"Keep smiling" po polsku
W III Rzeczypospolitej uśmiech przestał być tylko spontanicznym gestem, stał się niemal obowiązkiem. Triumf święci amerykański styl keep smiling - uśmiech przyklejony dla wszystkich - pisze "Rzeczpospolita".
18.03.2003 | aktual.: 18.03.2003 08:03
Rozpromieniona twarz to synonim sukcesu. Zdają sobie z tego sprawę nie tylko postaci z pierwszych stron gazet, ale i zwykli obywatele. Można to zauważyć chociażby w miejscach publicznych, kiedy pojawia się telewizyjna kamera. Wszyscy wówczas, jak jeden mąż, ślą w jej stronę serię uśmiechów.
Publicznie chętnie się uśmiecha zarówno polski premier, jak i prezydent. O ile jednak na twarzy Leszka Millera pojawia się raczej różnie interpretowany grymas, o tyle w przypadku Aleksandra Kwaśniewskiego mówi się o uśmiechu zdystansowanego mędrca. Nie bez przyczyny prezydent jest najbardziej popularnym polskim politykiem.
W ponad 50% nasze pierwsze wrażenie o drugim człowieku budujemy na podstawie tego jak wygląda. W wyglądzie zaś kluczową rolę odgrywa mimika. Bez uśmiechu na twarzy można zostać posądzonym, że jest się człowiekiem nieżyczliwym.
"Uśmiech ułatwia porozumiewanie się i współpracę, dogadywanie się w sytuacjach spornych, zmniejsza koszt przebywania razem" - przyznaje psycholog Jacek Santorski. Według niego, w uśmiechu kluczową rolę spełnia gra kącików ust. To dzięki niej możemy ujawniać i nadawać stany emocjonalne. Opuszczone kąciki są sygnałem odpychającym, mogą zrazić do nas drugiego człowieka. Mówi się wręcz o zarządzaniu kącikami ust.
Uśmiech jest zaraźliwy. I to mocniej niż grymas negatywny i postawa depresyjna. Musi być jednak spójny z resztą mimiki i całym kontekstem sytuacji. Efekt poprawia pokazanie białych zębów. Czysty uśmiech rozbraja i ujmuje. Nic więc dziwnego, że poprawianie niedoskonałości natury staje się coraz bardziej powszechne wśród osób pokazujących się publicznie.
Warto pamiętać, że - jak mówi japońskie przysłowie - z uśmiechem na twarzy człowiek podwaja swoje możliwości. (mk)