KE chce ogromnych kar dla AstraZeneki. Sprawę rozstrzygnie sąd
Komisja Europejska zażądała gigantycznych kar od brytyjsko-szwedzkiego koncernu AstraZeneca. Powodem są opóźnienia w dostawach szczepionki przeciw COVID-19. Sprawa trafiła na wokandę, o jej losach zdecyduje brukselski sąd.
W poniedziałek rząd poinformował o kolejnych odwołanych dostawach szczepionek do Polski. - Otrzymaliśmy informację od firmy AstraZeneca, że 800 tys. szczepionek, które miały dojechać do Polski w tym tygodniu, nie dojadą - przekazał Michał Dworczyk, pełnomocnik rządu ds. szczepień.
To kolejna taki przypadek w krajach członkowskich UE. Umowa Komisji Europejskiej z koncernem medycznym zakładała bowiem, że państwa unijne w 2021 roku otrzymają łącznie 300 mln dawek preparatu przeciw COVID-19.
W pierwszym kwartale AstraZeneca przekazała ich jednak tylko 30 milionów. W drugim kwartale dostawy nieznacznie wzrosły, ale według Komisji Europejskiej nie osiągną poziomu przewidywanego w umowie. - AstraZeneca opóźniała dostawy, by móc wywiązać się z umów z innymi państwami, m.in. z Wielką Brytanią - mówi Rafael Jafferali, adwokat reprezentujący KE.
Ostatecznie sprawa trafiła na wokandę brukselskiego sądu. Komisja Europejska twierdzi, że AstraZeneca działała w złej wierze i domaga się 10 mln euro kary za naruszenie umowy oraz 10 euro od dawki za każdy opóźniony dzień.
AstraZeneca nie zgadza się z zarzutami. Koncern zaznacza, że dołożył wszelkich starań, aby dostarczyć preparat na czas, ale produkcja szczepionek "jest skomplikowanym procesem, który napotkał na nieprzewidziane trudności".
Wyrok w tej sprawie ma zapaść w czerwcu.