Kibol prezydentem? Cóż szkodzi spróbować? [OPINIA]
Wygląda na to, że ostatnią miną, która miała wybuchnąć pod Karolem Nawrockim, jest informacja o tym, że brał on udział w kibolskich ustawkach. I rzeczywiście wygląda to źle – zwłaszcza biorąc pod uwagę, że w bójce, o której donoszą media, brali udział, obok obecnego kandydata PiS na prezydenta, najpodlejsi bandyci, oskarżani o najcięższe zbrodnie, także o zabójstwa - pisze dla Wirtualnej Polski prof. Marek Migalski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Ta sprawa wpisuje się w szerszą strategię Rafała Trzaskowskiego. Słusznie uznał, że jeśli wybory mają być referendum na temat popularności obecnego rządu, to nie ma w nich szans, bowiem więcej jest obecnie przeciwników gabinetu Donalda Tuska, niż jego zwolenników. Sztabowcy wiceszefa PO postanowili zatem przekształcić walkę o pałac prezydencki w plebiscyt na najmilszego faceta. Nie był to błąd, bo rzeczywiście ich kandydat nie dość, że jest sympatyczniejszy niż konkurent, to w dodatku ma większe doświadczenie, obycie, znajomość języków. W konkursie zatem na "osobowość pięciolecia" powinien wygrać.
W tym świetle należy odczytywać linię sztabu Trzaskowskiego w ostatnich tygodniach – to nie była walka na programy, a na wizerunki. Wpisuje się w to eksponowanie koleżeństwa Nawrockiego z "Wielkim Bu", "Śledziem" i innymi trójmiejskimi bandytami, a także – a nawet przede wszystkim – sprawa przejęcia przez niego od starszego człowieka mieszkania i pozostawienia go potem bez opieki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W jakim miejscu jest Polska? Siewiera: Byliśmy zawsze ostatni
W tym także kontekście musimy patrzeć na ostatnie rewelacje o udziale kandydata PiS w kibolskich ustawkach. I to już jako dorosłego człowieka. Rzeczywiście, nie najlepiej świadczyłoby to o Polkach i Polakach, gdyby na głowę swego państwa chcieli wybrać faceta nie tylko przyjaźniącego się z bandytami i sutenerami, nie tylko kogoś, kto "zajumał" mieszkanie staruszkowi, ale także kibola biorącego udział w bójkach u boku najgorszych mętów i ludzi oskarżanych o morderstwa. Jednak taka Marylin Monroe, jaka Ameryka – chciałoby się powiedzieć.
Dzielny chojrak i twardziel
I można byłoby stwierdzić, że w sumie to przesądza o sprawie, bo wszak niemożliwe jest, żeby te ostatnie rewelacje o kibolskiej przeszłości Nawrockiego nie pogrzebały jego prezydenckich szans, gdyby nie to, że… mogą mu ostatecznie pomóc! Bo w oczach wyborców Sławomira Mentzena (zwłaszcza), czy Grzegorza Brauna (a także Krzysztofa Stanowskiego) powyższe informacje mogą zyskać mu sympatię. Pewnie brzmi to dziwnie dla uszu starszych i statecznych czytelników, ale akurat dla elektoratów wymienionych byłych już kandydatów, obraz prezesa IPN bijącego się na pięści i kastety z kibolami konkurencyjnych klubów, może przydać mu atrakcyjności i ukazać jako dzielnego chojraka i twardziela, godnego najwyższych urzędów.
Cała operacja medialna bazująca na ostatnich doniesieniach medialnych o przeszłości Nawrockiego może zatem nie przynieść spodziewanego efektu i zakończyć się… wzrostem jego notowań. Byłoby to dziwne dla postronnych obserwatorów, ale nie tak dziwne zjawiska widzieliśmy w polskiej polityce, także w ciągu ostatnich kilku tygodni.
Dla Wirtualnej Polski prof. Marek Migalski
Marek Migalski jest politologiem, prof. Uniwersytetu Śląskiego, byłym europosłem (2009-2014), wydał m.in. książki: "Koniec demokracji", "Parlament Antyeuropejski", "Nieudana rewolucja. Nieudana restauracja. Polska w latach 2005-2010", "Nieludzki ustrój", "Mgła emocje paradoksy", "Naród urojony".