KE wszczęła wobec Polski postępowanie z artykułu 7. "Rząd w Warszawie może odetchnąć, nic mu się nie stanie"
Komisja Europejska uruchomiła "opcję atomową" wobec Polski. To pierwsze w historii UE zastosowanie takiej procedury wobec kraju członkowskiego. Ale okazuje się, że Polska niczego nie musi się obawiać. Za to Komisja już tak.
21.12.2017 | aktual.: 21.12.2017 11:20
Postępowanie z artykułu 7 Traktatu o UE komentują niemieckie gazety. Opiniotwórczy dziennik "Die Welt" napisał, że aby "przeforsować wobec rządu w Warszawie postępowanie z artykułu 7 Traktatu o UE, konieczna jest jednomyślność w Radzie Europejskiej".
Zobacz także
"Ale do niej nie dojdzie, ponieważ w razie potrzeby jeden uparciuch pospieszy z pomocą drugiemu". Mowa tu oczywiście o rządzie w Budapeszcie, który postawi weto. Komisja Europejska jest wobec tego bezradna. Rozważana jest opcja, aby w przyszłości europejskie fundusze strukturalne połączyć z praworządnością krajów członkowskich i w ten sposób pozbawić Polskę środków.
"UE nie powinna się wahać przed podjęciem takich reform. Przy tym wszyscy powinni zdać sobie sprawę z tego, że na warszawskich ideologach nie zrobi to żadnego wrażenia. Tak czy inaczej UE będzie musiała dokonać podziału na jej zachodni trzon i europejskie peryferie. Polska rządzona przez PiS znajdzie się na peryferiach (...)” - czytamy.
To woda na młyn dla PiS
Z kolei "Berliner Zeitung" donosi, że "postępowanie z artykułu 7 Traktatu o UE to broń atomowa, bo w najgorszym wypadku może doprowadzić do pozbawienia Polski prawa głosu". Ale do tego potrzebna jest jednomyślność. Węgry, których rząd podobnie jak PiS chce sobie podporządkować władzę, już zapowiedział, że nie poprze częściowego wyrzucenia warszawskich sojuszników. "A więc na razie nic z tego nie będzie. Rząd w Warszawie może odetchnąć z ulgą. Nic mu się nie stanie, bo KE przestrzega i musi przestrzegać traktatów” - podano.
Dziennik "Maerkische Oderzeitung" z Frankfurtu nad Odrą uważa, że "KE musiała działać, ale wszczęte postępowanie jest dla PiS wodą na młyn. Partia może jeszcze w mocniejszych barwach przedstawić obraz rzekomo dekadenckiej i lewicowo-liberalnej UE, która zagraża polskiemu interesowi narodowemu. Bowiem priorytetem dla PiS jest umocnienie władzy we własnym kraju, mocno oddalając się od wartości europejskich".
"KE skoczy jak tygrys, ale wyląduje jako dywanik przed łóżko"
A "Volksstimme" z Magdeburga jest zdania, że "wiele mówiono, ale Polska ani razu nie posłuchała. W końcu UE została zmuszona do wszczęcia postępowania z artykułu 7".
"Wszyscy mogą na tym stracić. Zachodzi duże ryzyko, że KE skoczy jak tygrys, ale wyląduje jako dywanik przed łóżko. Już teraz sprawa jest jasna, że nie dojdzie do jednomyślności, by wyciągnąć ostre konsekwencje. Jeśli Polska nie pójdzie dobrowolnie na ustępstwa - a nic na to nie wskazuje - wtedy także 'broń atomowa' pozostanie wyłącznie dobitnym apelem. Nadzieja, że apel ten mógłby doprowadzić do politycznych zmian w polskim społeczeństwie jest złudna. Partia PiS skorzysta raczej na agresywnym tonie Brukseli. UE przegra podwójnie, ponieważ po raz kolejny i bez żadnych następstw doszłoby do złamania przepisu i pogłębienia rysy między Europą Wschodnią. W Polsce nasili się podział społeczeństwa" - czytamy w artykule.
W podobnym tonie utrzymany jest komentarz regionalnego dziennika "Rhein-Zeitung". "Komisja Europejska została w rzeczywistości z niczym. Wszczęła postępowanie, które skompromituje Polskę przed całym światem, jako kraj którego demokratyczną dojrzałość poddano w wątpliwość. Komisji, która nie jest w stanie się przebić, nie musi się też nikt obawiać” - wyjaśniono.
Autor: DW/ opr. Alexandra Jarecka