PolskaKazimierz Olejnik: co poeta miał na myśli?

Kazimierz Olejnik: co poeta miał na myśli?

Dzisiaj ja bym postawił pytanie poważniejsze, jaka jest treść tych rozmów (nagranych przez senatora Chronowskiego - przyp.red.)? Dlaczego, z czyjej inicjatywy te rozmowy zostały przeprowadzone i dostarczone prokuraturze? Co poeta miał na myśli? Jaki cel chciał osiągnąć podejmując pewnego rodzaju improwizację działań, które de facto albo rzeczywiście miały miejsce, albo też nie, albo zostały sztucznie wyreżyserowane? - powiedział Kazimierz Olejnik, zastępca prokuratora generalnego, w audycji "Poranek w radiu TOK FM".

25.03.2005 | aktual.: 25.03.2005 13:15

[

Obraz

- Kazimierz Olejnik (4,13 MB) ]( http://i.wp.pl/a/f/mp3/8388/olejnik2503.mp3 )

Janina Paradowska: Chciałam na początek zapytać, czy pan się boi?

Kazimierz Olejnik: Pani redaktor, gdybym ja się bał, to bym nie pracował w tej branży. Pamiętajmy, że ja już pracuję kilkanaście lat na pierwszej linii walki z przedsiębiorczością zorganizowaną i to nie znaczy, że nieraz dreszczyku emocji na plecach nie odczułem. Ale ja wiem, co robię, ja wiem, gdzie pracuję, wiem, jakie są uwarunkowania i tylko tyle. Ja robię to dobrowolnie, mam pełną świadomość, w jakim zakresie pracuję.

Janina Paradowska: Pytam o to dlatego, że wszyscy się boją. Dzisiaj w gazetach poseł Ziobro wyznaje, że się potwornie boi, ponieważ ktoś mu wysyła smsy. Poseł Giertych się boi, bo dostaje jakieś takie literki wycinane, anonimy. Poseł Wassermann się boi, ponieważ grożą mu, że z nim może być jak z Papałą. Co się właściwie dzieje? W jakim my klimacie żyjemy? Czy rzeczywiście wszyscy, którzy mają jakiś styk z różnymi dziwnymi sprawami, są dzisiaj zagrożeni?

Kazimierz Olejnik: Ja się nie chcę wypowiadać za cały świat, za wszystkich przedstawicieli życia publicznego, polityków, urzędników, funkcjonariuszy państwa. Powiem może tak, że jak robimy nabór do pracy w prokuraturze, a zwłaszcza w pionie do spraw przestępczości zorganizowanej to mówimy wprost, to bojaźliwi, małego serca albo ci, którzy nie potrafią ponieść ciężaru związanego z tym, co będą robili, nie powinni pracować. U nas akurat praca nie jest lekka, łatwa i przyjemna, na pewno wiąże się z pewnymi zagrożeniami i my mamy świadomość uwarunkowań, w jakich pracujemy.

Janina Paradowska: Chce mi pan powiedzieć, że jak posłowie się tak boją to nie powinni się brać za tą robotę, którą robią w tej chwili?

Kazimierz Olejnik: Nie, ja też rozumiem pewnego rodzaju uwarunkowania, dylematy, w których pracują posłowie. Być może dla nas to chleb codzienny. Może ja się przyzwyczaiłem do pewnych zagrożeń, zjawisk, z którymi ja też żyję. Ja też mam w tym zakresie pewien bagaż doświadczeń i siwe włosy.

Janina Paradowska: Pana podwładni, prokuratorzy z Krakowa też mówią, że się boją.

Kazimierz Olejnik: Nie.

Janina Paradowska: Ja przyznam, że ze zdumieniem zobaczyłam prokuratora, który nagle robi jakąś wielką aferę z tego, że mu okradli mieszkanie. Inni mówią, że może są podsłuchiwani, że się dzieje coś dziwnego. Jak słyszę takie sygnały to przeczy temu, o czym pan mówi, że oni są przyzwyczajeni.

Kazimierz Olejnik: Nie, ale koledzy...

Janina Paradowska: No wie pan, kradzież mieszkania i prokurator jest zastraszony przez Czyżewskiego, czy przez kogo.

Kazimierz Olejnik: To inaczej, pani redaktor, spójrzmy na to troszeczkę w szerszym kontekście, akurat ta grupa prokuratorów, która zajmuje się wątkami paliwowymi w Krakowie ma pewne doświadczenia, albowiem wobec tej grupy były stosowane już różne działania i różne podejścia. Pamiętajmy, że by tą grupę skompromitować, powołano specjalne stowarzyszenie „Vox populi”.

Janina Paradowska:marszałka. Ja też dostałam chyba z pięćset listów od stowarzyszenia „Vox populi”, ale przyznam, że nigdy się nie bałam.

Kazimierz Olejnik: Ale nie tylko jedna pani, bo tutaj spreparowano całkowicie fałszywe dowody, które miały szefa tej grupy prokuratora Marka Wełna wrobić w poważną korupcję. Oni mają pewne doświadczenia i dlatego są czujni. Oni po prostu mówią, że jeżeli zdarza się kilka różnego rodzaju zjawisk to, to wywołuje pewnego rodzaju zaciekawienie u nich, czujność i oni to tylko w takich kategoriach oceniają. Absolutnie to ich nie paraliżuje, oni nie przestali i nie przestaną pracować. Z pełną determinacją chcą wyjaśnić rzeczy do końca.

Janina Paradowska: No szczęśliwie jeden senator przestał się bać, senator Chronowski. Okazało się, że podsłuchiwał sam siebie, co jest jednym z najciekawszych zdarzeń ostatnich dni. Czegoś jeszcze były minister Chronowski powinien się bać?

Kazimierz Olejnik: W dniu wczorajszym została przecięta pewna spirala oczekiwań, albo ciekawości publicznej. Co się dzieje w tym kraju? Jakie są zagrożenia? Czy żyjemy w państwie prawa? Albowiem wyjaśniło się jednoznacznie, w jaki sposób prokuratura weszła w posiadanie nagranych rozmów. Dzisiaj ja bym postawił pytanie poważniejsze, jaka jest treść tych rozmów? Dlaczego, z czyjej inicjatywy te rozmowy zostały przeprowadzone i dostarczone prokuraturze? Co się pod tym kryje? Można odnieść wrażenie, że niejednokrotnie te rozmowy są jakby samonapędzającą się indukcyjną spiralą. Coś tutaj chciano osiągnąć, te rozmowy później upubliczniono. Te pytania dziś należy postawić. Co poeta miał na myśli? Jaki cel chciał osiągnąć podejmując pewnego rodzaju improwizację działań, które de facto albo rzeczywiście miały miejsce, albo też nie, albo zostały sztucznie wyreżyserowane? Te pytania dzisiaj musi postawić i prokuratura i sejmowa komisja śledcza, a być może i media.

Janina Paradowska: Domyśla się pan, kto tam stoi z tyłu?

Kazimierz Olejnik: Na razie to nawet brak jest przesłanek do podejrzewania, że ktoś stoi z tyłu. Pan marszałek Chronowski jest sam, sam przyszedł do prokuratury, do Centralnego Biura Śledczego powiedział, że będą poważne rozmowy na temat prywatyzacji PZU. Siłą rzeczy Centralne Biuro Śledcze było zainteresowane przebiegiem tych rozmów. Dzisiaj z tego, co obydwaj rozmówcy mówią można odnieść wrażenie, że oni się nawzajem indukowali, nawzajem jakby tak podgrzewali atmosferę podejmując poszczególne tematy. Dzisiaj mówią, że to może był żart, nieprawda. Te pytania trzeba postawić bardzo kategorycznie, jednoznacznie i obydwaj rozmówcy muszą na te pytania odpowiedzieć. Dlaczego takie tematy podejmowali? Dla mnie jest nie do przyjęcia, że to była bajka, że oni sobie referowali streszczenia informacji medialnych, albowiem rozmawiali o poważnych kwestiach, używali poważnych nazwisk, rzucali nawet poważne oskarżenia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)