Kazimierz Turaliński: oficerowie wywiadu przejdą na stronę Rosjan?
Wojciech Martynowicz (były oficer Agencji Wywiadu) z Fundacji PO.Int opublikował na jej stronie internetowej Manifest zaczynający się słowami: "My, oficerowie wywiadu Rzeczypospolitej Polskiej...". Wcześniej, już niepodpisana konkretna osoba, a cała Fundacja PO.Int słowem wstępu zapowiada, że w niedalekiej przyszłości niejeden z emerytowanych oficerów wywiadu zostanie "ustrzelony" przez rosyjski wywiad, czyli przewerbowany, jeśli tylko rząd i prezydent nie wycofają ustawy tzw. dezubekizacyjnej. A że dysponują oni ważnymi i aktualnymi informacjami, to skutki tego mogą być dla Polski opłakane.
04.01.2017 | aktual.: 05.01.2017 09:59
Fundacja ogłasza, uznawanie wszystkich dawnych oficerów wywiadu za byłych SB-eków to błąd. Ale jednocześnie zapowiada, że wielu z tych nie-SB-eków, rozżalonych na Polskę, zapewne rozpocznie kolaborację z rosyjskimi służbami specjalnymi... Dziwna to logika. Zarazem trudno o lepszy argument za drastycznym ograniczeniem zaufania do tego środowiska.
Czy to powód by szantażować lub zdradzać Polskę?
Fundacja PO.Int, założona i prowadzona głównie przez byłych oficerów wywiadu, wyraźnie sugeruje, że w razie ograniczenia wypłacanych polskim szpiegom świadczeń emerytalnych przejdą oni na stronę m.in. rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. To bardzo niebezpieczna deklaracja, zwłaszcza że znajdująca się w sąsiedztwie opisu ich niezwykłych umiejętności np. zdolności do przetrwania w najcięższych warunkach walki, w tym w tropikach, na pustyniach czy w miejskich dżunglach. Martynowicz pisze wprost: "Służby specjalne to bardzo ostre narzędzie. Jak skalpel. A wywiad wśród nich jest jak brzytwa. Obosieczna brzytwa. Nieumiejętnie trzymana może skaleczyć dysponenta. W przypadku wywiadu brzytwo-dzierżca może tego nawet nie zauważyć. Pan Prezydent i Państwo Posłowie tego nie wiedzą. Ale my wiemy".
Można te słowa wygłoszone przez i w imieniu byłych szpiegów odebrać jako wyraźny komunikat: "albo zapłacicie, albo...". Wygląda to groźnie, lecz przede wszystkim ujawnia, jak wielkie błędy popełniono przy selekcji kadr chociażby Agencji Wywiadu. Czy lojalni (jak sami twierdzą) Polsce oficerowie mogą zdradzić ją z tak prozaicznej przyczyny, jaką są pieniądze? W dodatku niezbyt duże? Mówimy o paru tysiącach złotych. Skoro tak, to niestety, ale dają oni najlepszy argument ZA ustawą ograniczającą ich uposażenie w wolnej Polsce, gdyż jak widać, wcale o jej dobro nie dbają, ale wyłącznie o własny interes finansowy. Nie spełniają więc surowych ustawowych wymogów żelaznego, niezachwianego patriotyzmu. Ten bowiem jest niezależny od honorariów.
Żołnierze wyklęci, opozycjoniści w epoce PRL-u i partyzanci Armii Krajowej walczyli zazwyczaj bez żołdu, nie szczędzili przy tym swojej krwi. Trudno też w takiej postawie dopatrywać się żelaznej psychiki odpornej na stres i gotowej stawić czoła wszelkim przeciwnościom losu. Przecież zatrudniając się w korporacji, hipermarkecie lub fabryce wszyscy również ryzykujemy tym, że za 30 lat nasze emerytury będą niskie z przyczyn takich jak potencjalnie zły stan gospodarki, brak zastępowalności pokoleń na rynku pracy (niż demograficzny) czy też wysoka inflacja, albo właśnie z powodu zmian politycznych. Nawet nie tak dawno temu cywilne OFE zlikwidował rząd Platformy Obywatelskiej. Czy to powód by szantażować lub zdradzać Polskę?
Warto przy tym przypomnieć, że mało dzisiejszych emerytowanych oficerów służb specjalnych przymiera głodem (czy w ogóle są tacy?). Większość świetnie sobie radzi m.in. świadcząc usługi consultingowe w biznesie czy elitarnej ochronie lub wywiadzie gospodarczym, niejeden wykłada lub pisze książki. Reasumując, powstaje bardzo niebezpieczna sytuacja, w której osoby dysponujące tajemnicami państwowymi (w tym NATO-wskimi) wysyłają do władz rosyjskich, polskich, a także innych państw wyraźny sygnał, który wręcz można interpretować jako zaproszenie wrogich służb do negocjacji handlowych poprzez wskazanie im podatnego gruntu. Czy to przystoi honorowi oficera - bez znaczenia czy pozostającego w czynnej służbie, czy też w stanie spoczynku? W mojej ocenie - KATEGORYCZNIE NIE!
Lojalność kończy się tam, gdzie kończą się pieniądze
Nie znalazłem w słowach "Manifestu" oficerów wywiadu Rzeczypospolitej Polskiej wyraźnego i bezwzględnego potępienia dla takiej zdrady, charakterystycznej i normalnej dla motywowanego żołdem najemnika, ale absolutnie niedopuszczalnej u kierowanego patriotyzmem oficera polskiego wojska lub cywilnych służb wywiadowczych. A powinienem takie wyraźne potępienie znaleźć, czytając słowa nomen-omen ekspertów praktyków, za którymi stoją w Fundacji PO.Int takie figury, jak chociażby znany i powszechnie szanowany podpułkownik Agencji Wywiadu piszący książki pod pseudonimem Vincent V. Severski, czy też były opozycjonista, a następnie szef Biura Analiz i Informacji UOP-u Piotr Niemczyk.
Między wierszami bez trudu wyczytałem za to pełne troski zrozumienie motywów takiej hipotetycznej zdrady: "Skoro Państwo może bywać lojalne lub nie według zasady "widzimisię", to oficer wywiadu (lub inny funkcjonariusz państwa) może zachować się co najmniej symetrycznie albo gorzej "spodziewając się wystawienia do wiatru", taki oficer może uprzedzająco się "do wiatru" ustawić. [...] Argument o państwie nielojalnym wobec własnego urzędnika, użyty w odpowiednim kontekście, może przekonać osoby nawet bardzo uparte i nieprzejednane. Wiemy, co mówimy. Akurat w tym jesteśmy fachowcami.". Otóż nie - argument taki nigdy nie powinien przekonać starannie wyselekcjonowanego i odpowiednio przeszkolonego (także psychologicznie) oficera elitarnych służb wywiadowczych.
Niestety, jak się jednak okazuje, według niektórych oficerów lojalność względem Polski może w usprawiedliwiony sposób kończyć się tam, gdzie kończą się pieniądze, a tak być chyba nie powinno? Ktoś chyba zapomniał, że nie służymy Ojczyźnie dla bogactwa, ani nie wbijamy jej noża w plecy, jeśli władzę w demokratycznie wybranych wyborach wygra partia, której my akurat nie lubimy. Jeśli ten "ktoś" prezentuje takie poglądy, to znaczy, że do służb wywiadowczych absolutnie się nie nadawał i nie nadaje. A jeśli kiedyś posiadał mundur, to powinien go czym prędzej zwrócić do demobilu. Mundur to honor, to barwy biała i czerwona oraz orzeł w koronie, służba narodowi - jeśli trzeba pełniona na kolanach, niekiedy usłana krwią i łzami, a nie gwarantowana wysoka emerytura i solidny pakiet socjalny z karnetem na siłownię. Zdrajca, czy to motywowany finansowo czy ideologicznie, to po prostu zdrajca. Nie usprawiedliwia go zmiana premiera, a wspomnienie o pieniądzach to okoliczność obciążająca, a nie łagodząca.
Tym bardziej, że w przypadku ustawy dezubekizacyjnej wystarczy złożyć do sądu pozew, by wywalczyć ograniczone nią świadczenia... Nie ma więc do tego potrzeby oglądania się w kierunku Kremla. Bez względu na to, w każdych warunkach od wszelkich polskich oficerów oczekuję kategorycznego potępienia nawet samej myśli o tym, by za srebrniki przejść na stronę wrogiego wywiadu. Nieważne, czy rząd postępuje w danej sytuacji dobrze czy źle - takich kart się po prostu na stół nie rzuca, zwłaszcza w publicznie toczonej dyskusji. A jak już ktoś je rzucił, to udowodnił tylko tyle, że faktycznie niektórym oficerom wysokie emerytury się po prostu nie należą. Widocznie nigdy nie służyli oni szczerze Polsce, skoro dziś mogą wczorajszą służbę pogodzić z uśmiechem w stronę GRU, licząc na zabezpieczenie finansowe z tego kierunku. Ja bym tak nie potrafił.
Kazimierz Turaliński dla WP Opinii
Kazimierz Turaliński - ekspert ds. bezpieczeństwa i wywiadu gospodarczego, wykładowca i autor kilkunastu publikacji książkowych prawno-ekonomicznych oraz śledczych. Od 15 lat związany z komercyjnym rynkiem obsługi prawnej, ochrony i detektywistyki.
Poglądy autorów felietonów, komentarzy i artykułów publicystycznych publikowanych na łamach WP Opinii nie są tożsame z poglądami Wirtualnej Polski. Serwis Opinie opiera się na oryginalnych treściach publicystycznych pisanych przez autorów zewnętrznych oraz dziennikarzy WP i nie należy traktować ich jako wyrazu linii programowej całej Wirtualnej Polski.