Katastrofa kolejowa w Korei Północnej - około 3 tys. ofiar!
Korea Północna pośrednio potwierdziła, że na jej terytorium doszło do
wielkiej katastrofy kolejowej, w której - według mediów
południowokoreańskich - mogło zginąć lub zostać rannych do 3 tys.
ludzi.
Rząd w Phenianie zwrócił się do Czerwonego Krzyża o przybycie na miejsce wypadku, do którego doszło w czwartek w Ryongchon przy granicy z Chinami - ujawniły źródła w tej organizacji. Międzynarodowa Federacja Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca zwołała nadzwyczajne posiedzenie w Phenianie, aby ocenić sytuację i sposoby prowadzenia akcji ratowniczej.
Chiny potwierdzają
Fakt katastrofy w Ryongchon potwierdziły w piątek Chiny. Ambasada chińska w Phenianie ujawniła, że w wypadku zginął jeden Chińczyk, a 12 innych zostało rannych - podała chińska agencja prasowa Xinhua. W komunikacie chińskiego Ministerstwa Spraw ZagranicznychSpraw Zagranicznych podkreślono, że Pekin "przywiązuje do tego wydarzenia dużą wagę" i jest gotów udzielić pilnej pomocy. Zlecił już misjom dyplomatycznym uruchomienie mechanizmu reagowania w sytuacjach nadzwyczajnych.
Wcześniej władze północnokoreańskie zwróciły się pomoc do Korei Południowej i Chin. Pełniący obowiązki prezydenta Korei Płd. Goh Kun polecił już podległym agendom rządowym niezwłoczne przygotowanie pomocy humanitarnej dla Korei Północnej.
Agencja Xinhua pisze, że wybuch, do którego doszło w Ryongchon w wyniku zderzenia dwóch pociągów wiozących gaz i benzynę, zmiótł z ziemi 20 budynków. "Teren wokół stacji Ryongchon jest całkowicie zniszczony i wygląda jak po bombardowaniu" - podawała wcześniej południowokoreańska telewizja.
Dziewięć godzin wcześniej
Południowokoreańska agencja prasowa Yonhap informowała, powołując się na źródła w chińskim mieście Dandong na granicy z Koreą Północną, że do eksplozji doszło w czwartek około godz. 13.00 (godz. 6.00 czasu polskiego) na stacji w Ryongchon, oddalonym o 20 km od granicy z Chinami. Dziewięć godzin wcześniej tą samą trasą przejechał pociąg z powracającym do kraju z Chin północnokoreańskim przywódcą Kim Dzong Ilem (który nigdy nie lata samolotem).
Telewizja w Seulu poinformowała też, że władze Korei Północnej wprowadziły w rejonie katastrofy stan wyjątkowy i prawdopodobnie odcięły z nim międzynarodową łączność telefoniczną, aby uniemożliwić przedostanie się w świat informacji o eksplozji. Północnokoreańskie media złamały w czwartek ciszę na temat trzydniowej wizyty Kim Dzong Ila w Pekinie i z naciskiem powtarzały, że wrócił bezpiecznie do Phenianu. W informacjach nie było jednak słowa o wybuchu na granicy z Chinami.
Katastrofa jest faktem
Korea Południowa oświadczyła w piątek, że uznaje za fakt katastrofę kolejową w Korei Północnej, choć nie otrzymała żadnego oficjalnego potwierdzenia z Phenianiu. Południowokoreański minister ds. zjednoczenia narodowego Dzeng Se Hiun powiedział dziennikarzom, że według Seulu wypadek poczynił "wielkie szkody" i pochłonął wiele ofiar. Za wcześnie jednak, by podawać dokładne liczby.
Dzeng zapowiedział, że wezwie wspólnotę międzynarodową do udzielenia pomocy komunistycznej Korei Północnej. Przyznał, że Phenian nie potwierdził jeszcze, że katastrofa miała miejsce. Jednak Seul uznał ją już za fakt na podstawie nieoficjalnych informacji uzyskiwanych z różnych źródeł.
Południowokoreański minister zaakcentował, że w ocenia Seulu wybuch dwóch pociągów na północnokoreańskiej stacji w Ryongchon przy granicy z Chinami był rezultatem wypadku i nie miał nic wspólnego z wcześniejszym o kilka godzin przejazdem tą trasą pociągu z Kim Dzong Ilem.
Zdjęcia BBC jako dowód
Chińska agencja Xinhua twierdzi w najnowszych depeszach, że przyczyną wypadku, do którego doszło w wyniku zderzenia dwóch pociągów wiozących gaz i benzynę, był wyciek azotanu amonu. Potwierdzeniem wypadku są zdjęcia satelitarne pokazane przez telewizję BBC i zamieszczone na jej stronie internetowej. W 18 godzin po katastrofie nad obszarem Ryongchon unosiły się wielkie kłęby dymu.
Jeśli potwierdziłyby się informacje o liczbie ofiar katastrofy, byłby to najtragiczniejszy w skutkach wypadek kolejowy na świecie. W uznawanej za najpoważniejszą katastrofie kolejowej w Indiach zginęło w 1981 r. 800 osób.