Kieres: ofiary PRL poznają dane agentów SB także po 1983 r.
Uznani przez IPN za pokrzywdzonych poznają nazwiska oficerów i agentów SB ze swej sprawy niezależnie od "bariery 1983 r.". Dane pochodzące z okresu po 1983 roku są też dostępne dla procesów lustracyjnych. Historycy mogą je poznawać, ale muszą mieć certyfikat dostępu do tajemnicy; dane te są natomiast niedostępne dla dziennikarzy.
04.02.2005 | aktual.: 04.02.2005 18:47
Tak prezes IPN Leon Kieres wyjaśnił nieścisłości w informacjach mediów, że tzw. "bariera 1983 r." uniemożliwia IPN ujawnianie danych oficerów i agentów SB zarówno pokrzywdzonym (czyli inwigilowanym w PRL), jak i dzisiejszym historykom i dziennikarzom.
Chodzi o przepis ustawy z 1999 r. o ochronie informacji niejawnych, który wprowadził ustawową ochronę prawną danych oficerów i agentów SB począwszy od 1983 r. (wtedy działalność SB uregulowano ustawowo, a to jest warunkiem ochrony prawnej).
Kieres podkreślił, że jest tu poważny problem prawny, dotyczący relacji między ustawą o IPN z 1998 r. a ustawą o ochronie informacji niejawnych z 1999 r. Naszą intencją jest zniesienie wszelkich barier, choć musi się tu wypowiedzieć zarówno kolegium IPN, jak i obecne służby specjalne - dodał prezes IPN.
Nie wiadomo, czy na "liście Wildsteina" są uwzględnieni agenci SB zwerbowani po 1983 r.
Kieres dodał, że w związku ze sprawą "listy Wildsteina" jest on zwolennikiem nowego rozwiązania w dostępie dziennikarzy do akt IPN: materiały dla reportera przygotowywałby pracownik IPN, który przed udostępnieniem ich dziennikarzowi, przeglądałby je i rozmawiałby z nim na ich temat (teraz nie ma takiej rozmowy), choć nie byłby obecny przy przeglądaniu akt przez dziennikarza. Tak jak przedtem, dziennikarz musiałby przedstawiać w IPN uzasadnienie dostępu do akt wraz z poświadczeniem ze strony redakcji.
Ustawa o IPN milczy o dostępie do akt IPN dziennikarzy, choć mówi, że można je udostępniać dla "celów publicystycznych". Decyzję w tej sprawie podejmuje prezes IPN, jak było to np. w sprawie Małgorzaty Niezabitowskiej.