawie ruszył - mówił pan Tomasz, dodając, że w tym czasie minął ich następny autobus linii 114 i uciekły dwa przesiadkowe tramwaje. - Ponad 20 lat jeżdżę komunikacją miejską we Wrocławiu, ale z czymś takim się jeszcze nie spotkałem - podsumował mężczyzna.
"Nie pojedzie dalej, bo jest obrażony"
Z kolei według relacji innej z pasażerek, pani Karoliny, autobus stał jeszcze około 15 minut i ruszył dopiero, gdy zaczęli interweniować pasażerowie. Ona z kolei tak relacjonowała całe zdarzenie:
- Kierowca opuścił swoje miejsce pracy i wyszedł do pasażerów, pokazując na drzwi i wymuszając na osobie naciskającej przycisk opuszczenie pojazdu. Gdy mężczyzna przeprosił i powiedział, że pomylił przystanki, kierowca kazał wyjść z pojazdu wszystkim pasażerom i przesiąść się na inny środek lokomocji - przekazała pani Karolina.
Na pytanie o to, co się dzieje, miał odpowiedzieć, że "nie pojedzie dalej, bo jest obrażony". - I za karę będziemy stać na przystanku z otwartymi drzwiami. Nie ruszymy dalej, bo skoro jeden pasażerów nacisnął omyłkowo przycisk, cały autobus musi ponieść karę - dodała podróżna.
"Taka sytuacja nigdy nie powinna się wydarzyć, a kierowca bezwzględnie nie ma prawa do takich zachowań. Podjęliśmy już działania w celu zweryfikowania sytuacji i ustalenia wszystkich okoliczności tego zdarzenia" - podało MPK Wrocław w oświadczeniu przesłanym "GW".
Dodano również, że linia 114 jest obsługiwana przez podmiot zewnętrzny - firmę Mobilis. "Jeśli przedstawiony opis sytuacji potwierdzi się, będziemy oczekiwać odpowiedniej reakcji i wyciągnięcia stosownych konsekwencji personalnych" - poinformował rzecznik prasowy MPK Wrocław Daniel Misiek.
"Przepraszamy wszystkich podróżnych, którzy byli świadkami tego zdarzenia. Jesteśmy zdeterminowani, aby nie dopuścić do powtórzenia tego typu sytuacji w przyszłości" - podkreślił.
Czytaj też: